Jaka tajemnica skrywa się między stronami książki?
Cisza panująca w bostońskiej bibliotece zostaje brutalnie przerwana przez krzyk przerażonej kobiety. Ochroniarze od razu wkraczają do akcji, instruując czytelników, by pozostali na swoich miejscach, dopóki niebezpieczeństwo nie zostanie zidentyfikowane i zażegnane.
W oczekiwaniu, aż będzie można opuścić budynek, czworo nieznajomych siedzących przy jednym stoliku nawiązuje rozmowę. Każde z nich ma swój własny powód, by tego ranka przebywać w czytelni.
I akurat tak się składa, że jedno z nich jest mordercą...
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2023-08-23
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 400
Tytuł oryginału: The Woman in the Library
"Kobieta z biblioteki" przyciąga wzrok piękną okładką, tytułem mówiącym o tym, że w fabule znajdą się książki (a przynajmniej powinny) i intrygującym opisem. Ma być zagadka, grupa młodych ludzi i morderstwo. Czy to wystarczy, by książka mogła porwać czytelnika?
Bostońska biblioteka. Czwórka nieznajomych. Krzyk przerażonej kobiety. Tak zaczyna się znajomość Winifredy, Caina, Whit'a i Marigold, którzy poznają się w dość niespodziewanych okolicznościach. Co więcej, dwójka z nich pisze książki i czerpie inspiracje z wydarzeń jakie miały miejsce w bibliotece i w późniejszym czasie.
Historię "Kobiety z biblioteki" poznaje się z perspektywy głównej bohaterki - Winifredy, która nowo poznanych znajomych umieszcza w swojej książce. Z zainteresowaniem śledziłam losy czwórki osób, których połączyły wydarzenia w bibliotece. Przyznaję, że czytanie kilku opinii na temat tej książki wywołało u mnie pewne obawy, ale na szczęście pozytywnie się zaskoczyłam. Jest to lekki kryminał, którego akcja nie ma szybkiego tempa, trup nie ściele się gęsto, ale prywatne śledztwo bohaterów podtrzymuje napięcie aż do rozwiązania zagadki.
Spodziewałam się przewidywalności, a dostałam kilka tropów, które w mojej ocenie były pewniakami - niestety, myliłam się, a to sprawiło, że "Kobieta z biblioteki" spodobała mi się jeszcze bardziej.
Każdy rozdział kończy się treścią e-maila od znajomego Hannah (kobiety, która pisze książkę w książce), z którym koresponduje. Przyznaję, że jest to ciekawy motyw, natomiast niewykorzystany w pełni. Czuję niedosyt, ponieważ autorka podrzucała hasła, które intrygowały i zapowiadały więcej dreszczyku, ale tak się nie stało. Szkoda.
Jeśli ktoś poszukuje bardzo lekkiego kryminału, historii z zagadką, która łączy, a zarazem dzieli bohaterów, a to wszystko dzieje się w otoczeniu książek i autorów, to zachęcam do przeczytania "Kobiety z biblioteki".
W bibliotece spotyka się czworo nieznajomych, których łączy pewne wydarzenie. Ciszę panującą w świecie książek nagle przerywa krzyk kobiety… co się wydarzyło? Czy to zdarzenie sprawi, że ta czwórka stanie się sobie bliska? Najbardziej przeraża to, że jedna z tych osób może być mordercą…
Stałam za filarem bostońskiej biblioteki, przyglądałam się zaistniałej sytuacji i wsiąknęłam w tę historię od pierwszych sekund, a chwilę później okazało się, że to co się dzieje to „totalna fikcja” -jeśli oczywiście można tak to nazwać ;),bo to część książki, którą tworzy Hannah. To książka w książce, to istna incepcja! Nagle z poziomu „bycia” w tej opowieści, stajemy zupełnie obok. Żeby tego było mało każdy fragment owej powieści, która powstaje na oczach czytelników jest komentowany przez przyjaciela pisarki, tajemniczego Leo…
I w końcu dochodzimy do momentu, że każdy rozdział powinien wyglądać dokładnie tak samo, poznajemy dalszą część historii czwórki bohaterów, czytamy do tych fragmentów komentarze i tak w kółko…. nie, nie, nie to jeszcze nie koniec. :) ale nabieram wody w usta i nic więcej nie powiem! Zaskoczcie się dokładnie tak jak ja.
Jeśli liczycie na to, że to łatwa sprawa, którą szybko odgadniecie to nie zdziwcie się, kiedy się okaże, że kompletnie nie mieliście racji. Autorka wodzenie za nos ma opanowane do perfekcji. Czy byłam tym powodem zasmucona? Ależ skąd! Dawno nie bawiłam się tak wyśmienicie. Ileż tu było zwrotów akcji i to na wielu płaszczyznach!
Myślę, że nie ma co tracić czasu, bierzcie książkę do ręki i życzę Wam wspaniałej przygody, a taka będzie, tego jestem pewna :)
Nie mówię, że książka jest całkiem zła, lecz mnie najbardziej podobała się okładka i tak właściwie to dlatego po nią sięgnęłam. Po prostu nie tylko jestem okładkową sroką, ale jeszcze na dodatek nie potrafię ominąć książek o bibliotece, księgarni i o książkach...
Początkowo nie byłam przekonana do tej historii, lecz im dalej tym było lepiej, a po kilkunastu minutach już zbyt byłam ciekawa zakończenia, więc do końca wysłuchałam audiobooka. Z pewnością dobra interpretacja miała wpływ na moją ocenę.
Muszę przyznać, że to bardzo ciekawy pomysł na książkę, chociaż akurat mnie nie do końca sposób tego wykonania przypadł mi do gustu. Może dlatego, że to nieoczywista lektura, to jakby powieść ukryta w... powieści i trzeba czasem czytać (lub słuchać) uważnie, żeby zauważyć to co autorka ukryła przed czytelnikami między wierszami.
W bostońskiej bibliotece publicznej spotyka się przypadkiem czworo nieznajomych. Przyglądają się sobie wzajemnie, zgadując przyczynę, dla której się tu właśnie dzisiaj znaleźli. Winifred jest australijską pisarką, przebywającą na stypendium w Bostonie, Cain to również młody pisarz, tyle, że amerykański, pozostała dwójka to młodzi studenci, Marigold i Whit. W czytelni obowiązuje cisza, więc kiedy niespodziewanie rozlega się głośny i przerażający krzyk, mimo zakazu zaczynają ze sobą rozmawiać. Okazuje się, że to krzyczała kobieta, która została zamordowana i tak właściwie to wszyscy będący w czytelni mogą być podejrzani. Zaczynają zastanawiać się kto mógł zabić młodą kobietę. Podejrzewają, że musiał to być jej znajomy...
Fredie postanowiła do swojej powieści dodać wątek morderstwa w bibliotece. Nie znając zbytnio amerykańskich realiów, korzysta z pomocy poznanego w sieci mężczyzny, który udziela jej wskazówek na temat życia w Bostonie, podpowiada jej gdzie są ciekawe miejsca do umieszczenia fabuły, jakich słów używa się w Ameryce,
"Mam wrażenie, że to trochę nieprzyzwoite pisać tak dobrze po takiej tragedii. Ale pisze.
Historię o nieznajomych złączonych krzykiem."
Gdy jednak Whit, młody prawa zostaje napadnięty, pozostała trójka znajomych z biblioteki zaczyna się niepokoić.
W dodatku Winifred zaczyna otrzymywać dziwne mms-y, a jej internetowy znajomy przesyła równie dziwne maile...
W trakcie lektury w sumie nie wiadomo gdzie jest granica między prawdą a fikcją, trzeba się nieźle pilnować, żeby się nie pogubić.
Ta książka prawdę mówiąc, wywołała we mnie różne emocje, całkowicie sprzeczne. Bo niby to kryminał, ale dość zaskakujący, zupełnie inny, lecz właśnie w tym pewnie tkwi jego urok. Trzeba się tylko przestawić na zupełnie odmienną lekturę i do tego przyzwyczaić. Ciekawe doświadczenie.
KOBIETA Z BIBLIOTEKI to całkiem nieoczywisty kryminał, który albo was urzeknie nieszablonową formą albo zniechęci.
Na początku pozachwycam się nad przepięknym wydaniem tej powieści. Cudo! Mieniąca się i dopieszczona w każdym calu okładka skradła moje serce 😍. Jednak sama w sobie historia już trochę mniej…
Długo nie mogłam wgryźć się w fabułę, utrudniało to mi z początku dziwna, nieszablonowa forma, do której musiałam się przyzwyczaić. Z biegiem stron było już zdecydowanie lepiej, ale jak na kryminał z akcją w bibliotece liczyłam na większe wow.
Powieść do końca nie spełniła moich oczekiwań, chociaż jej inność z czasem spodobała mi się. Autorka miały niesamowity pomysł na fabułę, a jej wielowarstwowość wciągnęła mnie, mimo braku szybkiego tempa. Byłam zaintrygowana jakie zakończenie zaprezentuje autorka, bo mój typ mordercy co chwilę się zmieniał.
„ Tak więc idziemy do Sali Map, żeby odnaleźć przyjaźń i pierwszy raz w życiu piję kawę z mordercą ”.
Bostońskiej biblioteki mury i śmierci krzyk.
Czworo nieznajomych i przyjaźni początek.
O książkach książka.
O słowach pisanych historia.
O śmierci nawet.
Niby spokojna. Niby niespieszna.
Dość dziwna. Nietypowa. Osobliwa.
Bez oczekiwań żadnych do tej książki podeszłam.
Bez myśli czy mnie ona zaskoczy.
Bez wymagań.
Chciałam tylko, żeby uspokoiła moją duszę czytelniczą, która ostatnio ogrom emocji otrzymała.
I tak się stało.
Mimo że, znów przyszło mi w śmierci zagadkę się zaangażować, ta powieść była odskocznią świetną.
Bo toczy się swoim rytmem, zaskakująco i niecodziennie jest napisana. Może to sprawić kłopot, by się w nią wgryźć, ale nie zrażajcie się.
Może zmylić. Może wywieść czytelnika w pole nie raz. Może do myślenia podsunąć kwestie pewne. Ale przez nią się płynie. Zaczyna się czytać i świat jakby jawi się inny.
„ W powieści chodzi o poprowadzenie czytelnika do sensów ”.
Subtelnie, frapująco i w napięciu.
Tak mnie właśnie autorka do tych „ sensów ” prowadziła.
Zaufałam jej. Chwyciłam ją za dłoń, która mi drogę wskazała.
Dokąd mam podążyć, by odnaleźć mordercę.
Jak spojrzeć powinnam na kwestię przyjaźni i lojalności.
Gdzie kończy, a zaczyna się literacka fikcja.
I choć czasem drogę gubiłam i się myliłam, to nic. Bo też o to chodzi, żeby czytelnikowi za bardzo nie ułatwiać. By mógł się wykazać. I to się autorce udało.
Ta książka jest niezwykle oryginalna, inna i bardzo odbiega od standardowych powieści tego gatunku. Sam zamysł fabularny i szczegółowo uknuta intryga kryminalna prowadzi nas przez całą książkę z licznymi niewiadomymi, których odkrycie nas zaskoczy, a czeka ono na nas ma kstattnckh stronach. Nikt z naszej czwórki bohaterów nie może czuć się bezpiecznie. Każdy z nich może mieć związek z morderstwem. Co mnie absolutnie zachwyciło w tej powieści to narracja. Pomimo, że mamy do czynienia z morderstwem, to prowadzona w pierwszej osobie przez Winifredę, odbierana jest z lekkim dystansem i przymrużeniem oka, wystawiając na przód wiele innych, pobocznych wątków, które w połączeniu dają nam pełen obraz rzeczywistości fabularnej. I do tego, na końcu każdego rozdziału mamy do czynienia z listami od niejakiego Leo do pisarki Hannah...oprócz wprowadzenia lekkiego chaosu ( ale jakże pięknego!) Ma to na celu uzmysłowienie czytelnikowi, że tak naprawdę w fabule mamy do czynienia z procesem twórczym nowego dzieła kryminalnego autorki. Trzeba wytężyć umysł i uruchomić swoją wyobraźnię, żeby okiełznać całość... świetnie się przy tym bawiłam. A żeby było jeszcze zawilej w fabule naszej historii również pojawia się Leo, który jest sąsiadem Winifredy. I ta postać, z początku niegroźna i obojętna dla całego śledztwa, jest dla mnie najbardziej tajemnicza...i to zakończenie. Cieszę się ogromnie, że trafiłam na taką perełkę czytelniczą. Warto. kochani zrobić sobie miejsce na półce, bo ta książkę trzeba mieć!
Piękne określenie - książka szkatułkowa - w pełni oddaje głębię tej powieści. Bohaterką - a raczej dwoma bohaterkami są pisarki. Jedna opowiada historie drugiej. Obie są w trakcie pisania. I obie polują na mordercę...
Trzeba się w tę książkę wciągnąć, a później ona już nie puszcza. Intrygująca i inteligentna powieść, chociaż jedna z bohaterek jest według mnie lekko naiwnie opisana (znajomość przez niecały miesiąc raczej nie może być nazwana przyjaźnią, zbyt szybko padają wielkie słowa).
,,Kobieta z biblioteki" to pierwsza książce australijskiej pisarki Sulari Gentill, która ukazała się w Polsce. Jest to powieść kryminalna mocno niebanalna. Książka w książce, proza, która ma wiele płaszczyzn do rozpatrzenia. Zbudowana jest na zasadzie naprzemiennej: dostajemy jeden rozdział powieści, którą pisze Hannah, o morderstwie w bibliotece i czwórce postaci, która angażuje się w rozwiązanie tej zagadki - tu historia pisana jest z perspektywy jednej z tych postaci, bohaterki-pisarki, która przyjechała do Bostonu na stypendium. Po rozdziale dostajemy list od Leo do Hannah, który ewidentnie jest jej pierwszym czytelnikiem, analizuje jej książkę i wskazuje różnice kulturowe - Hannah to Australijka, a trójka z jej postaci do Amerykanie, no i historia też toczy się przecież w Stanach. Leo zatem przyjmuje trochę naszą zwyczajową rolę, rozkłada książkę na czynniki pierwsze przy okazji zwracając uwagę na tematy, które od dawna zaprzątają czytelników i pisarzy jak np. czy kryminał powinien być jak najbliższy rzeczywistości, czy kwestie rasowe. Historia z biblioteki zbudowana jest na klasycznych założeniach gatunku, pisana w lekkim, momentami zabawnym stylu, ale z solidną intrygą kryminalną. Książka kilka razy solidnie zaskakuje, a przez te listy od Leo zyskuje na głębi. To była bardzo ciekawe doświadczenie literackie, pogłębiające lekturę, ale i pozwalające spojrzeć na książki trochę inaczej. No i zmusza do refleksji! Bardzo mi się podobało, mam nadzieję, że to pierwsza z wielu książek autorki, jakie ukażą się w naszym kraju :)
Ciszę panującą w bostońskiej bibliotece w pewnym momencie przerywa przerażający krzyk kobiety. Ochrona od razu przeszukuje budynek nie pozwalając nikomu na wyjście.
Czworo nieznajomych siedzących razem przy stoliku nawiązuje więc przyjacielską rozmowę. Chociaż każda z osób jest miła, to ma własny powód, aby tego dnia przebywać w czytelni.
I tak się składa, że wśród nich jest ten, który ma coś na sumieniu...
Z początku nie mogłam ,,wgryźć się" w tę historię. Była dla mnie bardziej jak obyczaj niż kryminał. Ale im dłużej czytałam, tym robiło się intrygująco i ciekawie. I zaczęłam kombinować kto może stać za morderstwem w bibliotece. Najbardziej jednak czekałam na rozdziały z listami od tajemniczego Leo, który na żywo komentował każdy wątek i doradzał jak ma wyglądać książka w książce. Jedna z bohaterek jest bowiem pisarką i czasem zastanawiałam się, czy to wszystko dzieje się naprawdę, czy jest fikcją.
Jeśli też chcecie się tego dowiedzieć, to zapraszam do biblioteki.
Czy ktoś kiedykolwiek powiedział, że czytanie jest nudne?
Polecam gorąco!!!
"Mam wrażenie, że to trochę nieprzyzwoite pisać tak dobrze po takiej tragedii. Ale pisze. Historię o nieznajomych złączonych krzykiem."
Łagodny blask abażurowych lamp oświetla skupioną twarz kobiety, która uważnie przelewa swoje myśli na papier. Ukradkowe i dociekliwe spojrzenia, które rzuca w stronę w stronę pozostałych osób spędzających poranek w bostońskiej bibliotece, wykorzystuje, notując swoje spostrzeżenia. W głowie pisarki, kreślą się coraz bardziej absurdalne scenariusze, w których główne role odgrywa siedząca na przeciwko Freudystka, Komiksowy bohater i Przystojniak. Nagle ciszę przeszywa rozdzierający krzyk kobiety, a wszystko zamiera w nerwowym oczekiwaniu. Początkowo nieśmiałe komentarze, zmieniają się w przyjacielską rozmowę i zbliżają czwórkę nieznajomych. Każde z nich ma własny powód by przebywać w czytelni. I tak się składa, że ktoś z nich jest mordercą...
Autorka zburzyła schemat, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, serwując nam książkę o powieści tworzonej przez pisarkę, a każdy rozdział kończy list od tajemniczego Leo, z którym koresponduje.
Już sam bogaty i piękny styl, którym się posługuje, zwraca uwagę. Akcja rozwija się stopniowo, co pozwala bliżej zapoznać się z bohaterami i lepiej wczuć się w bostoński klimat. Fabuła przemyślana i dopracowana w najmniejszych szczegółach, jednym słowem wyborna.
Strona po stronie zanurzamy się w zawiłą intrygę pełną tajemnic, niewytłumaczalnych zdarzeń i domysłów. Sulari Gentill doskonale wie jak zaangażować czytelnika i sprawić, by zupełnie zapomniał o otaczającym świecie.
10/10
,,Kobieta z biblioteki" to zaskakujący kryminał zbudowany wokół wątku literackiego. Akcja tej powieści bardzo leniwie toczy się do przodu, by mocno za połową tekstu zacząć subtelnie nabierać niepokojących, mrocznych tonów. Przyznam, że ciężko było mi wgryźć się w tę opowieść, pierwsza połowa mocno mi się dłużyła, ale później było już zdecydowanie lepiej i zaczęłam śledzić wydarzenia z dużą uwagą i rosnącym niepokojem. Im dłużej myślę o tej książce, tym bardziej podoba mi się, jak Sulari Gentill zdecydowała się poprowadzić tę historię.
Przeczytane:2023-09-15, Ocena: 4, Przeczytałam,
Czterech nieznajomych siedzących przy jednym stole w bibliotece i krzyk kobiety, który zakłóca ciszę. Bostońska biblioteka i zbrodnia, dzięki której wiele mrocznych sekretów ujrzy światło dzienne... To tyle o fabule, która jest intrygująca i mocno nieoczywista.
Wydawać by się mogło, że kryminalne opowieści podlegają pewnym schematom. Jednak Sulari Gentill wyszła poza utarte ramy i stworzyła kryminał, jakiego dotychczas nie czytałam. Choć na początku miałam problem z wdrożeniem się w nową formę i musiałam poświęcić książce więcej uwagi, to muszę przyznać, że w ogólnym rozrachunku ta powieść wypada całkiem dobrze.
"Kobieta z biblioteki" to lekki kryminał, w którym nie sama zbrodnia jest najistotniejsza, a tajemnice, jakie skrywają bohaterowie. Szkatułkowa fabuła, wątek pisarski i inteligentny styl pisania, sprawiają, że książkę czyta się przyjemnie. Autorka stara się wyprowadzić czytelnika w pole i wzbudzić w nim niepewność. Przyznam, że robi to umiejętnie. Kilka razy dałam się zwieść, ale były też momenty, że łatwo udało mi się przewidzieć rozwój wydarzeń. Czy uważam to za minus książki? Absolutnie nie! Osobiście lubię, jak moje przypuszczenia pokrywają się z tym, co wymyślił sobie autor.
Książka w książce i jeszcze jedna książka, do tego biblioteka, pisarka i pisarz. Mocno książkowa obsada na pewno wzbudzi euforię w czytelniczych sercach. Nie ukrywam, że mnie skusiła okładka i biblioteka w tytule. Jednak spodziewałam się zupełnie czegoś innego. Jak już Wam wcześniej wspominałam, początek nie zapowiadał rewelacji i nawet trochę mi się dłużył. Obawiałam się, że porzucę książkę i jej nie skończę. Jednak po kilkudziesięciu stronach, gdy wczułam się w fabułę i zaczęłam poprawnie rozróżniać bohaterów, zupełnie inaczej spojrzałam na tę historię. Okazało się, że ta powieść ma potencjał, który autorka wykorzystała w 100%.
Mimo początkowych zawirowań, mimo mocno irytującego tajemniczego Leo, który coraz śmielej ingerował w pracę twórczą jednej z bohaterek, muszę przyznać, że „Kobieta z biblioteki” zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Na pewno doskonale się sprawdzi jako lektura, w długie jesienne wieczory. Zaskoczy formą i niejednokrotnie rozgrywającymi się na kartach powieści wydarzeniami.
Przeczytajcie i dajcie znać, jak Wam się podobało.