Oszałamiający debiut! Alice Broadway po mistrzowsku łączy fantastykę z tajemnicą i utopią.
Każde zachowanie, każdy uczynek, każda ważna chwila zostawia ślad na Twojej skórze. Leora jest przekonana, że jej zmarły ojciec powinien zostać zapamiętany na zawsze. Wie, że zasługuje on, aby wszystkie jego tatuaże zostały usunięte i przekształcone w księgę skóry jako dowód dobrego życia, jakie wiódł.
Jednak kiedy odkrywa, że jego tusz zmieniono, a księga jest niekompletna, zaczyna się zastanawiać, czy tak naprawdę kiedykolwiek go znała.
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2018-09-05
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 384
Tytuł oryginału: Ink
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Sylwia Chojnacka
"Każdego ranka budzimy się jako nowa osoba. Przeszłość nie musi cię definiować, Leoro. Twoje błędy nie są wieczne. Odkupienie jest możliwe. Zawsze."
~
Długo zwlekałam z czytaniem "Tuszu". W jednym momencie bardzo dużo osób się za to zabrało, co mnie dosyć zniechęciło. Jednak całe to nagłośnienie książki według mnie było jak najbardziej warte! Pierwszy tom cyklu "Księgi skór" zdecydowanie trafia do grona najlepszych książek jakie przeczytałam w tym roku, jak i do ogólnych ulubieńców. Aż ciężko pomyśleć, że książka to debiut autorki. "Tusz" wprowadza nas w świat, gdzie na skórze człowieka tatuuje się symbole odzwierciedlające każdy uczynek, wydarzenia i zachowanie danej osoby. Po śmierci tatuaże zostają usunięte i przekształcone w księgę skóry, która stanowi upamiętnienie, jak i dowód nieskalanej duszy zmarłego. Leora, główna bohaterka, w momencie, gdy umiera jej ojciec, jest święcie przekonana, że nie zostanie on zapomniany. Nie znała osoby o czystszym sercu niż on. Jednak, kiedy odkrywa ona, że księga jest fałszywa, przez myśl przechodzi jej kim jest osoba, którą przez lata nazywała swoim ojcem.
Sam pomysł na fabułę tego cyklu jest świetny i bardzo oryginalny. Dodatkowo historia jest opowiadana w taki sposób, że z chęcią się ją czyta, a od książki ciężko się oderwać. Klimat tajemnicy jaki panuje wokół głównego wątku, to tylko ogromny plus nadający charakteru całej opowieści. Co tu dużo mówić, "Tusz" mogę nazwać swego rodzaju odkryciem roku 2020, a po kolejne tomy, czyli "Iskrę" oraz "Bliznę" zamierzam sięgnąć jak najszybciej, bo pierwszy ogromnie mnie przekonał do dalszego czytania. Bardzo, ale to bardzo polecam zapoznanie się z debiutem Alice Broadway. Jest to coś nowego pośród literatury, dlatego nawet jeżeli historia nie ujmie was tak samo jak mnie, to będzie ona idealną odskocznia od schematów, które już znacie.
Recenzja była publikowana na innych portalach.
Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Ciekawym elementem w tej książce jest społeczeństwo, które używa tuszu, by symbole na ich skórze, opowiadały ich życie i świadczyły o tym, że są dobrymi ludźmi, godnymi zapamiętania. Ich ideologia poparta jest opowieściami o dwóch siostrach i tłumaczy, dlaczego ich skóra jest zdobiona tuszem. Pozwala to im się odróżniać od nienaznaczonych, którzy w ich mniemaniu są źli i polują na naznaczonych z zazdrości.
Główna bohaterka Leora jest zrozpaczona po śmierci swojego ojca. Czeka na ważenie jego duszy, które przesądzi o tym czy był dobrym człowiekiem i czy jest godny zapamiętania. Jeśli tak, jego skóra z tatuażami zostanie przerobiona na książkę i przekazana rodzinie. Z początku dziewczyna jest pewna, że ta ceremonia to tylko formalność. Ale gdy jest świadkiem publicznego naznaczania symbolem zdrajcy jednego ze skórowników, wytatuowany znak coś jej przypomina. Powracają wspomnienia, które skryły się gdzieś w głębi pamięci. Od tego momentu, Leora traci pewność czy jej ojciec na pewno był dobrym człowiekiem.
Choć akcja w powieści nie jest bardzo dynamiczna, to wydarzenia z książki ciągle podtrzymują ciekawość czytelnika. Oprócz oczekiwania na wynik ważenia dusz, towarzyszymy Leorze w egzaminach, które zdecydują jaki zawód będzie wykonywać dziewczyna. Marzy jej się posada tatuażystki, ale w tym fachu nie ma za dużo kobiet. Dziewczyna nie jest typową pięknością z powieści dla młodzieży, co sprawia, że staje nam się jeszcze bliższa i bardziej realna. Jest dobrym obserwatorem i woli odczytywać tatuaże ludzi, niż wdawać się w bliskie znajomości. Leora stanie przed wielkim wyzwaniem i jej decyzja zaszokuje wielu ludzi, ale doskonale można zrozumieć jej reakcję. Całe jej dotychczasowe życie okaże się naznaczone kłamstwem, a ona będzie musiała na nowo odkryć kim jest i się z tym pogodzić.
„Tusz” jest oryginalną historią, która pomimo braku dynamicznej akcji, wciąga czytelnika w stworzony przez autorkę świat. Dobrze wykreowani bohaterowie, opisanie ich rytuałów oraz wplecenie w powieść baśni, pozwala lepiej zrozumieć ideologię mieszkańców społeczności. Książka porusza takie tematy jak poszukiwanie prawdy, przewartościowanie swojego życia i wszystkiego w co do tej pory się wierzyło. Doskonale pokazuje złożoność naszego świata i ludzkich relacji i intencji. W tej powieści wiele rzeczy okazuje się być inne niż wydaje się na pierwszy rzut oka. Mnie książka mocno zaciekawiła i zaintrygowała, dlatego z pewnością sięgnę po kolejne dwa tomy.
Tusz Alice Broadway Pierwszy tom serii KSIĘGI SKÓRY Opowiada o losach Leora, która mieszka w społeczeństwie - gdzie gdy ktoś umrze z jego skóry tworzy się księgę bo jest taka tradycja ,że wszystkie zdarzenia z życia są tuszowanen na skórze. Dzięki temu dowiadujemy się czy dana osoba była dobra czy zła. Jeśli okazywala się dobra to księgę oddawano rodzinne by wspominala zmarłego. Jeśli okazywala się złą osoba palono księgę by zapomnieć o nim. Poznajemy Leora w chwilę gdy jej ojciec jest bardzo chóry i umiera. Po jego śmierci okazuje się,że jej ojciec nie był do końca dobrym człowiekiem mimo ,że Leora i jej matka uważali go za jednego z najlepszych ludzi. Gdy Leora wgłębia się w tajemnice ojca odkrywa niepokojące rzeczy, które zmienią jej życie. Autorka książki miała bardzo fajny pomysł na tę książkę. Lecz wykonanie nie za bardzo mi się podobało, dlaczego: Przez połowę książki bardzo mało się tu dzieje ,akcja rozgrywa dobiero w drugiej połowie ,a to nie jest długa książką (ma 300 stron). Naprawdę się wynudziłem się na początku. Bohaterowie - Leora jest może jej zachowanie j trochę naiwne lecz jest to młoda osoba, która musi poradzić sobie z problem. Jest naprawdę "ludzka" wiele osób może się z nią utożsamiać i polubić. Lepsze w powieści skupianie sie większość tylko na niej jej ojcu. Dla mnie było trochę za mało, walnym aby książka była dłuższa i mogła bym poznać lepiej też innych bohaterów książki. Jest to pierwszy tom trylogii rozwiniętych jest tu wiele wątków, które będą rozwinięte w następnych tonach. Cała trylogia ma piękne okładki. Ocena ♥️♥️♥️♥️♥️ 5/10 Zapraszam wszystkich zainteresowanych na mój blog i Instagram WikaKosczyta 🤗🙂 ️Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy
Czy tylko mnie ta powieść się nie podobała?
To co jest najlepsze w tej książce to okładka. Serio.
Po wielu świetnych recenzjach i zachwytach moje nastawienie do tej książki było mega pozytywne. Liczyłam na interesującą fantastykę dla młodzieży z niebanalną bohaterką. Co dostałam? Nieudaną kopie Niezgodnej i bezbarwną bohaterkę.
Ależ mnie ta książka wynudziła. Mam wrażenie, że autorka specjalnie lała wodę by podciągnąć liczbę stron do 370. Akcja nudna jak flaki z olejem. Bohaterowie słabo zarysowani bez błysku.
Niestety, ale po następne tomy zdecydowanie nie sięgnę.
Leora żyje w świecie, w którym każdy uczynek człowieka, zarówno dobry jak i zły zostaje utrwalony na jego skórze w postaci tatuażu. Jej ojciec jest dla niej wzorem, niedoścignionym ideałem, do czasu, kiedy umiera. Wychodzą wtedy na jaw tajemnice, które burzą idealny obraz ojca w oczach dziewczyny. Leora nie ufa już nikomu, skoro zawiódł ją najważniejszy człowiek w jej życiu. Nie wie nawet czy może ufać sama sobie. Czy tatuaże pokazują w pełni jaki człowiek jest? Czy wiara w życie wieczne w pamięci innych ma sens? Czy ludzie nienaznaczeni tatuażami naprawdę zostają zapomniani? W głowie czytelnika rodzi się wiele pytań, bo świat przedstawiony jest nieoczywisty, fabuła zaskakująca, a bohaterowie żywi i barwni. Osobiście zaliczam "Tusz" do kanonu świetnej fantastyki i bez wahania sięgam po II tom cyklu Księgi Skór.
Oszałamiający debiut! Alice Broadway po mistrzowsku łączy fantastykę z tajemnicą i utopią. Każde zachowanie, każdy uczynek, każda ważna chwila zostawia ślad na Twojej skórze. Leora jest przekonana, że jej zmarły ojciec powinien zostać zapamiętany na zawsze. Wie, że zasługuje on, aby wszystkie jego tatuaże zostały usunięte i przekształcone w księgę skóry jako dowód dobrego życia, jakie wiódł. Jednak kiedy odkrywa, że jego tusz zmieniono, a księga jest niekompletna, zaczyna się zastanawiać, czy tak naprawdę kiedykolwiek go znała.
"Tusz" jest bardzo ciekawą, ale nietypową powieścią. Jeszcze w żadnej książce, którą czytałam nie pojawiał się motyw tatuaży odgrywających główną rolę. Podoba mi się sposób podziału społeczeństwa na naznaczonych i nienaznaczonych. Ci drudzy są ukazani jako osoby złe, które mają coś do ukrycia. Do tego mamy fantastyczną narratorkę. Bardzo ciekawie i dokładnie wprowadziła nas- czytelników w świat przedstawiony
Książka jest łatwa w odbiorze i wciągająca. Niestety odrobinę przewidywalna, ale to nie zmienia faktu, że dobrze się przy niej bawiłam.
Szczególnie polubiłam przyjaciółkę głównej bohaterki Verity. Uważam, że jest ona oddaną przyjaciółką.
W tym świecie najważniejsze są tatuaże. Każda ważna chwila, każdy uczynek i każde potknięcie zostaje uwiecznione na skórze. Uwiecznione w sposób dosłowny, ponieważ skóra człowieka po śmierci zostaje zbindowana w księgę. Jeżeli okaże się, że ktoś był dobrą osobą księga- trafia do rodziny. Jeżeli natomiast złe uczynki okazują się cięższe od dobrych, księga takiej osoby zostaje spalona, a ona sama zapomniana. Leora nie ma wątpliwości co do tego, że jej ojciec był dobry. Jednak po jego śmierci na jaw zaczynają wychodzić fakty, które całkowicie burzą jej dotychczasowy światopogląd.
Zaczynając od początku, dużym plusem tej książki jest sam pomysł na fabułę. Jest czymś całkowicie oryginalnym i świeżym na rynku młodzieżówek. Powieść od samego początku mnie wciągnęła. Nawet w momentach, w których nie za dużo się działo nadal czytałam z zaciekawieniem, ponieważ chciałam dowiedzieć się jak najwięcej o wykreowanym świecie. Bardzo podobało mi się podkreślanie tego, że ważna jest historia, jaką człowiek po sobie pozostawia i tego, że nikt nie jest do końca martwy jeżeli żyje w pamięci bliskich osób. Ciekawym aspektem, który był dużym plusem przy poznawaniu nowego świata było opisanie legend, w które wierzy społeczeństwo. Autorka oprócz ciekawego świata wykreowała również cudownych bohaterów. Do moich ulubionych należą Obel oraz przyjaciółka Leory. Książka była angażująca, przez co byłam bardzo ciekawa zakończenia. W pewnym aspekcie okazało się zaskakujące, co raczej rzadko się u mnie zdarza w przypadku fantastyki młodzieżowej. Podoba mi się również ukazanie, że nie wszystko w życiu jest czarne albo białe. Bardzo żałuję, że zwlekałam z przeczytaniem tej książki tak długo. Jak dla mnie jest to idealna młodzieżówka. To wszystko dopełnia piękna okładka, która dodatkowo nawiązuje do treści. Oceniam na 4,5/5.
Wyobraźcie sobie rzeczywistość, w której każdy uczynek niezależnie czy dobry czy zły jest tatuowany na waszej skórze, kropki oznaczają wasz wiek, symbole na prawej dłoni osiągnięcia, na lewej porażki. Obok zwykłych, typowych zawodów jakie znamy mieszkają tu bajarki, skórownicy, tatuażyści, czytający i balsamiści, ciekawe prawda? To świat, w którym dominuje silna wiara w przodków, codziennie przeprowadza się rytuał odczytywania zmarłych, aby uczcić pamięć i ocalić od zapomnienia. Nie ma tu pogrzebów jakie znamy, po śmierci skóra zostaje oprawiona w księgę i zważona na szali uczynków. Już od pierwszych stron zostajemy zapoznani z rytuałem balsamowania czy skórowania, autorka niezwykle obrazowo zapoznaje nas ze wszystkimi szczegółami, opisy nie są nudne wręcz przeciwnie przeplatane dialogami ukazują fascynujący obraz miasteczka Fatherstone. Głowna bohaterka i jednocześnie narratorka to szesnastoletnia Leora - niczym nie wyróżniająca się nastolatka, a jednak niezwykle ambitna, stawiająca sobie cele i zdeterminowana by je osiągnąć. Od najmłodszych lat pragnie zostać tatuażystką, a tytułowy tusz ma jej towarzyszyć już do końca życia. Bohaterkę poznajemy w dość trudnym momencie, kiedy umiera ojciec Leory wraz z jego odejściem pojawiają się wątpliwości - kim tak naprawdę był? Trudne relacje z matką sprawiają, że narasta coraz więcej pytań i tajemnic związanych z wytatuowanym u ojca symbolem kruka, który uchodził za symbol niebezpiecznego odłamu Nienaznaczonych. Wszystko w co do tej pory wierzyła Leora ulega stopniowemu przeobrażeniu, na jaw wychodzą skrywane przed nią sekrety rodzinne. Okrutna prawda z którą bohaterka musi zmierzyć się w trakcie ceremonii ważenia duszy całkowicie przemieni dotychczasowe postrzeganie rzeczywistości i wywróci do góry nogami ideały, w które wierzyła. Jak poradzi sobie, gdy na jaw wyjdą kolejne szczegóły dotyczące jej tożsamości? Cała opowieść przeplatana jest baśniami, które nadają nieco baśniowej świeżości i sprawiają, że całość czyta się z zapartym tchem. Niezwykle oryginalny pomysł na fabułę sprawia, że książki nie da się porównać do żadnej innej, niewielkie podobieństwo zauważał jedynie z Katniss Everdeen z Igrzysk Śmierci. Zasmucę jednak wielbicieli historii romantycznych, gdyż wątek miłosny został przez autorkę całkowicie pominięty. Z przyjemnością sięgnę po drugi tom przygód.
Przez pewien czas miałam wielkie obawy, by sięgnąć po tę powieść, bo wiele recenzji było niezbyt pozytywnych. Ludzie mówili, że książka jest nudna, powiela schematy, że jest to niewykorzystany potencjał, że słabo zostali wykreowani bohaterowie. Naprawdę bałam się po nią sięgnąć przez to, ale nareszcie się przełamałam i naprawdę jestem miło zaskoczona tą powieścią!
Świat wykreowany przez autorkę jest naprawdę ciekawy i oryginalny. Państwo, gdzie każdy człowiek musi tatuować sobie ważne chwile w życiu i to nie ważne czy dobre czy złe, po prostu każde. Młodzi ludzie pod koniec szkoły muszą napisać egzamin i zdecydować kim chcą zostać i od razu zaczynają do tego zawodu szkolenie. Panują tutaj twarde zasady, a nowy burmistrz jeszcze zwiększa rygor i podporządkowuje lud.
Bohaterów pojawia się tutaj naprawdę sporo i ciężko by było o każdej powiedzieć chociaż zdanie. Za to bardzo polubiłam główną bohaterkę. To dziewczyna, która dostosowuje się do otoczenia i stara się spełnić swoje marzenia by zostać tatuażystką. Może na początku była taką ciepłą kluseczką, która co chwila się rumieniła i nie potrafiła się obronić, ale im dalej idzie historia bym bardziej staje się pewna siebie. Wraz z wydarzeniami Leora dorasta i musi podejmować coraz trudniejsze decyzje. Mamy również Verity, która jest świetną postacią i oddaną przyjaciółką. To dziewczyna skora do poświęceń i która nigdy nie zawiedzie najbliższej osoby. To postać, którą trudno nie lubić.
Chcąc Wam opowiedzieć o stylu pisania autorki, chciałabym wspomnieć, że jest to debiut autorki, dlatego ja nie szykowałam się na coś fenomenalnego, a jednak nie było tak źle. Jasne, początek nie był rewelacyjne i ciężko była się wciągnąć w tą historię, ale im dalej tym lepiej. Potem gdy akcja się rozwinęła to mi ciężko było się od niej oderwać. Autorka miała naprawdę dobry pomysł na tą historię i może nie zostało to wykorzystane na 100%, ale na przyzwoitym poziomie. Sama końcówka nieźle mnie zaskoczyła i już nie mogę się doczekać aż znajdę chwilkę, by zapoznać się z kontynuacją.
Także podsumowując, Tusz to naprawdę dobry debiut. Książka ma oryginalny pomysł, a w tym tomie autorka otworzyła sobie kilka wątków, które można rozwinąć w kontynuacji. Ja zostałam miło zaskoczona! Książka ma przepiękną okładkę, a środek jest równie dobry. Dlatego jeśli macie okazję, to nie zastanawiajcie się, tylko dajcie tej historii szansę :)
O tej książce słyszałam już wiele. Dużo osób o niej mówiło, ale niekoniecznie w samych superlatywach. Według nich ta książka jest nudna, przeciętna i nie zawiera w sobie nic szczególnego. To właśnie odrobinę mnie wystraszyło, ponieważ naprawdę liczyłam na coś godnego uwagi. Czy ja również się zawiodłam?
Leora jest główną bohaterką tej historii. Przed nią ostatni rok nauki, który zakończy się egzaminem. Musi dać z siebie wszystko i konkretnie przyłożyć się do nauki, jeśli chce zostać tatuażystką i spełnić swoje marzenie. Na początku miałam z nią pewien problem, ponieważ nie polubiłam się z tą bohaterką za bardzo. Sama nie wiem, dlaczego tak było. Później jednak Leora zaczęła wzbudzać we mnie coraz więcej sympatii, aż moje negatywne uczucia względem niej całkowicie zniknęły.
Moim zdaniem jest to taka postać, którą albo się kocha, albo nienawidzi. Jest bardzo odważna, zdeterminowana i uparta, ale chwilami była dla mnie ona zbyt zawzięta. Była gotowa zrobić wszystko, byleby odkryć tajemnicę swojego ojca. Właśnie to w niej mnie tak irytowało i kiedy teraz o tym myślę, to gdzieś tam denerwuje mnie dalej.
Niezaprzeczalnie jednak nadała ona charakteru tej pozycji. Fabuła jest bardzo ciekawa, ponieważ przedstawia ona życie wśród społeczności, gdzie każdy ma przypisaną rolę. Są tatuażyści, którzy nakładają na skórę danej osoby tusz, upamiętniający daną sytuację w ich życiu. Przykładowo: ktoś może mieć wytatuowany znak, świadczący o jego odwadze i prawdomówności. Każdy członek tej społeczności ma również wytatuowane na plecach swoje drzewo genealogiczne, co uważam za naprawdę interesujące i fascynujące.
Pojawiają się również skórownicy, czyli osoby odpowiedzialne za tworzenie ksiąg skór zmarłych. Na początku wydało mi się to dość obrzydliwe i straszne, no bo jak to zrywać skórę z człowieka i przerabiać ją na książkę? To jest barbarzyństwo. Z czasem jednak oswoiłam się z tą wiadomością i zaczęłam się tym bardziej interesować. Pojawiają się również osoby, które patrząc tylko na tatuaże, potrafią odczytać życie każdego człowieka. W jednej chwili dowiadują się, ile ten ktoś ma dzieci, ile jego przodków umarło, kim jest z zawodu, jakie ma cechy charakteru.
Autorka ma taki przyjemny styl pisania, który mi zdecydowanie poprawił komfort czytania tej powieści. Historia, którą tu przedstawiła Alice Broadway, również miała w tym bardzo duży udział. Książkę pochłonęłam w mniej niż dobę, co już powinno świadczyć o tym, jak dobra jest to pozycja. Odpowiadając na pytanie z początku recenzji: w żadnym stopniu się nie zawiodłam.
Ogromnie spodobała mi się ta książka, zarówno pod względem historii w niej przedstawionej, jak i samego wydania, które dla takiej okładkowej sroki jest miodem na serce. Kocham złote elementy na okładkach, a Tusz jest właściwie cały pokryty takim złotem, więc jak tu się nie zakochać?
Czuję się trochę tak, jakbym była po tej drugiej stronie, gdzie jest garstka osób zachwyconych tą pozycją. Dla mnie jest to jedno z odkryć tego roku i już teraz mogę powiedzieć, że z pewnością wspomnę o niej w najlepszych książkach 2019. Zakończenie mnie zaskoczyło i nie mogę się doczekać lektury drugiego tomu, który mam nadzieję, że będzie równie świetny.
Leora żyje w świecie, w którym każde wydarzenie jest dokumentowane tatuażem. Każdy dobry uczynek, każde przewinienie, nawet wiek i wykonywany zawód - wszystko to można odczytać z tatuaży dowolnego mieszkańca Saintstone. Po śmierci dobrego, uczciwego człowieka, zdejmuje się ozdobioną tuszem skórę i tworzy z niej księgę przechowywaną przez kolejne pokolenia, co według wierzeń zapewnia życie wieczne. Leora jest przekonana, że jej niedawno zmarły ojciec wkrótce wróci do domu pod postacią księgi, jednak wspomnienie z wczesnego dzieciństwa zasiewa w niej ziarno niepewności. Im głębiej zagląda w życie ojca, tym więcej znajduje tajemnic...
Nie będę pierwsza, ani z pewnością nie ostania, jeśli przyznam, że skusiła mnie ta okładka. W tej kwestii cała czytelnicza społeczność jest chyba zgodna - to jedna z najpiękniejszych okładek w historii. Przyciąga wzrok tak bardzo, że choć znaczna część recenzji określa tę książkę jako przeciętniaka, to i tak po nią sięgnęłam. I co? Cóż, prawdę głosi stare powiedzenie - nie wszystko złoto, co się świeci...
"Lepiej nikogo nie kochać. Ludzie i tak cię zdradzą."
"Tusz" się świeci i to pięknie, jednak próżno szukać w środku złota. Nie jest zły, ale w porównaniu z innymi młodzieżówkami - jak choćby "Czas Żniw", "Igrzyska Śmierci" czy nawet "Niezgodna" - zostaje daleko w tyle. Najlepszym określeniem, jakie przychodzi mi do głowy, jest "nijaki". Główna bohaterka jest bezbarwna, akcja powolna, zaskakujących momentów tyle, co kot napłakał. Styl pisania prosty, dialogi również. To wszystko jest jak najbardziej poprawne, ale niestety niczym się nie wyróżnia.
Muszę jednak podnieść ocenę o jedno oczko ze względu na świetny i oryginalny pomysł. Nie mówię tutaj o samym fakcie tatuowania wydarzeń, lecz o przechowywaniu zmarłych w postaci księgi ich tatuaży. Nigdzie do tej pory nie spotkałam się z czymś podobnym. Pomysł może wydawać się makabryczny - bo kto tak naprawdę chciałby trzymać w domu skórę zdartą z ukochanej osoby, która odeszła - ale przyznajcie, że to pewien powiew świeżości. Tak więc moja ocena tej książki rośnie.
"Serce powinno trzymać się w środku. Nie można go chronić, jeśli komuś je oddajesz."
Jeśli chodzi o samo zakończenie i wyjaśnienie tajemnicy, to było ciekawe, choć nie porwało mnie jak choćby zakończenie "Zakonu Mimów", który czytałam zaraz po "Tuszu" (recenzja wkrótce). Niemniej zasiało we mnie pewną ciekawość dalszych losów opisanej społeczności - społeczności, bo do głównej bohaterki jakoś nie potrafiłam się przywiązać - i zapewne sięgnę po "Iskrę", kolejną część, kiedy się ukaże i zakupi ją któraś z filii mojej biblioteki. Bo sama z pewnością jej nie kupię, aż tak dobrze nie było.
Słowem podsumowania, to poprawna książka, ale nie nazwałbym jej świetną. Miło spędziłam przy niej czas i czytanie sprawiło mi przyjemność, ale raczej do niej nie wrócę ani też nie zostanie na dłużej w mojej pamięci. Fanom gatunku jak najbardziej polecam, reszcie z Was - niekoniecznie.
rosemaryczyta.blogspot.com
Po przeczytaniu opisu wewnątrz książki oraz po rzuceniu okiem na piękną szatę graficzną spodziewałam się interesującej młodzieżówki, która porwie mnie od pierwszej strony. Jednak czy niesamowita okładka oraz nietuzinkowy pomysłowi na fabułę wystarczą by nazwać książkę dobrą?
„Serce powinno trzymać się w środku. Nie można go chronić, jeśli komuś je oddajesz”
Okazuje się, że niestety nie do końca. Pierwszy tom „Księgi skór” posiada tyle wad ile zalet. Najbardziej rzucające się w oczy jest to, że autorka w żaden sposób nie nakreśliła świata otaczającego bohaterów. Czytelnik zupełnie nie ma pojęcia, gdzie odbywa się akcja ani w jakim miejscu i czasie żyją bohaterowie. Jakby autorka kompletnie zapomniała o tym, że liczy się coś więcej niż główny wątek, a opis otaczającego świata pomaga pobudzić wyobraźnie czytelnika. Jedyną rzeczą dobrze opisaną tutaj były tatuaże i związane z nimi historie, legendy oraz baśnie. Aczkolwiek Alice Broadway nie wykazała się w tym przypadku w ogóle kreatywnością. Skorzystała jedynie z dobrze znanych nam baśni takich jak na przykład ta o śpiącej królewnie. Wielka szkoda, bo choć brzmiało to dobrze to jednak podczas czytania mimo oryginalnego i nietuzinkowego pomysłu na fabułę odnosiło się wrażenie, że gdzieś się już to czytało.
Sam pomysł na fabułę jak już wspomniałam okazał się naprawdę interesujący. Idea życia we społeczeństwie, w którym każdy ważny moment wraz z uczuciami mu towarzyszącymi jest upamiętniany na skórze w postaci tatuażu bardzo mi się spodobał. Gdy dodać do tego jeszcze fakt, że po śmierci każdej osoby z jej skóry powstaje księga skór, mająca za zadanie przechowywać nieśmiertelną duszę denata oraz upamiętniać jego życie, to jestem naprawdę pod wrażeniem. Sama nie raz myślałam o zrobieniu tatuażu, jednak nigdy ten pomysł nie doczekał się zrealizowania.
„Tusz” porusza jednak bardzo ważne kwestię. Autorka między innymi zawraca czytelnikowi uwagę na to, że w życiu nic nie jest czarno-białe, a pozory często mogą mylić. Wydaje się to być wiedzą oczywistą, jednak wielu ludzi ciągle o tym zapomina i ślepo wierzy we wszystko co mówią rządzący lub duchowi przewodnicy. Alice Broadway w swojej książce próbuje zwrócić uwagę czytelnika na to jak łatwo jest nas zmanipulować osobom mającym nad nami władzę. Z tego też powodu autorka prowadzi Leore (i nie tylko) drogami pełnymi wątpliwości i zmuszą ją do weryfikowania posiadanej wiedzy.
Jak już wcześniej wspomniałam „Tusz” może pochwalić się naprawdę bajeczną szatą graficzną. Jak na co dzień nie przepadam za kolorem pomarańczowym, tak tutaj jestem po prostu urzeczona. Okładka jest piękna, błyszcząca, ale też sugestywna i idealnie pasująca do fabuły. To jednak nie koniec, bo w środku można znaleźć piękne grafiki. Powtórzę się już chyba po raz setny, ale okładki od Czwartej Strony i We Need Ya są jednymi z najpiękniejszych na Polskim rynku wydawniczym.
„Lepiej nikogo nie kochać. Ludzie i tak cię zdradzą.”
Ciężko jest mi podsumować „Tusz”, ponieważ książka ta ma tyle samo plusów co minusów. Myślę, że gdybym miała mniej lat to lepiej odnalazłabym się w tej historii. „Tusz” co prawda czytało mi się całkiem nieźle i dosyć szybko, lecz oczekiwałam chyba czegoś odrobinę innego. Z ciekawości jak potoczą się dalsze losy Leory i nienaznaczonych na pewno sięgnę po kolejny tom „Księgi skór”, aczkolwiek nie jest to tak, że będę musiała zrobić to już, teraz, natychmiast. Wam jednak, jeśli jesteście ciekawi tej książki to polecam sięgnąć po „Tusz” i na własnej skórze przekonać się co skrywa ta piękna oprawa. Może akurat Alice Broadway podbije Wasze serce.
Aleksandra
Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Tusz” autorstwa Alice Broadway.
Więcej na :
„Oszałamiający debiut! Alice Broadway po mistrzowsku łączy fantastykę z tajemnicą i utopią.” Ileż to razy czytaliśmy już coś podobnego? Ile razy czyjś debiut miał wprawić nas w osłupienie? Nie wiem, jak to wygląda u Was, ale w moim przypadku nie było to zbyt częste. I chociaż książka Alice Broadway wypada naprawdę ciekawie na tle powieści młodzieżowych, to mimo wszystko wciąż nie napisałabym o niej, że jest oszałamiającym debiutem. Jest debiutem dobrym, ale nie idealnym. Choć Tusz zdecydowanie ma w sobie coś godnego uwagi i wzbudzającego zainteresowanie, coś, co naprawdę zasługuje na miano oryginalnego, to mimo wszystko pojawia się problem z odpowiednim wykonaniem. Jest trochę zbyt sztywno, trochę zbyt płytko, przydałoby się mocniejsze rozbudowanie kilku wątków, polepszenie kreacji bohaterów, więcej głębi i płynności zarazem. Mimo wszystko fani tego typu literatury powinni być nią w miarę usatysfakcjonowani.
Cała recenzja: bookeaterreality.blogspot.com
Według mnie książka jest naprawdę fenomenalnie napisana. Jest w niej zawarta przepiękna historia dziewczyny, która żyje w świecie gdzie ważne wydarzenia są tatuowane na skórze. Bochateriowie są naprawdę pięknie przedstawieni. Książkę naprawdę z całego serduszka polecam. Jest to jednak z lepszych jakie przeczytałam.
Pomysł dobry ale wykonanie niekoniecznie. Powieść "Tusz" ma wiele cech, które mogłyby sugerować, że jest to naprawdę udany debiut. Piękna okładka, nietuzinkowy pomysł na fabułę i kreacje świata. Niestety, według mnie autorka nie do końca podołała temu wyzwaniu. "Tusz" to pierwszy tom serii Księga skór, w którym społeczność naznaczana jest tatuażami przez całe swoje życie. Mają one symbolizować najważniejsze wydarzenia człowieka, jego cechy, charakter, pracę, hobby itp. a po śmierci z ich skóry tworzy się księgę, dzięki której człowiek zostaje zapamiętany. Oczywiście są tez buntownicy, którzy nie wierzą w powszechne idee i nie naznaczają swojej skóry. Takie osoby zostały wygnane z miasta. Uwielbiam tatuaże więc zarys fabularny od razu przypadł mi do gustu. Jest to zdecydowanie coś nowego wśród motywów literackich. Niestety autorka nie poświęca zbyt dużo uwagi na opis świata, proces tatuowania i ważenia dusz. Są to zazwyczaj zwięzłe i miało treściwe opisy. W treść powieści wplecione są również starodawne baśnie. Ten zabieg jest jak najrzadziej na plus. Urozmaica historię i wprawia czytelnika w magiczny klimat. Akcji jest tu niewiele i to dopiero na samym końcu. Chociaż prosty styl autorki sprawia, że książkę czyta się szybko to niestety można się wynudzić zanim coś zacznie się tam dziać. Jeśli chodzi o bohaterów to pojawia się ich tu dość sporo ale nie poznajemy ich zbytnio. Cała uwaga skupia się jednak na głównej bohaterce i jej ojcu. Loara jest typową, niepewną siebie dziewczyną, która głęboko wierzy w ideę naznaczania skór. Postępuje zgodnie z typowym dla literatury młodzieżowej schematem, chociaż w pewnym momencie mnie zaskakuje. Spodziewałam się innego zakończenia pewnego wątku a tu proszę niespodzianka i schemat przełamany. Pojawia się tu także wątek tajemnicy i intrygi politycznej. Zakończenie przypomina mi trochę zakończenie w książce "Zakon mimów" Samanty Shannon ale może tylko ja mam takie odczucie. W ogólnej ocenie książki nie jest tak źle, chociaż mogło by być zdecydowanie lepiej. Liczę na to, że w kolejnych tomach autorka rozbuduje wykreowany świat, doda więcej akcji i zapozna nas bardziej z pozostałymi bohaterami. Książka lekka i inna niż większość pozycji z fantastyki młodzieżowej. Seria Księgi skór spodoba się zapewne fanom Serii Niezgodna.
Początkowo odsuwałam w czasie ten cykl na mojej liście czytelniczej. Trochę bałam się spotkania z ludźmi przerobionymi na książki, ale okładki kusiły. Stare porzekadło mówi, by nie oceniać książki po okładce, ale tutaj inaczej się nie da. Zaczęłam czytać serię w piątek, w niedzielę obie części miałam skończone. To jest chyba najlepsza rekomendacja.
Bardzo podoba mi się świat, który kreuje autorka. Na samym wstępie otrzymujemy mapkę, by łatwiej móc sobie wizualizować przygody bohaterów. Alice Broadway jest bardzo konsekwentna w tym co robi. Od początku tworzy bardzo dopracowaną historie. Przemyślała reguły, zasady i stworzyła nową religię, którą wyznają wykreowane postacie. Podoba mi się, że w całej tej otoczce używa dużo realizmu, ludźmi targają problemy znane z prawdziwego życia. Emocje postaci są namacalne, a dialogi jak żywe. Nie ma tu czarów i magii. Głównym wątkiem są tatuaże, jednakże niektóre osoby mogą je czytać, w ich oczach historie na ciałach ożywają.
Podoba mi się jak zręcznie został poprowadzony wątek Leory i jej rodziny. Akcja powoli się rozkręca, dostarczając nam wspomnień i informacji o jej członkach. W pewnym momencie na dziewczynę spada przysłowiowa bomba, która sprawia, że sama nie wie już w co wierzyć. Jeśli już wydaje się, że poukładała sobie wszystkie informacje i wie, w którą stronę ma iść, niespodziewanie pojawiają się kolejne zwroty akcji, burzące raz obrany kierunek i zmuszające do zmiany decyzji. Uporządkowane życie naszej bohaterki legnie w gruzach, zacznie wątpić we wszystko co zna, przyjaciele się wymienią, niektórzy zmienią we wrogów, a wrogowie w przyjaciół. Będziemy obserwować przemiany i dojrzewanie postaci. Czasami denerwowały mnie niezaradność i niezdecydowanie, innym razem imponowała odwaga Leory.
Wątek książek z ludzkich skór niektórych będzie przerażać, innych intrygować. Jest poprowadzony naprawdę ciekawie i nie jest odstręczający. Jednak wraz z nim pojawiają się w opozycji postacie nienaznaczonych, którzy są przedstawieni jako żądni krwi i bez żadnych zasad. Dodatkowo są nie do przejrzenia, przez brak tatuaży mówiących o ich życiu i zamiarach.
Autorka zręcznie kończy tę część zostawiając dużo wątków niewyjaśnionych, a to z kolej sprawia, że chce się od razu zabrać za kontynuację i towarzyszyć bohaterce w kolejnych przygodach.
41/52/2020
"Tusz" Alice Broadway We need YA
#recenzja 6/6
Strach przed innością kontra strach przed zapomnieniem
Leora żyje w świecie, w którym pamięć o ludziach, o naszych bliskich, tych których kochamy gwarantuje księga stworzona ze skóry człowieka, na której przez całe swoje życie tatuuował przeróżne symbole, które upamiętniały wszystkie ważne wydarzenia z jego życia. O tym czy dany człowiek zostanie uhonorowany pamięcią mieszkańców Sainstone czy trafi do kręgu zapomnianych decyduje rząd.
Leora oczekuje na decyzję w sprawie jej zmarłego niedawno ojca. Wie, że jej ojciec był dobrym człowiekiem, i że zasługuje na to by być pamiętanym. Jednakże ile tak naprawdę wiemy o swoich bliskich?
By zostać zapomnianym wystarczy drobiazg, który na zawsze pozostaje na naszej skórze jak piętno.
Rząd z burmistrzem Longsightem na czele grzmi i przypomina o widmie nienaznaczonych, którzy tylko czekają by wystąpić przeciwko naznaczonym. A jak wiadomo nie ma lepszego środka na posłuszeństwo i trzymanie w ryzach obywateli jak strach.
Leora odkryje szokujące fakty ze swego życia, które powoli odmienią jej punkt widzenia i które skłonią ją do podjęcia decyzji i opowiedzenia się po jednej ze stron.
"Tusz" to powieść z dość zaskakującym i obrzydliwym pomysłem na fabułę. Motyw ksiąg ze skór ludzkich szokuje, odrzuca i przeraża. Przywołuje na myśl obozy niemieckie i zafascynowanie nazistów rysunkami zdobiącymi ludzką skórę.
"Tusz" to także stworzony przez kolejną autorkę świat, w którym nie ma zgody na inność, na odmienne, samodzielne myślenie, a tym samym wolność, a każdy objaw sprzeciwu jest uznawany za bunt i srogo, publicznie karany.
Jest to powieść w którym mamy ponownie do czynienia z bohaterką silną, odważną, która nosi w sobie iskrę buntu, iskrę, która ma szansę rozniecić wielki ogień, który przyniesie zmiany.
Na uwagę zwarcają wplecione w powieść różne baśnie i mity znane wszystkim w innej wersji, a tu mamy je odrobinę przerobione, a także mamy kilka nowych, zupełnie nie znanych opowieści. Któż z nas nie kocha baśni i bajek? ;)
"Tusz" to piękna choć przerażająca i smutna wizja świata. Piękna historia w pięknej oprawie. Okładka bowiem przyciąga wzrok i zachęca do lektury. Z wielką przyjemnością sięgnę po kolejne tomy by dowiedzieć się jak potoczą się losy Leory i nienaznaczonych oraz skazanych na zapomnienie.
"Tusz" światem kreowanym przez autorkę, a także przez osobę głównej bohaterki, Leory, przypomina mi "Niezgodną" Veroniki Roth, a także " Igrzyska śmierci" Suzanne Collins. Jeśli historie i bohaterki tych powieści skradły wasze serca, to sięgajcie po przygody Leory, na pewno wam się spodobają.
Moja ocena to 6/6 !!! Polecam !
Fabuła jest dość spokojna. W tej części nie ma rozlewu krwi ani dużego buntu. Tutaj jest dużo historii, opisu świata oraz życia głównej bohaterki. Głównym wątkiem jest odkrywanie tajemnic, jakie skrył przed Leorą ojciec oraz jej walka, aby nie został skazany na zapomnienie po śmierci.
Chyba nie znam innej książki, w której świat byłby tak dobrze wykreowany. Czytałam to i miałam w głowie "Wow! Wygląda idealnie!", a zaraz po tym myśl "Ale czy naprawdę może być idealny?". Częsty w młodzieżówkach podział na lepszych i gorszych, tutaj to Naznaczeni i Nieznaczeni, wyróżniają tatuaże, które są traktowane jako błogosławieństwo, ale też oznaka szczerości i uczciwości.
Oprócz tego są baśnie, które są podstawą wiary Naznaczonych. Bardzo lubię takie zabiegi, pozwalają bardziej wczuć się w świat i sprawiają, że jest jeszcze bardziej wyjątkowy. Tutaj mamy nową wersję baśni, którą wszyscy dobrze znamy "Śpiąca królewna", a także mamy inną wersję i nowe spojrzenie na historię Pandory, co także bardzo mi się podoba. Te baśnie skłaniały mnie myślenia.
Leora jest oryginalną bohaterką. Nie należy do tych super bohaterek, odważnych, walczących z systemem. Została wychowana tak, że ufa, że to Nieznaczeni są źli, że tatuaże są błogosławieństwem i pozwalają być zapamiętanym Wszystko, czego się dowiaduje, mąci jej w głowie, stresuje ją, skłania do różnych, niezbyt przemyślanych zachowań, ale też nie robi nic aż tak irytującego. Generalnie, Leora to szara myszka, ale nie jest nijaka. Ma ambicje, ma świadomość, kim jest, kim chce być i można wiele od niej powiedzieć.
Bardzo podoba mi się jej relacja z matką, bo jest trudna. Nie mówią sobie o wszystkim, mają wiele sekretów przed sobą i po prostu nie mają wspólnego języka. Po prostu ciężej jest im się dogadać, a sekrety tego nie ułatwiają.
Jest nienaznaczona, chociaż pokryta tatuażami. Nie całkiem taka jak oni, ale też nie całkiem inna. Nie ma w Saintstone osoby bardziej niebezpiecznej od...
Bestsellerowa seria Alice Broadway udowadnia, że nic nie jest takim, jakim wydaje się na pierwszy rzut oka. To ty musisz zdecydować, komu zaufasz i wziąć...
Przeczytane:2020-06-28,