W szarych czasach PRL-u Violetta Villas była jak malowany ptak. W latach 60. stała się na dwie dekady jedną z muzycznych ikon, towarem eksportowym. Często krytykowana w Polsce za styl i ekstrawagancję, za granicą przyjmowana była entuzjastycznie zarówno przez publiczność, jak i recenzentów. Zachwycano się jej głosem. Śpiewała, grała w filmach i musicalach. Występowała w paryskiej Olimpii i nowojorskim Carnegie Hall, przez kilka sezonów była gwiazdą rewii Casino de Paris w Las Vegas. W tej biografii reporterskiej autorzy szukają odpowiedzi na pytanie, jak to możliwe, aby jedyna w swoim rodzaju artystka nie tylko nie zrobiła kariery na miarę swoich możliwości, ale spędzała starość niemal w ubóstwie, wyobcowana, w atmosferze niezdrowej sensacji.
Nowe wydanie wzbogacono o dwa rozdziały opisujące to, co działo się po śmierci gwiazdy w grudniu 2011 roku, w tym m.in. postępowanie spadkowe i historię Elżbiety Budzyńskiej, opiekunki Villas.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2019-02-27
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 288
Villas wracała, bo nie umiała żyć bez estrady. Scena była jej ostatnim bezpiecznym schronieniem. Tutaj czuła się autentyczna, kochana i akceptowana.
Smutne życie trudnej kobiety
Violetta Villas, chyba każdy Polak o niej słyszał. Wybitnie uzdolniona pod względem wokalnym, mająca szansę na wielką karierę w USA. A równocześnie samolubna kobieta, która porzuciła męża, syna, by móc robić karierę, po której zostało kilka piosenek i niesmak.
Czytając jej biografię, miałam przed oczami bohatera książki "Najlepsze umysły", Michaela Laudora, który także był wybitnie uzdolniony, ponadprzeciętnie inteligentny, a skończył jak skończył. Walcząc z chorobą psychiczną, schizofrenią.
Nigdy wcześniej nie interesowałam się życiem Villas, gdy byłam młodsza występowała jeszcze w Opolu, głośno było o niej w związku z tą aferą z tym schroniskiem dla bezdomnych zwierząt w jej domu w Magdalence, ale nigdy nie wczytywałam się głębiej w jej losy.
Po lekturze jej biografii, wiem, że może gdyby pozwoliła sobie pomóc, nie odcinała się od osób, które chciały jej tę pomoc ofiarować, gdyby podjęła leczenie, to może nie umarłaby w samotności i w takim zaniedbaniu. Z lektury książki wynika, że Violetta miała trudny charakter i żeby wytrzymać z nią potrzebna była duża doza cierpliwości.
Villas nie była złym człowiekiem, tylko chorym. I przykre jest to jak smutne było życie tej trudnej kobiety.
Polecam Wam lekturę jej biografii, bo rzuca inne światło na postać tej zdolnej, ale kapryśnej wokalistki. I można poznać ją lepiej i jej jakże samotne życie.
Do lektury zachęca także wydanie w twardej oprawie, jak i wciągająca treść, a także kolorowe wstawki ze zdjęciami z życia bohaterki biografii. A Wy czytaliście tę biografię? Co myślicie o Violetcie Villas?
"Na wzgórzach mego Lewina świat do mnie się śmiał, wiatr śpiewał dla mnie w leszczynach i strumień szemrał wśród skał."
Gdy zobaczyłam tę piękną okładkę z piękną Violettą Villas nie mogłam przejść obok niej obojętnie. Zawsze lubiłam słuchać utworów w jej wykonaniu i bardzo lubiłam ją jednocześnie oglądać. Podziwiałam jej kreacje, jej styl. W czasach mojego dzieciństwa Violetta Villas była takim rajskim ptakiem, który całkowicie wyróżniał się na tle innych śpiewających gwiazd. Chciałam się więcej dowiedzieć o tej niezwykłej piosenkarce, jedynej w swoim rodzaju.
Ta biografia jest może trochę nietypowa, ale wzbudziła we mnie bardzo wiele emocji. Dowiedziałam się rzeczy, o których nie miałam pojęcia.
Można powiedzieć, że książka ta jest pełna skrajności i sprzeczności, lecz podobno taka była jej bohaterka.
"Violetta była we wszystkim dwoista. Jednocześnie czuła i nienawistna, życzliwa i wredna, po ludzku prawdziwie piękna i zarazem brzydka."
Myślę, że chyba każdy słyszał o pani Villas, chociaż to był jej pseudonim artystyczny. Lecz także wszyscy o tym wiedzą. Gdy zapowiedziany był jej koncert, to nie było nigdy problemów z zapełnieniem sali. Jej piękny głos zawsze brzmiał idealnie, ona śpiewała wszędzie wręcz perfekcyjnie. Nie było dla niej ważne, czy to mała scenka w Polsce, czy to Las Vegas czy też paryska Olimpia. Jej występy z tamtych lat i jej kreacje do dzisiaj zachwycają i budzą zdumienie. W tamtych czasach przecież bardzo trudno było o tak piękne stroje.
Zastanawia mnie tylko jeden fakt, jak tak wszechstronnie utalentowana piosenkarka, gwiazda tamtych minionych już lat, która dawała koncerty na całym niemal świecie i była podziwiana niemal jak bóstwo, ostatnie dni a nawet lata swojego życie spędziła samotnie w biedzie i zapomnieniu. Owszem, jak mówią jej znajomi, być może miał tu wpływ jej dość trudny charakter, lecz przecież wszystkie gwiazdy, mniejsze czy też większe, zazwyczaj nie mają łatwych charakterów. Zabrakło jednak prawdziwych przyjaciół, rodziny a nawet bliskich i przyjaznych sąsiadów...
Violetta Villas ostatnie lata spędziła w Lewinie w towarzystwie wielu zwierząt, co wzbudzało sensację.
"Miała w sobie wiele cech prostego człowieka. To są takie z pozoru nieuchwytne elementy w sposobie reagowania, nieodporności na krytykę. Zamykała się w sobie, nie była skłonna do żadnych kompromisów, oddalała się od wszystkich coraz bardziej, bo nie znosiła słowa sprzeciwu ani krytyki. Ciągle mówiła o ludziach, którzy jej źle życzą, niszczą ją."
Autorom tej biografii nie udało się spotkać z gwiazdą, wspominali o niej jej znajomi, inni piosenkarze, i ci którzy znali ją bliżej.
Nie będę się rozpisywała nad treścią tej książki. Trzeba ja po prostu samemu przeczytać i wyrobić o niej opinię.
Ja jestem zachwycona wiedzą o podziwianej przeze mnie piosenkarce, czytało mi się dobrze i te wspomnienia na długo we mnie pozostaną. To tak jakbym poznawała gwiazdę na nowo. Niby wszyscy wszystko wiedzą, ale jednak zawsze coś nowego można odkryć.
Dobrze, że powstała ta biografia. O takich osobach warto pamiętać.
Violetta Villas jest jedną z najbarwniejszych i najbardziej tragicznych postaci polskiej sceny muzycznej. Chyba nie ma osoby, która nie pamięta tego wspaniałego, oryginalnego, przyprawiającego o ciarki głosu. Do tego dołącza oczywiście nadzwyczaj bujna fryzura i widowiskowe suknie, niczym stroje prawdziwej królowej, dopełnione białymi rękawiczkami. Bezsprzecznie, była ona niezwykle charyzmatyczną osobą i zapadającą w pamięć, ale chyba jej to nie wystarczało, bo jak się okazuje, uwielbiała ubarwiać swój życiorys, żeby nie rzec ,,kłamała jak z nut", wyciągając z rękawa kolejne bajki. Zachwycający głos jak widać może iść w parze z egoizmem, poczuciem wyższości i niewdzięczności. Nawet ta wyjątkowa publikacja jest tego dowodem, gdyż śpiewaczka, mimo iż wielokrotnie umawiała się na wywiad, ostatecznie ciągle znajdywała nowe wymówki, by się nie spotkać z autorami. Być może dzięki temu właśnie powstała naprawdę szczera biografia, pokazująca jej prawdziwe oblicze, bez owijania w bawełnę, bo choć nikt nie odmówi Czesławie talentu, to jednak trzeba przyznać, iż charakter miała równie zadziorny, co głos!
Ta przepięknie wydana książka nie tylko przeprowadza po kolejnych etapach kariery muzycznej polskiej legendy, ale i szczegółowo opisuje najważniejsze wydarzenia w jej życiu. Począwszy od wczesnego, przymuszonego ślubu, poprzez występy w Opolu, wyjazdy do Paryża czy Las Vegas, aż do powrotu do Polski, gdzie rozpoczęła karierę aktorską, a nawet zaangażowała się w życie lokalnej parafii i wciąż zachwycała na kolejnych koncertach, aż po smutny upadek, kolejne afery nagłaśniane przez media i śmierć, która także wzbudziła wiele emocji.
Ta biografia to niesamowita, fascynująca podróż, którą pochłania się z wypiekami na twarzy, bo jej główna bohaterka to prawdziwy barwny ptak, jaki przeszedł w życiu naprawdę wiele wspaniałych, jak i ciężkich chwil. Niezapomniana, ekscytująca, angażująca wszystkie zmysły! Tak, to to jedna z tych publikacji, które zawsze będą wywoływać ogrom emocji! Bezsprzecznie, pozycja obowiązkowa dla wszystkich pasjonatów polskiej muzyki scenicznej! Polecam gorąco!
Villas przysparzała sobie wrogów z taką samą łatwością, jak uwodziła publiczność."
Zawsze była w pewnym sensie sobą: dziewczyną, która żyła w swojej wyobraźni, jak w bajce, i widziała siebie jako królewnę.
Miała w sobie wiele cech prostego człowieka. To są takie z pozoru nieuchwytne elementy w sposobie reagowania, nieodporności na krytykę. Zamykała się w sobie, nie była skłonna do żadnych kompromisów, oddalała się od wszystkich coraz bardziej, bo nie znosiła słowa sprzeciwu ani krytyki. Ciągle mówiła o ludziach, którzy jej źle życzą, niszczą ją.
,,Z taką samą łatwością mówiła o Panu Bogu, jak rzucała wyzwiskami- wspomina jej garderobiana."
Pośród szarości PRL-u Czesława Cieślak , bo tak naprawdę się nazywała wyglądała niczym zjawisko z zupelnie innego świata, rajski ptak z burzą przepięknych kręconych blond włosów i głosem od którego słuchaczy przychodziły dreszcze. Ekstrawaganckie stroje , a także duża dawka scenicznego erotyzmu oraz wybuchowy, by nie rzec chimeryczny charakter były tym co czyniło tę kobietę kontrowersyjną , w Polsce krytykowaną. Na świecie zaś odbierana była bardzo pozytywnie tak przez wielbicieli jak i środowisko krytyków.
Mimo sławy i blichtru Violetta często mijała się z prawdą , zarzucano jej, że jest dewotką i hipokrytką.
Występowała na deskach Carnegie Hall, była gwiazdą rewii ,a jednak historia tej niesamowitej wyprzedzającej swe czasy artystki pełna jest kontrastów oraz jak się później okazało nie doczekała się szczęśliwego zakończenia.
Piękna, choć nieco przerysowana pani Villas nie odnalazła szczęścia w sferze prywatnej.
Dwukrotnie zamężna doczekała się syna Krzysztofa, lecz relacje z nim nigdy nie należały do łatwych, gdyż jak przyznawała sama śpiewaczka nie poczuła instynktu macierzyńskiego.
We wspomnieniach widzę panią Czesławę u schyłku życia czy to na scenie, gdy nie miała pojęcia gdzie się znajduje i co właściwie mówi, czy to w rozpadającym się dużym domu otoczoną psami i kotami biegającymi samopas zarówno po obejściu jak i w pomieszczeniach.
Królowa estrady zmarła upokorzona pozostawiona sama sobie, wykorzystana przez "opiekunkę " , która rozstrwoniła jej majątek.
Nawet teraz pisząc te słowa czuję ogromny żal z powodu tego, że nikt nie wyciągnął pomocnej dłoni.. gdyby trafiła na lepszych i przede wszystkim szczerych przyjaciół być może doczekałaby się godnej starości.
Opowieść stworzona przez dwoje bardzo wnikliwych dziennikarzy-Izę Michalewicz i Jerzego Danilewicza pozwala stworzyć portret zagubionej dziewczyny z głową pełną marzeń, pragnącej miłości i bliskości drugiego człowieka.
Ta książka jest wstrząsająca i naprawdę mocna, lecz daleka od tego by jednoznacznie oceniać jej bohaterkę , lecz skłaniająca do refleksji nad tym , co czyni nas wartościowymi i prawdziwymi.
Bo szczęście to przelotny gość
Szczęście to piórko na dłoni
Co zjawia się gdy samo chce
I gdy się za nim nie goni
Tym więcej chcesz im więcej masz
Wymyślasz proch chcesz sięgnąć gwiazd
Lecz to nie to, nie to nie tak
I ciągle czegoś nam brak do szczęścia
Wciąż nam brak tak zachłannie brak.
Był najjaśniejszym celebrytą w czasach siermiężnego peerelu. Gdyby Jezus żył współcześnie, jak ja, jeździłby mercedesem, a nie na osiołku - powiadał....
Najstarsze pokolenie repatriantów pamięta 1936 rok, gdy na mocy decyzji Rady Komisarzy Ludowych Sowieci deportowali ich z rodzimych terenów obecnej Ukrainy...
Po koncercie do północy Violetta z rozkoszą rozdawała autografy. Uwielbienie publiczności trzymało ją wciąż w pionie życia.
Więcej