Zapadła noc przed Nocą Strzeżenia Wiedźm. I jest zbyt spokojnie. Jest też śnieg, latają rudziki i gile, stoją ubrane drzewka, ale daje się wyraźnie zauważyć brak grubego osobnika, który przynosi zabawki...
Susan musi go odnaleźć przed świtem. Inaczej nie wzejdzie słońce. Niestety, do pomocy ma tylko kruka z apetytem na gałki oczne, Śmierć Szczurów i boga kaca. Co gorsza, ktoś wsuwa się jednak przez komin. Tym razem niesie worek zamiast kosy, ale jest w nim coś nieprzyjemnie znajomego...
To prawda, co mówią: Lepiej uważaj...
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2004-09-30
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 312
Tytuł oryginału: Hogfather
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Idealna powieść świąteczna nieist-... A jednak! W końcu ŚMIERĆ doczekał się radości na swój widok, wystarczyło zamienić czarny kaptur na czerwony z białym puchem. Cała sytuacja przypominała mi trochę wielkie zamieszanie z "Miasteczka Halloween", ale "Wiedźmikołaj" jest typowo po pratchettowsku jeszcze bardziej pogmatwany i rozchichotany.
Jeżeli ktoś ma taką możliwość, to polecam sięgnąć po audiobooka. Jestem przekonana, że gdy spotkam ponownie ŚMIERĆ w uniwersum Dysku, to znowu będzie on miał grobowy, przepraszam, basowy głos Macieja Kowalika.
Przy okazji, uwielbiam, jak autor wykreował tę postać, wystarczył do tego prosty zabieg (wypowiedzi pisane zawsze wielkimi literami, jakby poza ramami tekstu). Słowa naprawdę mają moc i Pratchett doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Polecam, zwłaszcza zimą!
ŚMIERĆ ROZDAJE PREZENTY
Wielkimi krokami zbliżają się już święta Bożego Narodzenia. Jeśli jeszcze nie zauważyliście, rzut oka na półki w supermarketach przekona Was o tym z całą swoją kolorową, przesłodzoną mocą. W takim okresie wzrasta także zainteresowanie filmami i książkami związanymi z Gwiazdką, a obok tych typowych, ciepłych opowieści dla całej rodziny, które tak doskonale wszyscy znamy, znaleźć można także kilka mniej typowych dzieł. Weźmy takiego Wiedźmikołaja Terry’egoPratchetta. Satyrę stawiającą pytanie: co by było gdyby Mikołaja zastąpiła Śmierć?
W różnych częściach naszego świata mamy różnych Mikołajów. Tego historycznego, tego popkulturowego, Dziadka Mroza… Wymieniać można by długo. Także Świat Dysku ma swojego przedstawiciela tego zawodu – Wiedźmikołaja. Niestety tym razem coś jest z nim nie tak. Co dokładnie? Kiedy zbliża się płaskodyskowa wersja Bożego Narodzenia, zwana tutaj świętem Strzeżenia Wiedźm, rubaszny grubasek znika. Kto teraz będzie wkładał prezenty do skarpet wieszanych przez dzieci przy kominku? Zapewne rodzice, ale nie o to chodzi – to akurat było pytanie retoryczne. Nieretorycznym jest zaś, co się z Wiedźmikołajem stało? Na to pytanie stara się odpowiedzieć mała Susan, ale nie ona jedyna jest zaniepokojona tym, co się dzieje. Ludzie zapomnieli, czym właściwie są święta, ale pamięta o tym Śmierć. Nie powinna interweniować, jednak wkrótce to ona zastępuje Wiedźmikołaja na jego stanowisku!
Wiedźmikołaj to odtrutka na całą tę świąteczną gorączkę, która ogrania ludzi na krótko przed Gwiazdką. W świecie filmu mamy udanego Złego Mikołaja, w świecie fantastyki tę właśnie pozycję. Satyryczną, prześmiewczą, czasem wręcz ostrą – dla wielu zbyt ostrą, taki już jednak urok Pratchetta, który był przecież ateistą – ale na pewno wartą poznania. Dlaczego? Wśród przesłodzonych, przejaskrawionych wigilijnych opowiastek, naprawdę się wyróżnia. Nie zawsze na plus, ale w ostatecznym rozrachunku powieść, w której Śmierć zaczyna wypełniać skarpety dzieci prezentami, jest dziełem naprawdę dobrym.
Przede wszystkim całość autentycznie śmieszy. Sprawdza się jako niezobowiązująca komedia świąteczna osadzona w świecie, w którym to, co znamy, wywrócone zostało do góry nogami – a przynajmniej tak na oko o jakieś 120 stopni, bo jednak wszystko pozostaje rozpoznawalne. Sprawdza się również jako satyra na poruszane tematy. Odtrutka? Nie do końca, bo to wciąż klimatyczna opowieść świąteczna, momentami urocza i niemalże familijna. Niemalże.
Jak to wszystko jest napisane? Lekko, dość prosto, ale nie tak, by to przeszkadzało. A jak prezentuje się wersja audio? Bardzo przyjemnie. Maciej Kowalik dobrze czyta tekst, nie bawi się nim jakoś szczególnie, ale jego głos nie nuży, a to, co zrobił na tym polu śmiało można nazwać solidną, rzemieślniczą robotą lektorską. Bez fajerwerków, ale i bez zawodu. Jeśli więc szukacie lekkiej, zabawnej i niekoniecznie poprawnej politycznie lektury audio w okolicach Gwiazdki, Wiedźmikołaj nadaje się do tego znakomicie. Coś w sam raz do posłuchania w trakcie przedświątecznej krzątaniny w domu i kuchni. Lepsze to niż kolejna składanka świątecznych przebojów w wykonaniu tzw. gwiazd.
Recenzja opublikowana na portalu NTG: https://nietylkogry.pl/post/smierc-rozdaje-prezenty-recenzja-audiobooka-wiedzmikolaj/
Nadchodzi noc Strzeżenia Wiedźm, podczas której pewien gruby jegomośc w sanoach zaprzężonych w świnie oblatuje świat by dostarczyć grzecznym dzieciom prezenty. Jednak w ta noc się nie pojawia. Ktos coś musi w tej sprawie zrobić.
I pojawia się nioczekiwane zastępstwo. A to tylko początek dziwnych wydarzeń.
Jak bardzo uwielbiam "Świat Dysku " to przy tym tomie naprawdę się umęczyłam. I to miko tego, że uwielbiam Śmierć. A to przez Nią. Nic nie poradzę na to, że nie trawię Susan i jej nadętego sposobu bycia. Sama historia ciekawa i zabawna.
Czy warto wierzyć? Na ile gwiazdkowe prezenty od nieznajomego i Wrózka Zębuszka to oszustwo, niewinne kłamstewko, a na ile po prostu... szczypta magii, na którą sami godzimy się w na co dzień szaro-burym świecie?
Wiedźmikołaj to kolejna solidna pozycja mistrza Pratchetta, obnażająca ludzkie pragnienia, że HO-HO-HO. Polecam małym i dużym marzycielom oraz sceptykom.
Bardzo spodobała mi się ta książka. Ma oryginalną fabułę, a poczucie humoru Pratchetta jest jeszcze bardziej niezwykłe. Nawet w smutnych sytuacjach np. gdy ktoś umiera, autor potrafi rozbawić czytelnika i sprawić, aby osobą czytająca spojrzała na tą sytuację z innej strony niż by się wydawało.
Sam Vimes jest uciekinierem. Wczoraj był diukiem, komendantem policji i ambasadorem w tajemniczej, bogatej w tłuszcz krainie Uberwald. Teraz nie ma nic...
Najlepsza książka Pratchetta od czasu poprzedniej. A w niej: dlaczego matematyka rozwija się w krajach gorących, co robią piramidy oprócz ostrzenia żyletek...