W Afryce w końcu ubiegłego wieku pozostały jeszcze zakątki, w których poszukiwacze znajdowali skarby, awanturnicy - przygody, a myśliwy mógł nagle stać się łowną zwierzyną. Stan, ryzykując wszystkim, przebija się przez afrykański busz, bezdrzewne stoki Hindukuszu i kolumbijską selwę na szczyty międzynarodowego biznesu kamieni szlachetnych. W finansowej dżungli londyńskiego City musi odnaleźć właściwą drogę. Gdzie doprowadzi go kontrowersyjna osobowość i nietypowe poglądy? Czy szalony tryb życia i osobiste kłopoty wpłyną na jego karierę? Czy przetrwa wszystkie wyzwania?
Andrzej Śliwa, geolog, przedstawione w powieści środowisko zna doskonale. Wykorzystał informacje i doświadczenia nabyte podczas wieloletniej pracy. Przez kilkadziesiąt lat zajmował się poszukiwaniem i eksploatacją złóż minerałów, między innymi szmaragdów. Pracował na kilku kontynentach, pełnił różnorodne funkcje. Był zarówno terenowym geologiem, jak i dyrektorem kopalni. Wydał trzy książki - reportaże: "Notatki geologa. Szmaragdy, złoto i smak przygody" (2015) i "Ścigając marzenia. W pogoni za złotem" (2016) oraz fotoeseje "Afryka nie dla mięczaków" (2018).
To jego pierwsza powieść. Realia awanturniczej akcji są fascynujące i przerażająco prawdziwe.
Wydawnictwo: Poligraf
Data wydania: 2019-10-07
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 276
Powieść 'Ryzykant' nie jest arcydziełem, ale przyjemnie się ją czyta, bo wiadomo, że autor bazował się na tym, jak to naprawdę jest w tym świecie. Stworzył fantazję o inżynierze-geologu z Polski, który sposobem, brawurą i tupetem podbija świat i staje się asem biznesu, miłości i królem szmaragdów. Monologi Stana pasują so jego charakteru i tego, o czym taka osoba mogłaby mówić. Podoba mi się to, że jest to wzorowane na przygodówkach z dawnych czasów i na filmach w typie 'Szklanej pułapki'. Nie jest to arcydzieło i takim nie zostanie. W budowaniu postaci Stana autor posłużył się bohaterami z filmów akcji, trochę szelmami, trochę awanturnikami, a trochę przystojniakami, na których lecą wszystkie piękne kobiety. Ja to widziałam tak, że autor stworzył fantazję o tym, jak można zrobić majątek na szmaragdach, jak wygląda półświatek szmaragdowy i cała siatka pośredników. Znając profesję autora wiemy, że autor nie wymyślił sobie tego z głowy, ale że tak to wygląda. Reszta, czyli postać Stana to wytwór fantazji. W każdym razie mało jest w Polsce takich czytadeł trochę na wzór hollywoodzkich filmów z akcją w tle, dlatego książka jest ciekawa.
Największym minusem tej książki są wiersze, gdyż to grafomania w czystej postaci.
Mnie ta książka się spodobała, choć nie łudzę się, że to arcydzieło, bo nim nie jest, ale autor pisze o świecie, z którym się spotkał, więc to jest jej wartość poznawcza.
Stanisław, a właściwie Stan jest specjalistą. Pochodzi z Polski, gdzie zdobył wykształcenie jako inżynier górnik.Zafascynowany Afryką trafia do Zambii, gdzie działają nowoczesne kopalnie. W mieście Copperbelc można spotkać zarówno bogate rezydencje jak i slumsy. a poza miastem złoża szmaragdów. To one swym tajemniczym blaskiem przyciągają wielu i sprowadzają niekoniecznie na dobrą drogę.
Stan długo szukał kontaktów umożliwiających mu wejście do siatki handlarzy. Przełom nastąpiła po poznaniu Cephesa a dzięki niemu wuja handlującego dobrym kruszcem z Senegalczykami.
Oprócz geologicznych zainteresowań bohater książki zachwycił się pięknem przyrody. Kiedy tylko mógł uciekał w busz chłonąc bogactwo gatunków. I tu autor powieści z dużą przenikliwością i ogromną wrażliwością przedstawia świat tak bardzo odległy nam Europejczykom.
Pierwszy handel szmaragdami odbył się w Amsterdamie. Przemyt został skrupulatnie przygotowany. a ponieważ samotnemu poszukiwaczowi trudno się wybić Stan rozpoczyna współpracę z Grekami i otwiera kanały handlowe w Izraelu oraz w Indiach.
Jak można się domyśleć interes zaczyna kwitnąć, a nasz bohater rzuca się w wir życia towarzyskiego.
W powieści pojawiają się fragmenty, a nawet całe utwory autorstwa Stana, a dedykowane kobietom, o charakterze dosyć pikantnym. Związane jest to z prowadzeniem przez niego dosyć bogatego życia erotycznego. Jak sam pisze:" Kobiety i szmaragdy to jedyne cele warte wysiłku w dzień powszedni i w niedziele". Stąd tez w powieści wątek Ellie, ale także dosyć luźny z Emmanuelle.
Trzeba przyznać ,że autor książki doskonale orientuje się w biznesie bo operuje fachowym nazewnictwem jak i przytacza sytuacje, które rozkręciły ten interes , jak choćby założenie międzynarodowej firmy zajmującej się świadczeniem usług dotyczących szmaragdów. Bardzo ciekawych informacji dostarcza na temat samych kamieni począwszy od wydobycia , szlifowanie po wątki historyczne związane z Juliuszem Cezarem i Kleopatrą. Ale kamienie te cieszyły się ogromnym zainteresowaniem nie tylko w dawnych czasach, ale także obecnie gromadzone są duże kolekcje tego kruszca.
W powieści poznajemy także funkcjonowanie kopalni szmaragdów. W tym celu Stan zostaje wysłany do Zimbabwe, a dzięki temu czytelnik zapoznaje się ze stosowanymi zabezpieczeniami zapobiegającymi kradzieżom, a także sposobami sprawdzania pracowników.
A że interes te jest dochodowy świadczą wielokrotne napady prze grasujące bandy szukające łatwego łupu.
Książkę tę śmiało można polecić zarówno pasjonatom powieści przygodowych jak i tym ciekawym technicznych elementów związanych z geologią.
KSIĄŻKĘ OTZRYMAŁAM Z KLUBU RECENZENTA SERWISU NAKANAPIE.PL
"Szmaragdy budzą emocje. Inaczej niż złoto. Złoto budzi chciwość. Szmaragd budzi zachwyt i pożądanie – miłość lub nienawiść".
Gdy jest ryzyko, jest i zabawa, o czym przekonuje się bohater najnowszej książki Andrzeja Śliwy. Autor tym razem w ręce czytelników oddaje pełnokrwistą powieść beletrystyczną, a ja cieszę się, że zdecydował podjąć się tego literackiego wyzwania. Szkoda byłoby bowiem nie wykorzystać wiedzy, jaką posiada i otoczyć jej sensacyjną fikcją, pozwalającą na stworzenie wciągającej, przygodowej powieści.
Andrzej Śliwa to geolog, który przez kilkadziesiąt lat zajmował się eksploatacją złóż, najczęściej w Afryce i w Azji. W firmach, w których pracował wykonywał wiele funkcji, od geologa terenowego do szefa przedsiębiorstwa, a nawet dyrektora kopalni złota. Autor w trakcie swojego zawodowego życia poszukiwał i eksplorował także złoto oraz szmaragdy. Wydał do tej pory trzy książki: "Notatki geologa – szmaragdy, złoto i smak przygody", "Ścigając marzenia – w pogoni za złotem" oraz "Afryka nie dla mięczaków".
Stan, inżynier górnik z Polski, zamieszkuje w Zambii i pracuje w tutejszej kopalni jako specjalista. Bohater zafascynowany szansami i możliwościami dotyczącymi handlu szmaragdami, konsekwentnie, krok po kroku, buduje wielki, międzynarodowy biznes związany z tymi kamieniami. Po drodze spotyka go wiele niebezpieczeństw, zamachów na życie, ale także przyjemności oraz… wielka miłość, która nie daje o sobie zapomnieć.
Pierwsza, w pełni epicka powieść Andrzeja Śliwy to obfitująca w wiele ciekawych perypetii, historia awanturnika w starym tego słowa znaczeniu, czyli człowieka, którego życie obfituje w nietuzinkowe przygody. Stan to bowiem taki właśnie sztandarowy przykład osobowości wpisującej się w ten obraz, którego ryzyko to drugie imię. Autor oprócz tego nacechował tę postać nieco kontrowersyjnym stylem bycia zarówno w sferze biznesowej, jak i prywatnej oraz poglądami, budując jej dość niejednoznaczny, pełen kontrastów obraz. A takie kreacje wywołują we mnie najwięcej emocji i przemyśleń w temacie skomplikowanej ludzkiej natury, która przecież nigdy nie jest jednowymiarowa.
Jak na powieść przygodową z wyraźnie zaakcentowaną warstwą awanturniczą przystało, Andrzej Śliwa nie omija roli takiego właśnie utworu, polegającego na swoistej dydaktyce i funkcji edukacyjnej. Niezmiernie cieszy mnie bowiem fakt, że autor wplata w fikcyjną akcję, mnóstwo interesujących informacji dotyczących historii handlu i wydobycia szmaragdów, ciekawostek o największych kolekcjach tychże kamieni i przede wszystkim o całej gorączce związanej ze szmaragdami. Trzeba przy tym przyznać, że warstwa ta jest dość obszerna, ale na szczęście posiadana wiedza autora jest przez niego umiejętnie wplatana w odpowiednie miejsca w fabule, dzięki czemu ta zyskuje na wartości, przemycając mało znane fakty dotyczące rynku wydobycia szmaragdów.
Nie mogę nie wspomnieć o warstwie lirycznej występującej w tej powieści, a mianowicie o licznych wierszykach Stana, które wplatane w akcję, stanowią dość spore zaskoczenie. To wiersze frywolne, nacechowane lekkim erotyzmem, które dodają całej fabule swoistego smaczku i wywołują uśmiech na twarzy czytelnika.
"Ryzykant i subtelny urok szmaragdów" to książka, która okazała się dobrym połączeniem wszechstronnej wiedzy Andrzeja Śliwy, jaką czytelnicy poznali przy okazji jego wcześniejszych publikacji oraz swoistego pierwiastka przygody drzemiącego we krwi geologa. To zupełnie nowa twarz autora, która mam nadzieję podejmować się będzie kolejnych takich wyzwań w przyszłości. Jeśli więc chcecie się przekonać o tym, czy subtelny urok szmaragdów rzeczywiście działa, przeczytajcie koniecznie tę powieść.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl
Niegdyś, książka oprócz doznania intelektualnego, miała budzić również estetyczne. W dzisiejszym świecie tanich wydań i książek sprzedawanych na kilogramy...
"Ryzykant i bezwzględna pogoń za złotem" to kontynuacja losów Stanisława, polskiego inżyniera górnika, który z powodzeniem prowadzi międzynarodowe przedsięwzięcia...
Przeczytane:2020-03-04, Ocena: 2, Przeczytałem,
Stanisławie, Staszku… Stan? Czyli szmaragdowa klasa B
Jeżeli lubicie oglądać dyskusyjnej jakości kino klasy B, które w latach 80/90 robiło furorę aż w końcu trafiło pod strzechy czytane przez lektorów w rodzimych telewizjach, to to jest książka dla Was! Oczywiści w przypadku czytelników niespecjalnie wymagających, gdzie wartka akcja jest najważniejsza, a trzon fabularny trochę mniej – to tak, czytadełko na krótką podróż pociągiem bez zbytniego zastanawiania się nad wadami książki. Przy czym to nie jest tak, że tutaj jest całkowity fabularny dramat. Dla mnie książka mogłaby być całkiem niezła jak na debiut, gdyby nie trochę drobiazgów, których zebranie w całość rzutowało na ocenę ogólną powieści.
1. Scena
Zaczynamy czytać, format książki dość kompaktowy idealny w podróż, duża czcionka, małe marginesy, jest ok. Z wolna w nicości wyobraźni wyłania się świat przedstawiony. Wyłania się kraj ale bez krajobrazu, bez temperatury powietrza, bez nocy czy dnia. Klimatu Afryki tam nie ma, trzeba sprawdzać co chwilę na okładce gdzie się dzieje akcja. Wśród nich człowiek o imieniu Stan ale bez twarzy czy charakteru. Biegnie gdzieś, z jakiego powodu - na razie nie wiemy. Uśmiechu tego szelmy nie znać. Wieku nie znać. Dobrze, że chociaż imię wskazuje na płeć bohatera. Stan po jakimś czasie jawi się jako górnik z Europu wschodniej. Skąd nie wiadomo, bo to przecież Stan a nie Stanisław czy Stasiu. To później. Dlaczego? Nie wiadomo. Pojawiają się kopalnie, pojawiają się inni bohaterowie i w końcu Stanowi nadana jest jakaś jaźń, cele i powiązania z fabułą książki (która też zaczyna startować nieśmiale). Zaczyna być lepiej, ciekawiej. Myślę, że autor uległ klątwie wiedzy, w taki sposób, że samemu wiedząc co i jak się dzieje – nie zdradził tego czytelnikowi. Jego wyobraźnia i, jak się domyślam, pokazała świat powieści pięknie. Niestety nie przepuściło się to przez filtry pisarskie na papier. A szkoda.
2. Język
Pisane tak, że chciałoby się sparafrazować dnioświrowe Pośród ogrodu siedzi ta królewska para. Brzmi znajomo? Autor powiedzmy, że pomysł na powieść i fabułę ma jak najbardziej dobry. Chętnie czytałem Gringo Cejrowskiego, Kondotierów Gan-Ganowicza czy Białych Bogów Torstena Krola. I choć to książki z różnych gatunków– fascynowało mnie to, co Ci ludzie zobaczyli, a potem opisali właśnie w dzikich niedostępnych dla zwykłych śmiertelników częściach świata. I opisali tak, że miałem wrażenie że sam tam byłem i widziałem, czuć było te emocje, wrażenia, fascynację. Tutaj tego niestety nie ma. Zabrakło zdolności do opisania tego co się napisać zapewne chciało. Autor stawia na akcję i działania, czynności, mniej skupia się na krajobrazach, czy miejscowych okolicznościach tych czynności.
3. Fabuła
Ogólnie to jest dobra historia i dobry pomysł. Są kobiety, jest strzelane, zmiany miejsca akcji, podróże głównego bohatera, wzloty i upadki. Spoko, ALE. Książce do bycia dobrze napisanej zabrakło jeszcze jakieś 100 stron. Niektóre wątki pokończone bez sensu jednym zdaniem, choć zapowiadało się na rozwinięcie niezłej intrygi. Szumnie zapowiadana akcja jak z Ocean’s Eleven, a tu nagle „wszystko się udało”. Tyle. Co trzeba powiedzieć na plus plot twisty nawet zaskakująco dobre, ale giną w gąszczu wątków skrzywdzonych urwaniem. Inne kolące oczy drobiazgi to np. wklejki z encyklopedii geologicznej (można tak napisać?) w wypowiedzi Stana. W rozmowie czy prezentacji gość zaczyna opowiadać historię szmaragdów z tysięcy lat podając dużą ilość dokładnych dat, wydarzeń, chronologii, postaci. Wiedza, choć imponująca (naprawdę!) to źle zaserwowana.
Naprawdę ciężko mi się krytykuje bo książczyna wielce sympatyczna ale jak czytam, że kobiety za nim szaleją (Dopiero od połowy książki autor zaczyna nadrabiać z kobietami w życiu Stana) to pytam czy w momencie jak dostał całusa w same usta, czy jak jedna mu zadzwoniła że nie może przyjść?. Naprawdę takimi rzeczami tak się fascynujemy w tym wieku Panie Andrzeju? I nawet nie byłoby źle, jak na debiut (!) I to wydany własnym sumptem (!!), Normalnie szacunek, ale czytam Malina była wymagającą kochanką mówię jest! Będzie akcja, najs one Andrzej! Niecierpliwie przewracam stronę i czytam następne zdanie "Miała twarde (wait for it) POGLĄDY POLITYCZNE" Bum! po akcji... Ehh no nie robi się tak no :(
4. Język
I wszystko fajnie, krytykujemy sobie w najlepsze ale widać że autor dobrze się bawił pisząc książkę, jakiś tam plan na fabułę jest, bo ta nie jest "głupio rwana" nie skacze, leci po sznurku, fabularnie jest spoko pomimo zamykania poszczególnych przygód jednym zdaniem. Problem w tym że nie opowiadana historia jest zła, tylko ta koncepcja powieści przygodowo-awanturniczo-górniczej (:D) jest opowiedziana jakoś tak... Infantylnie. Jak opowiadanie do szkoły o „wymarzonych wakacjach w Afryce z elementami filmu sensacyjnego”. Zakończenia tej historii podczas czytania byłem ciekawy, ale znowuż ten sposób opowiedzenia… jest taki, że lektura lekko nuży, lekko męczy. Narracja w ogóle nie dba o zainteresowanie czytelnika. Akcja po prostu sobie płynie. Ot tak to spokojnie życie idzie na tej wsi. No Gan-Ganowicz to nie jest, książka nie wyrobi nostalgii za Afryką pełną walk i parnego klimatu. Język nie to że za prosty, ale jakoś tak mało literacki.
5. Résumé
Książka Andrzeja Śliwy Ryzykant i subtelny urok szmaragdów to pozycja debiutancka z ogromnym wkładem wiedzy w tematyce zielonych kamieni, wokół której zbudowana została powieść. Ma wiele mankamentów pisarskich i redakcyjnych, oraz niestety językowych, ale dzięki fajnemu pomysłowi i dobrze umiejscowionym na linii czasu bohaterom czytało się dobrze. Jakiś kamyk w głowie po lekturze pozostanie.
P.S. Wątpliwą poezję bohatera/autora pominę prawie milczeniem, pozwalając sobie jednak na komentarz w postaci zwrotki utworu o zbliżonym tytule:
Szmaragdy i diamenty chciałbym ci dać
Za jedną chwilę chwilę sam na sam
Lecz dziś piosenkę mogę ci dać
Na tyle mnie stać
Cały ja!
„Książkę otrzymałem z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl"
04.03.2020 r.