„Bogowie są prawdziwi dla tych, którzy w nich pokładają nadzieję.”
Vaelin Al Sorna, legendarny wojownik, Morderca Nadziei, człowiek, który widział, jak jego królestwo tonie we krwi – wraca do domu. Niesie ze sobą ból, brzemię zdrady i jedno postanowienie: nigdy więcej nie sięgać po miecz. Ale los ma swoje plany, a pieśń krwi, która tętni w jego żyłach, nie zamierza milczeć.
"Lord Wieży" to opowieść o wojnie, zdradzie i potędze, która nie daje wytchnienia nawet tym pragnącym pokoju.
Czasem, by ocalić wszystko, co ważne, trzeba raz jeszcze chwycić za broń – choć serce błaga o coś innego.
„Wojna czyni głupców z nas wszystkich”.
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2024-11-15
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 846
Tytuł oryginału: Tower Lord
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Dominika Repeczko
"Lord wieży" to kontynuacja genialnej Pieśni krwi, drugi tom debiutanckiej trylogii Anthony'ego Ryana.
Autor zastosował w tej części ciekawy zabieg, bowiem Vaelin, którego poznaliśmy w pierwszym tomie jako głównego bohatera, w tym dorobił się konkurencji i to nie małej, gdyż w tomie drugim mamy aż czterech głównych bohaterów. Jest to wciąż Vaelin, Lyrna - księżniczka, znana czytelnikom Pieśni krwi, Frentis - brat Szostego Zakonu, również już znany, oraz nowa postać - Reva, awanturnicza dziewczyna szukająca swojego miejsca.
Efekt jest dwojaki. Po pierwszym tomie mocno zżyłam się z Vaelinem i brakowało mi tak ścisłego śledzenia i przeżywania jego historii, która w tej części nie była aż tak angażująca (co nie znaczy, że nie była ciekawa). Ale należy też przyznać, że dodatkowe perspektywy rozszerzają spojrzenie na snutą przez autora historię i pozwalają doświadczać stworzonego przez niego świata na głębszym poziomie.
Poskutkowało to również dodaniem wielu nowych postaci, w których nie zagubimy się dzięki spisowi postaci z tyłu, aczkolwiek wyjaśnianie niektórych powiązań czy koneksji wymagało sporo skupienia ?
W przypadku kontynuacji trudno coś napisać o fabule, żeby nie spoilerować innym tej wspaniałej przygody, ale mogę zapewnić, że jest ciekawie, historia nabiera nowych wymiarów, nie brakuje miecza i potyczek, mamy tu też troszkę więcej magii oraz dużo więcej polityki ?
Historia jest monumentalna, postaci intrygujące, świat surowy, a autor wymaga od swoich bohaterów wiele wysiłku i poświęceń. Myślę, że jeśli sięgnięcie po tę serię to nie raz zostaniecie zaskoczeni, no i przede wszystkim przeżyjecie niesamowitą, genialną przygodę ?
Jestem ogromnie wdzięczna za możliwość patronowania tej serii, to książki, które niemal idealnie oddają mój gust czytelniczy, jeśli chodzi o fantasy. Uwielbiam takie historie i choć zdaję sobie sprawę, że te gabaryty mogą przytłaczać, to naprawdę warto je przeczytać ?
"Lord Wieży" to znakomita kontynuacja losów Vaelina Al Sorny. Przygodowa fantasy na najwyższym poziomie, pełna złowieszczych intryg, szczęku mieczy...
Szósty Zakon dzierży miecz sprawiedliwości i uderza we wrogów Wiary i Królestwa Vaelin Al Sorna jako dziesięciolatek trafia do Szóstego Zakonu. Zostaje...
Przeczytane:2024-12-08,
Winy zostaną wybaczone, bohaterskie czyny nagrodzone, zaś zasłużony spokój stanie się udziałem tych, którym się on należy... - tak być powinno, ale w prawdziwym życiu bywa niestety inaczej... Przekonują się o tym bohaterowie drugiej części epickiego cyklu fantasy „Trylogia Kruczy Cien” - powieści pt. „Lord Wieży”, która to przedstawia dalsze losy dzielnego Vaelina Al Sorny i która ukazała się właśnie w naszym kraju w nowej odsłonie nakładem Wydawnictwa Fabryka Słów. Zapraszam was do poznania recenzji tej pozycji.
Vaelin Al Sorna - legenda, bohater wojen, budzący postrach i chwałę człowiek, powraca po wieloletniej niewoli do Królestwa. Powraca, odwiedza jedyną pozostałą przy życiu siostrę, jak i znajduje posłuch u nowego władcy, który ma dla niego kolejną misję. Misję, która okaże się wstępem do przerażających wydarzeń, a w ich następstwie nowej wojny, jaka to nawiedzi Zjednoczone Królestwo, przynosząc śmierć i cierpienie. Bardzo szybko też okaże się, że obok Vaelina decydującą rolę na tej planszy bitew i intryg odegrają trzy inne osoby - dawny przyjaciel, królewska siostra, jak i córka zamordowanego przez niego przed laty rycerza...
Anthony Ryan kontynuuje oto swoją porywającą, klimatyczną, dopracowaną w każdym względzie opowieść o walce, o zdradzie i o magii, która pod postacią pieśni decyduje o losach ludzi, władców, królestw. Jednocześnie jest to jednak zupełnie inna historia, aniżeli ta ukazana w pierwszym tomie cyklu, gdzie głównym i najważniejszym bohaterem był sam Vaelin Al Sorna. Tym razem mamy czterech równie ważnych bohaterów, z których to każdemu przyjdzie odegrać wielką, ale też i zawsze tragiczną rolę...
Polityczne, wojenne i osobiste losy Vaelina Al Sorny; brawurowe dzieje siostry króla - Lyrny; przewrotne przygody pewnej nieokrzesanej, dzielnej i pogubionej dziewczyny o imieniu Reva; jak i wreszcie najbardziej dramatyczne dni dobrze nam znanego brata Frentisa - tak właśnie przedstawia się ta piękna opowieść, podzielona na wiele rozdziałów zatytułowanych imieninami powyższych postaci, którym przyjdzie przebyć wiele dróg, zmierzyć się z mroczną magią, zaznać nieznanego uczucia miłości, jak i wreszcie cierpieć na ciele i duszy. Każda z tych fabularnych ścieżek jest niezwykle ciekawą, mocną w swej wymowie i jednocześnie bardzo realistyczną, zaś wszystkie one prowadzą do spektakularnego, zaskakującego, zmieniającego naprawdę wiele, finału.
W tej liczącej sobie blisko 850 stron powieści wszystko jest takim, jakim być powinno - począwszy od samej fabuły, gdzie pojawiają się postacie z przeszłości, gdzie tempo akcji nie zwalnia choćby na moment i gdzie każde zdarzenie wynika z logicznego ciągu poprzednich scen...; poprzez kreację wspominanych wyżej postaci i bohaterów z drugiego planu, z których żaden nie jest do końca dobrym i nie wolnym od ciężaru popełnianych błędów, ale z których każdy jest ciekawym, intrygującym i potrafiącym wciąż zaskoczyć...; jak i kończąc na obrazie tego quasi średniowiecznego, podzielonego religijnymi konfliktami i znaczonego wciąż cieniem wojny oraz mrocznej magii, świata. Wszystko to jest kompletne, dopracowane w każdym względzie, idealne dla tej historii.
Z pewnością też książka ta jest bardziej mroczną, dramatyczną i poruszającą, aniżeli pierwszy tom serii. Tam mieliśmy relację o dziecięcych, młodzieńczych i dorosłych losach Vaelina, który uczył się walki, piękna miłości, ale też i gorzkiego smaku zadawania cierpienia i zabijania. W tym przypadku nauki te odbywają tak naprawdę wszyscy pozostali bohaterowie w jeszcze bardziej dramatycznych okolicznościach - już nie w czasie pokoju, ale bezlitosnej, wyniszczającej wojny, w której największe zagrożenie niesie nie tylko miecz i łuk, ale przede wszystkim mroczna magia i związana z nią fanatyczna wiara, która pragnie sprowadzić na świat wszystko to, co najgorsze.
W tym samym kontekście można powiedzieć również to, że powieść ta jest jeszcze bardziej epicką, gdyż prowadzącą nas przez przekrój całego kontynentu Zjednoczonego Królestwa i inne krainy, kolejno ukazującą losy wielu bohaterów, którzy w mniejszym lub większym stopniu mają coś wspólnego z Vaelinem, jak i też rzucającą zupełnie nowe światło na to, czym jest wspominana tu wielokrotnie mroczna magia oraz kto tak naprawdę jest tu kimś w znaczeniu szatana - oczywiście przy zachowaniu właściwych odniesień do tego świata, tej religii i tej rzeczywistości. Otóż zaczytując się w tę książkę odnosimy wrażenie, że tym razem widzimy i rozumieniu już absolutnie wszystko, podczas gdy w pierwszym tomie mieliśmy jedynie do czynienia z wycinkiem pewnej całości.
Jak zawsze muszę docenić tu także trud przełożenia tej opowieści na nasz polski język, któremu podołała w znakomity sposób Dominika Repeczko. Swoje ważne „trzy grosze” wnieśli tu również panowie Szymon Wójciak i Paweł Zaręba, którzy z kolei opatrzyli strony tej powieści pięknymi i bardzo klimatycznymi ilustracjami. I jeśli raz jeszcze wspomnimy o fascynującej fabule i jakości pisarskiego warsztatu Anthony'ego Ryana, to możemy mówić o znakomitej literaturze fantasy z absolutnie najwyższej półki, której po prostu nie można nie docenić.
Z powieścią „Lord Wieży” jest jak z piękną pieśnią, która raz rozbrzmiawszy zakorzenia się w naszym umyśle, nie pozwalając o sobie zapomnieć przez bardzo długi czas. Bo też i jest tak, że jeśli tylko zaczniemy tę lekturę i damy się jej oczarować, to nie ma najmniejszych szans na to, byśmy mogli jej nie dokończyć. Najlepsze jest zaś to, że mamy przed sobą wciąż trzecią, finalną odsłonę tego cyklu.