Antologia prac Ryuko Iwabuchi zatytułowana ,,Pan cykada” zawiera sześć wyjątkowych, wieloznacznych i poetyckich historii nagrodzonych przez Big Comic Spirits (Shogakukan) i Monthly Afternoon (Kodansha).
Manga bohaterki filmu dokumentalnego MANGAKA – a sketch of life in Tokyo.
Wydawnictwo: Waneko
Data wydania: 2020-05-20
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 0
Język oryginału: japoński
Zaskoczył mnie ten zbiór nowelek. Większość jest dość psychologiczna lub mroczna. Np. "Przystojni chłopcy " to krótka historia o grupie uczennic zachwyconych chłopcem. Kolekcjonują zużyte plastry, obcięte paznokcie chłopaka... Kiedy znajdują go martwego, obcinają mu palec (!), który ścierają na proszek i... zjadają:/
Tom ,,Pan cykada" przeczytałem z polecenia i moje wrażenie po tej lekturze jest mocno mieszane. Rysunek i kreska są poprawne jak na ten gatunek i widać w nich zbytnich mankamentów. Opowiadania mocno różnią się od siebie, nie rysunkiem tylko pod względem narracji i historii. Niektóre z nich mają wyraźną formę powiedzenia niczego w taki sposób aby wyglądało, że mówią o czymś ważnym, inne znów tematyką są mocno spojone z dzisiejszą ,,mentalnością" japońskiego mainstream-u przeznaczonego dla ichniejszych młodych kobiet. Czy to dobrze czy źle, nie mi to oceniać ludzie mają różne gusta.
RELACJE BRZYDOTY Z PIĘKNEM
Kolejna jednotomówka od Waneko to rzecz nieco inna, od podobnych publikacji. Może to i kolejny zbiór krótkich form, a kilka ich udanych już mieliśmy, że wspomnę tylko świetną antologię „Time Killers”, niemniej tym razem mamy do czynienia z rzeczą poważniejszą, dojrzalszą, a przy okazji bardziej poetycką. Czy jest to manga dla każdego? Na pewno nie, ale jednocześnie warto ją poznać i przekonać się co ma do zaoferowania. Bo jest tego wcale nie mało.
Sześć opowieści o ludziach. Sześć opowieści o pięknie i brzydocie. Sześć opowieści o relacjach.
W tytułowej historii obserwujemy relację zafascynowanej cykadami pięknej kobiety, niedługo żony przystojnego mężczyzny i brzydkiego ogrodnika. W inspirowanych widokiem ciężarnej uczennicy podstawówki „Dzieciach pożegnań” autorka zabiera nas do androginicznego środowiska, gdzie tzw. Anioły mogą wybierać, jaką płeć chcą mieć, ukazując konsekwencje ich wyborów. Natomiast w „Błysku wiatru” analizuje intymność relacji klient-fryzjer i to, jak odbieramy fragmenty naszych ciał, takie jak włosy czy paznokcie, kiedy przestają być częścią nas samych.
Kolejna opowieść, „Przystojni chłopcy”, to ocierająca się o horror historia nieszczególnie urodziwych dziewcząt, które znajdują zwłoki chłopaka, w jakim się kochały. W „Wilku” natomiast, eksplorując mit o wilkołaku, zanurzamy się w dywagacje na temat jedzenia i bycia jedzonym. Zbiorek kończy zaś „Tatuaż”, fabuła skupiona na intymnej relacji tatuażysty i tatuowanego.
Jak widać po powyższym opisie, „Pan Cykada”, chociaż różnorodny pod względem treści i gatunków, na podstawowym poziomie został sprowadzony do prostych historii o relacjach ludzi. O dziwo autorka (za te krótkie historie swoją drogą nagrodzona przez magazyny ”Big Comic Spirits” oraz „Monthly Afternoon”) unika tu skupienia się na emocjach. Wszystkie opowiadania są dość sterylne, skoncentrowane na jednym epizodzie, na relacjach, nie zawsze oczywistych, nakreślonych w pewien zdystansowany sposób. Na początku nie byłem przekonany do całości. Owszem, Ryuko Iwabuchi poruszała intrygujące kwestie, ale robiła to powierzchownie, bez wgryzienia się w nie. To jakby jadł soczysty owoc, ale przebił tylko skórkę i nie zanurzył w jego wnętrzu. Wszystko zmieniło się wraz z trzecią opowieścią i chociaż nadal pozostałe stanowiły bardziej zarys, niż pełnoprawne twory, okazały się naprawdę intrygujące, wymykające się schematom i warte poznania.
Za to wszystkie okazały się znakomicie narysowane. Mieszanka stylistyk, gdzie kreska rodem z shoujo łączy się z mocniejszym i bardziej realistycznym podejściem do tematu, doskonale pasuje do treści. I naprawdę wpada w oko. Do tego dochodzi znakomite wydanie, z dodatkami w postaci galerii prac autorki i wywiadu z nią i sympatyczną obwolutą, której przód jest wycięty, by przez okienko widoczna była grafika z okładki. W skrócie: dobra, dobrze wydana jednotomówka. W sam raz na chwilę lektury, niegłupiej i potrafiącej zaintrygować czy urzec trafnością spostrzeżenia.
Przeczytane:2021-04-08, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam u siebie !, 12 książek 2021, 26 książek 2021, 52 książki 2021, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2021,
„Pan Cykada” zainteresował mnie przede wszystkim dlatego, że na obwolucie nie ma kilku słów o czym ta pozycja jest. Następnie moją uwagę przykuła sama obwoluta z okienkiem na środku. Czego mogłam się spodziewać? Tego chyba nawet najstarsi górale nie wiedzieli. Z chęcią oddałam się stronicom tomiku. A jak oni czegoś nie wiedzą to rodzi się tajemnica, a wtedy do akcji wkraczam ja! Na pewno ta jednotomówka nie jest dla każdego Odbiorcy, bo mam wrażenie, że młodsi czytelnicy nie do końca mogliby jeszcze zrozumieć o co w niej się rozchodzi.
Mimo, że nie odkryłam tam nic nowego, zobaczyłam proste rzeczy przekazane w prosty, melancholijny wręcz sposób. Taki, który dociera do każdego, bez wyjątku. Chwilami miałam wrażenie, że to co przedstawiła Autorka było nawet takie poetyckie, delikatne, nie wymuszone. Przede wszystkim są to opowiastki o ludziach, o ich uczuciach, odruchach. Może nie są one rozpracowane też od deski do deski i w większości nie wszystko mamy podane pod nos, ale zostawiają nam wolną przestrzeń nad tym, byśmy mogli przemyśleć na spokojnie temat jaki pojawił się w danej historii.
Na pewno aspektem na plus jest również zamieszczona galeria prac Autorki i wywiad z nią – to taka bardziej ciekawostka, ale równocześnie smaczek, który zupełnie podbił mi serce. Czego można spodziewać się po owej pozycji? Spotkania z Aniołami. Ogrodnika. Z historią, w której ważne jest to, że każdy jest łowcą lub ofiarą. Całość nie oczywista tak bardzo, że rozmyślania same się nam nasuwają. Do tego piękna kreska, która nie jest przesadnie wykorzystana. Minimalistycznie proste grafiki, które zdecydowanie podbiły moje serce nie jeden raz.
Polecam każdemu kto czuje się na siłach wyrwać ze stereotypowego komiksu i zasmakować czegoś innego. Czegoś łatwego i trudnego równocześnie. Wiem, że to pewien rodzaj oksymoronu, ale nie umiem znaleźć innego wyjaśnienia dla tej pozycji, która jest tak świetnie nieoczywista. Jestem urzeczona takimi opowiastkami, chodź to nie pierwsze takie wydanie od Waneko. W tym miejscu mocne skojarzenia mam z „Opowieści o Białej Księżniczce”, które również utrzymane były w takim nostalgicznym, chociaż bardziej mrocznym klimacie.