Fiński Twin Peaks, czyli co się stało z Laurą Anderson?
Prowincjonalne fińskie miasteczko. Zaginiona dziewczyna. Mroczna tajemnica - im bardziej się w nią zagłębić, tym bardziej jest złożona.
Laura, uczennica miejscowego liceum, znika pewnej sobotniej nocy podczas szkolnej zabawy. Zdania na temat, gdzie się podziała, są podzielone, zarówno wśród uczniów, jak i mieszkańców miasteczka. Była popularną uczennicą i utalentowaną pianistką, ale nie stroniła od ryzyka (narkotyki, podejrzane znajomości ze starszymi mężczyznami).
Mia - pomagająca od czasu do czasu policji jako specjalistka od kontaktów z mediami internetowymi - szukając odmiany w życiu, podejmuje pracę w liceum, w którym uczyła się Laura. Uczy dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Uczniowie nie ufają jej, traktują ją jak policyjną wtyczkę. Zamiast do niej, przychodzą na pogaduszki do jej brata Niklasa, szkolnego psychologa, cieszącego się popularnością wśród dziewcząt.
Niklas spędza sporo czasu z nastolatkami, towarzyszy im podczas prób zespołu, bierze udział w zabawach tanecznych. Kiedy więc gubi ważne dokumenty powiązane ze sprawa zaginięcia Laury, trafia na listę podejrzanych o porwanie lub zamordowanie Laury.
Sprawą interesuje się też dziennikarz tabloidowego pisemka, badający podobną sprawę, która zdarzyła się dwie dekady temu. Zaginęła wtedy w podobnych okolicznościach jego ukochana Venla - siostra Mii i Niklasa. To jej postać będzie przewijać się przez całą serię, jako spajający wątek, ostatecznie zostanie wyjaśniona w ostatnim tomie.
Kiedy rodzice zaginionej Laury zakładają stronę na portalu społecznościowym, otwierają puszkę Pandory, która wywrze wpływ na całe miasteczko.
Laura to trzymający w napięciu psychologiczny kryminał, prowadzący przez kolejne kręgi piekła na fińskiej, z pozoru idyllicznej prowincji.
Połączenie atmosfery niepokoju, tajemnicy. Wszechobecne zło, które czai się wszędzie, nawet wśród w pozornie niewinnych bliskich osobach, budzi niepokój i dreszcz emocji. Tutaj każdy jest podejrzany albo za chwilę nim się stanie.
Świetnie skonstruowany, przejmujący obraz świata, tak bliski, a jednocześnie obcy, bo wynaturzony.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2014-07-03
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 252
Tytuł oryginału: Laura
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Anna Buncler
Napisano już wiele książek o uwielbianych przez rówieśników nastolatkach, którzy jednocześnie wzbudzają w nich bezgraniczną niechęć i zazdrość. A nawet, jeśli swym zachowaniem nie wywołują aż tak skrajnych emocji, to potrafią potraktować innych tak, jak sami nigdy nie będą potraktowani: wykorzystać i porzucić. Dokładnie tak zachowywała się Laura, najpopularniejsza dziewczyna w szkole, której śmierć wzbudziła wiele emocji w jej koleżankach i kolegach chodzących razem z nią do szkoły.
Do szeroko zakrojonego śledztwa prowadzonego przez miejscową policję włącza się też przyjęta do szkoły Mia, która sama uczyła się tutaj jako dziecko, a jej brat od dawna tu pracuje. Mia pracowała niegdyś w policji i leczyła się od uzależnienia o Internetu. Niestety, przyciąga ją zarówno praca w jednostce, jak i jej dawny nałóg, a śledztwo, w które została wplątana z czasem zaczyna przybierać nieoczekiwany obrót.
Okazuje się, że w tak małym miasteczku, gdzie każdy zna każdego po imieniu, mieszkańcy mają swoje sekrety i nikt nie jest naprawdę tym, kim się wydaje.
Brat Mii, Nikke, star się unikać żony, która opętana chęcią posiadania dziecka, posunie się do wszystkiego, żeby je mieć, nie zważając na uczucia i humory swojego męża, który coraz rzadziej bywa w domu, zajmując się głównie sportem, choć jak się później okazuje, nie tylko.
Życie Mii tez nie jest tak kolorowe, jakby tego chciała. Praca z młodzieżą, która często robi wszystko, żeby być trudna i bogate życie osobiste – spędzane na przemian z dwoma mężczyznami, sprawiają, że praktycznie nie ma czasu, żeby się nudzić.
Nieco wstydliwy, od razu wzbudzający sympatię czytelnika Mikael, który zachowuje się trochę, jak kawaler z dawnych czasów i nieco niepokojący Atti, choć wiadomo nie od dzisiaj, że kobiety wolą brutalów od dobrze wychowanych dżentelmenów.
Kiedy wreszcie udaje się odnaleźć po wielu wydarzeniach – w tym oskarżeniu brata Mii o uczestnictwo w tych tragicznych wydarzeniach – ciało Laury, ustalić, że jej śmierć nastąpiła na skutek tragicznego wypadku i przygotować dla niej piękne pożegnanie oraz pogrzeb, okazuje się, że sprawa wcale nie jest zakończona, bo ma drugie dno. Śmierć Laury – choć wiele koleżanek i kolegów podziela te poglądy – nie była dziełem seryjnego mordercy, lecz pojawia się wiele niepokojących sygnałów, dobitnie świadczących, że to jeszcze nie koniec. Jednym z nich jest łańcuszek z aniołkiem, który nosiła na szyi zarówno denatka – nie miała go przy sobie, gdy znaleziono jej ciało, bo najwyraźniej ktoś musiał go wcześniej zabrać – jak i osoby, takie jak Tiina, które są filarami tej społeczności i pomagają zarówno miastu, jak i jego mieszkańcom.
Nawet komendant wydaje się osobą, która pod pozorami idealnego małżeństwa skrywa swoje brudne sekrety.
Książka może nie nudzi, ale posuwa się do przodu bardzo powoli, podążając swoim rytmem. Autorzy – bo pod nazwiskiem na okładce ukrywa się ich dwoje – wnikliwie zapoznają nas z wszelkimi strefami życia w tym małym, lecz jakże gwarnym miasteczku. Jesteśmy obecni często w gabinetach psychologów – Mii i jej brata – którzy z uwaga wysłuchują zwierzeń nastolatków i starają się im dawać dobre rady. Odwiedzamy również, wraz z autorami książki gabinet komendanta, domy mieszkańców, a nawet zaglądamy za kulisy pracy reportera. To wszystko jednak nie sprawia, że książkę lepiej się czyta, a śledztwo jest bardziej wyważone. I choć mrok zdaje się wyłaniać zza każdego kata, to momenty napięcia i świetnej akcji rywalizują tuta z nudą i zbyt dokładnymi opisami życia erotycznego tego miasteczka. Choć otwarte zakończenie zdradza, że autorzy postanowili tak szybko nie opuszczać „granic” swojej historii, to czytelnik mierzy się ze zwątpieniem, czy da się jeszcze coś z tej historii wycisnąć i co jeszcze może się zdarzyć?
Powrót po latach do dawnego liceum w charakterze szkolnego pedagoga okazuje się dla Mii Pohjavirty wyzwaniem. Nowa praca, która miała być odprężeniem i dawać satysfakcję, jest tak samo trudna i wyczerpująca, jak wcześniejsza praca w policji.
To trudne wyzwanie staje się jeszcze cięższe, zwłaszcza w związku z zaginięciem atrakcyjnej uczennicy szkoły, Laury Anderson, i cieniu podejrzeń padającym na brata eks policjantki, jako osoby mogącej mieć coś wspólnego ze zniknięciem dziewczyny. Jak kobieta poradzi sobie z całą sytuacją przeczytacie w książce okrzykniętej fińskim TwinPeaks. Mowa tu o Laurze, autorstwa J. K. Johannson, czyli fińskich pisarzy i scenarzystów piszących pod pseudonimem i mocno strzegących swoich prawdziwych nazwisk.
Laura, to debiut zespołu J.K. Johannson. Kto kryje się pod tym tajemniczym pseudonimem jest taką samą zagadką, jak cała historia skupiona wokół Laury Anderson. To świetny zabieg marketingowy, dodatkowo budujący atmosferę tajemniczości wokół książki.
Sama powieść, to rasowy skandynawski kryminał, który osnuty jest mnóstwem zagadek i niewiadomych, a także narastającą z upływem czasu grozą. Zestawienie Miasteczka Palokaski z Miasteczkiem TwinPeaks jest przynajmniej początkowo nieco na wyrost. Co prawda Palokaski to miejsce mocno zaburzone w związku ze zniknięciem nastolatki i okoliczności wokół jej zniknięcia, ale do aury tajemniczości jaka panowała w TwinPeaks jednak jest tu daleko. Tak naprawdę dopiero zakończenie daje mnóstwo do myślenia. To finał powieści sprawia, że pojawiają się niewiadome, o jakich wcześniej nie można było mieć pojęcia i o jakich czytelnik nie mógł nawet pomarzyć! Bo tak zaserwowane rozstrzygnięcie historii pięknej nastolatki, to zaledwie początek domysłów. Jasne nie jest kompletnie nic, a szereg pytań i podejrzeń, jakie pojawią się w waszych głowach po przeczytaniu Laury, sprawią, że z dużym niepokojem i drżeniem serca oczekiwać będziecie kolejnego tomu tej zaskakującej trylogii.
Książka napisana jest niezwykle zgrabnie. Jest w niej trochę seksu, sporo zagadek, atmosfera tajemnicy i mnóstwo niedomówień. Wręcz ciśnie się na język stwierdzenie - dla każdego coś miłego...
Początkowo nic nie zapowiada, że akcja rozwinie się tak fascynująco i że jej tempo mocno przyspieszy. Ot, ma się wrażenie, że trafił nam się w ręce niezły kryminał, choć … nieco przereklamowany. Jednak im bliżej finału, tym emocje gorętsze, a autorzy coraz bardziej podkręcają tempo i temperaturę. A to w efekcie sprawia, że kiedy dotrze się do ostatniej strony, pozostaje olbrzymi niedosyt i złość, że książka w najlepszym momencie została urwana.
Polecam zdecydowanie. To kawał niezłej literatury.
Finlandia. Miasteczko Palokaski. Lato. Sobota. Po imprezie na plaży okazuje się, że 16-letnia Laura Anderson zaginęła. Wydaje się, że każdy ma swoją teorię na temat zaginięcia dziewczyny. Jednym z podejrzanych jest Nikke Pohjavirta, szkolny psycholog. Istnieje podejrzenie, że tego żonatego mężczyznę łączyło "coś" więcej z zaginioną nastolatką niż tylko relacje lekarz-pacjentka. Niestety policyjne śledztwo nie przynosi oczekiwanych rezultatów...
W tym samym czasie do miasteczka powraca Miia Pohjavirta. Zatrudniła się w lokalnym liceum jako pedagog, aby zmienić pracę i rozpocząć walkę z cyberholizmem. Wcześniej była policjantką ds. przestępstw internetowych, co wymagało od niej wielogodzinnego przeczesywania zasobów sieciowych. Widząc nieudolność służb publicznych sama rozpoczyna prywatne śledztwo w sprawie zaginionej Laury, w trakcie którego wychodzi na jaw wiele interesujących faktów z życia nastolatki...
Muszę przyznać, że pomysł na kryminał autorzy mieli naprawdę dobry. Tak autorzy. Pozycję napisało bowiem aż kilku fińskich scenarzystów filmowych i telewizyjnych. Ukryli się pod pseudonimem. Niewiele wiadomo na ich temat. Czyż to nie tajemnicze? Przyznam się szczerze, że trochę mnie to zaintrygowało. Ponadto pozycja to pierwszy tom serii. Nie wyobrażacie sobie nawet jak bardzo się ucieszyłam. Uwielbiam czytać cykle, a ten jeszcze został nazwany fińskim Miasteczkiem Twin Peaks. Wprost idealna lektura dla mnie... Tak pomyślałam.
Wraz z zagłębianiem się w książkę moje pierwsze dobre wrażenie zmieniało się. Ogólnie pozycja sama w sobie nie jest aż tak zła, ale mam wrażenie, że trochę przesadzono reklamując ją jako thiller psychologiczny z wartką akcją, wciskający czytelnika w krzesło i tak smaczny, że pożremy go na raz jak smakołyk. Niestety książka jest nieco przewidywalna, jej tempo jest wolniejsze niż średnie i odnalazłam tu wiele dodatkowych, pobocznych wątków, które nijak nie są związane z głównym - a dodatkowo tylko czynią z niej raczej powieść obyczajową.
Jednak pozycja ma również mocne zalety i z pewnością trzeba oddać pokłon twórcom z następujących powodów. Udało im się stworzyć spójną historię, pomimo tego, że było ich wielu. Ponadto ukazali tu dość sugestywnie konsekwencje wpływu mediów społecznościowych na nasze życie. Co więcej wyposażyli bohaterów w ludzkie cechy, przez co stali się oni bardziej autentyczni. I na koniec zostawiłam najważniejsze. Książka ma otwarte zakończenie. Dzięki temu pozostało mi wiele niewiadomych. Niekończące się domysły w oczekiwaniu na kolejne wydarzenia. I to właśnie lubię.
Ponownie uległam trikom marketingowym. Czy żałuję? Oczywiście, że nie. Gdyby nie sprawnie przeprowadzona akcja promocyjna raczej bym po nią nie sięgnęła. Nie poznałabym jej. Gdyby nie te szumne promocyjne słowa z nią związane z pewnością moja opinia na jej temat byłaby inna. A w tym przypadku taka ocena może rzeczywiście wynikać bardziej z moich wygórowanych oczekiwań niż z poziomu tej powieści. A jak wszyscy wiemy każda lektura wnosi "coś" wartościowego w nasze życie. Niechaj i ta dostanie od Was taką szansę...
Miia Pohjavirta przez ostatnie lata pracowała jako policyjna konsultantka d/s walki z przestępczością w internecie. Teraz będzie miała okazję wykazać się jako wychowawca i pedagog w liceum, do którego niegdyś sama uczęszczała, a w którym od dawna pracuje jej brat - Niklas. Jest on szkolnym psychologiem, którego młodzież ochrzciła mianem Psycho-Nikke. Mimo dość dziwnego przydomka jest on powszechnie lubiany i szanowany, młodzi ludzie wiedzą, że jeśli tylko będą czuli taką potrzebę, mogą się do niego zwrócić o pomoc, a on zrobi wszystko, co będzie w stanie, by rozwiązać ich problemy. Miia ma nadzieję, że i ona zapuści tu korzenie na dłużej. Pech chciał, że rozpoczęcie przez nią nowej pracy zbiegło się z dramatycznym wydarzeniem, które wstrząsnęło całym liceum. Zaginęła jedna z uczennic, Laura Anderson. Ponoć widziano ją jeszcze na plaży podczas tradycyjnego świętowania przez uczniów pożegnania lata. Do domu już jednak nie wróciła. Zdenerwowani rodzice zgłosili na policję zaginięcie córki. Nic więc dziwnego, że w związku z tą całą sprawą pojawienie się w szkolnych murach Mii za grosz nie wzbudza zaufania wśród uczniów. Przekonani są, że to nie przypadek, iż właśnie teraz zaczęła tu pracować. Tymczasem poszukiwania nastolatki utknęły w martwym punkcie. Nie znaleziono ciała, a kolejne informacje od znajomych dziewczyny oraz przypadkowych informatorów nie przynoszą nic nowego. Miia rozpoczyna własne śledztwo, zwłaszcza że zaginięcie Laury przypomina jej dramatyczne wydarzenia sprzed 20 lat, które dosięgły bezpośrednio jej bliskich. Wkrótce odkrywa, że nastolatkę oraz jej brata łączyło coś więcej niż tylko spotkania w jego szkolnym gabinecie. Czyżby Niklas miał coś wspólnego ze sprawą? Szybko jednak zauważa, że w Palokaski prawie każdy z mieszkańców ma coś do ukrycia... a i sama Laura nie była taka święta, na jaką wyglądała.
Nie trzeba mnie długo namawiać, abym sięgnęła po kryminał. A już zwłaszcza wówczas, jeśli na okładce widnieją zapewnienia, że historia ta wciśnie mnie w krzesło oraz sprawi, że nie będę mogła się od niej oderwać. Porównanie z serialem telewizyjnym "Miasteczko Twin Peaks" scementowało postanowienie, że przeczytam tę książkę. Chciałam poczuć to, te wszystkie emocje, które towarzyszyć mi miały podczas lektury. Rozpoczęłam więc swoją przygodę z "Laurą", pierwszym tomem trylogii "Miasteczko Palokaski" autorstwa J.K. Johansson. Warto wiedzieć, że "J.K. Johansson" to jedynie pseudonim, pod którym ukrywają się znani i lubiani fińscy autorzy, którzy na co dzień zajmują się pisaniem scenariuszy filmowych i telewizyjnych.
Książka liczy sobie nieco ponad 250 stron i należy do gatunku, który uwielbiam. Powinnam łyknąć ją na raz, a tymczasem męczyłam się z nią kilka dni. Czytałam i odkładałam na bok, aby za jakiś czas znów do niej powrócić i po kilku stronach stwierdzić, że to jednak nie to, czego się spodziewałam, że nie pisałam się na coś takiego. "Laura" jest po prostu nudna. Zamiast wartkiej akcji, którą mi obiecywano, otrzymałam grzęzawisko, w którym raz po raz ona utykała, ciągnęła się z mozołem i kiedy już udawało jej się choć trochę wyskoczyć do przodu, wpadała w kolejny dół i znów stawała w miejscu nie mogąc się wydostać. Śledztwo prowadzone przez policję jest tak żałosne i ukazane w powierzchowny sposób, że strach człowieka oblatuje na myśl o tym, że wymierzaniem sprawiedliwości zajmują się tacy ludzie, jak ci z miasteczka Palokaski. To już główna bohaterka o wiele bardziej angażuje się w całą sprawę, choć przecież nie pracuje już dla policji. Jednakże tylko to o niej dobrze świadczy, bowiem cała reszta... no cóż. Mii Pohjavirty nie można polubić. Nie potrafię poczuć sympatii do kogoś, kto stale myśli o facetach, łóżkowych figlach oraz żałosnym uzależnieniu się od Facebooka. Cały kryminalny wątek przytłoczony został przez jej życie osobiste - seksualne fantazje, spotkania z przyjaciółeczkami i inne nic nie wnoszące do historii pierdoły. Gdzieś pomiędzy wierszami ukazane zostały problemy społeczne dotyczące podziału klasowego mieszkańców miasteczka, czy np te związane z niemożnością zajścia w ciążę mimo wieloletnich starań małżonków. Jednak nawet to zostało potraktowane w powieści po macoszemu - ot są i tyle, żadnego szerszego, głębszego spojrzenia na to wszystko.
Czas poświęcony na lekturę "Laury" okazał się być czasem straconym. Kryminał z tego żaden, a przynajmniej nie taki, który mógłby zadowolić miłośników tego gatunku. Główna bohaterka niczym się nie wyróżnia, jest irytująca i nudna. Policja przedstawiona została przez autorów jako banda półgłówków, która nie potrafi sobie z niczym poradzić i na którą nie można liczyć. Akcji nie ma tu żadnej, historia ciągnie się jak flaki z olejem i sprawia, że przy bardziej pochmurnym dniu najzwyczajniej w świecie uśnie się nad książką. Jestem rozczarowana i zła, że zmarnowałam tyle czasu na tak marną lekturę. Stanowczo odradzam Wam sięgnięcia po tę powieść. No chyba że potrzebujecie skutecznego usypiacza... odlot w ramiona Morfeusza gwarantowany.
Moja ocena: 2/6
http://magicznyswiatksiazki.pl/?p=12676
Kryminał jest jednym z popularniejszych gatunków literackich. Ale po co tak naprawdę sięgamy po powieści tego typu? W tych intrygujących historiach spotykamy tajemnicę podbudowaną grozą i coraz to nowszymi wypadkami. Z każdą kolejną stroną coraz bardziej wkręcamy się w te historie i jedynym naszym celem jest poznanie finału. Rozwiązanie trapiącej nas zagadki. Kiedy już ją rozwiążemy, całe napięcie uchodzi z naszych ciał i możemy zabierać się za kolejną powieść. W przypadku "Laury" nawet po ostatniej stronie nie da się odpocząć od książki. Myśli wędrują z powrotem do tej intrygującej historii, a tajemniczość ją otaczająca nie zostaje nawet częściowo rozwiana. Można tylko kombinować i głowić się nad tym, czego jeszcze nie wiemy.
Mia do tej pory pracowała jako policjantka. Prowadziła przede wszystkim sprawy przestępstw w internecie, co sprawiło, że jest znana, a jej profil na facebooku odwiedzają setki, jeśli nie tysiące osób dziennie. Właśnie wróciła do miasta w którym spędziła swoje dzieciństwo i w swojej starej szkole zajęła posadę pedagoga. Dzień wcześniej zaginęła dziewczyna. Bohaterka postanawia pomóc w odnalezieniu jej i nie spocznie, dopóki nie odkryje prawdy. Wszyscy mają sekrety i próbują je ukrywać. Każdy jest podejrzanym. A przeszłość potrafi nieźle namieszać.
Zacznijmy od głównej bohaterki, której po prostu nie potrafiłam sobie wyobrazić. Mimo opisu, zachowania i decyzji nie byłam w stanie nadać jej twarzy. Była dla mnie jedną niewiadomą. Z jednej strony poznawałam ją coraz bardziej, a z drugiej pozostawała dla mnie bardzo tajemnicza i przez całą historię zastanawiałam się nie tylko, jak potoczą się losy Laury, czy zostanie odnaleziona, ale także byłam ciekawa co nowego wymyśli Mia, jaki trop odkryje.
Czegokolwiek bym nie wymyśliła, nie sprawdziłoby się. "Laura" jest jak jedna wielka niespodzianka, zapakowana w pudełko. Powoli zdejmujesz każdą warstwę papieru i opakowania, a wraz z nią odkrywać coraz to nowsze fakty i wydarzenia, które sprawiają, że następuje nagły zwrot akcji.
Duży wpływ na całą historię ma przeszłość Mii i jej brata, Nikke. Prawie wszystko zaczyna im przypominać ich ukochaną siostrę, która pewnego dnia wyszła z domu i nigdy nie wróciła. To własnie dlatego tak angażują się w tą sprawę. Ten wątek dodaje także dramatyzmu i intrygi.
Jestem mile zaskoczona i szczerze powiem, że spotkanie z twórczością Pana Johanssona było naprawdę udane. Sama dopiero niedawno zaczęłam swoją przygodę z tym gatunkiem, ale po "Laurze" mogę tylko powiedzieć, że chcę więcej.
Recenzja ze strony:http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2014/06/za-dziewczynka-laura-j-k-johansson.html
Ciąg dalszy znakomitej serii kryminalnej Palokaski Dlaczego Noora, nastolatka z Palokaski, boi się o swoje życie? Czy śmierć innej dziewczyny, Laury,...