Ocalony po szturmie na Valhallę Loki - adoptowany syn Odyna, patron oszustów i zdrajców - postanawia przystać do zwycięzców i staje się anielskim chłopcem na posyłki. Szybko jednak okazuje się, że w świecie, gdzie zabłąkane, mitologiczne bóstwa bratają się z piekielnymi demonami, niezwykłe zdolności boga kłamstwa służyć mogą znacznie ważniejszym celom. Wyćwiczone sztuczki doskonale dezorientują wroga, a bezwzględność i pogarda wobec regulaminów i zasad czynią go naprawdę groźnym przeciwnikiem zła i występku. Tak przynajmniej sądzą archaniołowie, coraz bardziej zależni od pomocy nowego sojusznika. I może mają rację? Ale Loki ma własne plany.
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2010 (data przybliżona)
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 270
Język oryginału: polski
Ludzie prawie od zawsze musieli w coś wierzyć. Tworzenie bóstw i bożków jest częścią naszej natury. Powstały też i wielkie religie trwające po dziś. Choć ludzka wiara jest różna, prawda jest tylko jedna. Uznajmy na chwilę, że jest tylko jeden Bóg, tylko gdzieś zniknął. Zostawił ludziom na tyle wolnej woli i wyobraźni, że stworzyli sobie kolejnych. Nie znaczy to jednak, że oni istnieją tylko w ich głowach.
Autor tej książki Jakub Ćwiek to człowiek obdarzony dużym poczuciem humoru, ciekawością świata i ludzi. Ten pisarz, stand-upowiec, publicysta, a zarazem podróżnik włożył do miksera wszystkie religie i mity świata, a głównym bohaterem uczynił Lokiego, nordyckiego boga oszustwa. Postać ta zasadniczo różni się od oryginalnych wierzeń nordyckiej mitologii, a także od znanej postaci z uniwersum Marvela. Mimo to Kłamca potrafi podbić serca czytelnikom swoim charakterkiem.
Cała książka jest podzielona na części, ale łącznie zawiera dziesięć opowiadań. Ich podział jest bardzo ciekawie przedstawiony. Zaczynamy od prologu, który chronologicznie nie dzieje się na początku. Jest to krótkie opowiadanie przedstawiające nam głównego bohatera, to czym się zajmuje, jakie są jego metody działania i kontakty z aniołami. Dopiero później przechodzimy do tego „Jak było na początku”.
„Młot, wąż i skała” - to opowiadanie, które powinien przeczytać każdy, kto chce zacząć swoją przygodę z „Kłamcą". Pięknie opisany najazd aniołów na Walhallę, który zapoczątkował wszystko. Tu poznajemy historię Lokiego i jego początek współpracy z aniołami. Myślę, że to już dostatecznie zachęci tych, którzy czytali dalsze opowiadania, by wrócili do pierwszej części. Reszta jest już luźna i oderwana od konkretnej fabuły. Mamy opowiadania pełne humoru i nie tylko; opisujące jak Loki za zapłatę w postaci anielskich piór spełnia najtrudniejsze zadania stróży.
Niby wszędzie chodzi o to samo, lecz nie można powiedzieć, że części zatytułowanej „Teraz...” zabrakło oryginalności. Zadania, które otrzyma Loki, są różne. Każde odbywa się w zupełnie innym kraju i środowisku, z innymi ludźmi. Niektóre są króciutkie; zaskakując nas, jak trudne zadania dla aniołów znajdują proste, aczkolwiek nietuzinkowe i zwykle nieetyczne rozwiązania u Lokiego. Bywają też dłuższe. Z całą pewnością na uznanie zasługuje „Krew Baranka”, gdzie pojawiają się także bogowie egipscy.
Loki jest niesamowitym kłamcą. Możemy zobaczyć, że sprawdzi się w woli sprzątacza po rytuałach satanistycznych, artysty, kobiety, czy egzorcysty. W większości opowiadania przepełnione są humorem, niektóre trzymają w napięciu w końcu mamy demony, kobietę z dzieckiem w niebezpieczeństwie. Jednak autor pokazał, że jak chce, potrafi także wzruszyć czytelnika. „Cicha noc” jest piękną świąteczną opowieścią, w której mamy coś więcej niż tylko dobry humor.
Jednak chyba najlepsze zostało na koniec ostatnia część „...i zawsze” to zarazem ostatnie opowiadanie „Głupiec na wzgórzu”, choć poważna, sprawiła, że jeszcze bardziej pokochałam „Kłamcę”.
Jakub Ćwiek w pierwszym tomie „Kłamcy” wydusił ze mnie wiele łez śmiechu, ale także kilka łez wzruszenia. Na pewno spodoba się każdemu, którzy lubią lekkie podejścia do wierzeń i mitologii, a sama postać Lokiego nie da się nie kochać.
Kłamca to zbiór opowiadań z gatunku Fantasy. I choć nie jestem fanką opowiadań (zazwyczaj wolę dłuższe formy), ten cykl przypadł mi wyjątkowo do gustu. Być może dlatego, że wszystkie opowiadania mają tego samego głównego bohatera, jesteśmy cały czas w tym samym świecie stworzonym przez autora i choć każde opowiadanie opowiada o czym innym to dla mnie jest to bardziej zbiór przygód niż odrębnych opowieści. Przypomina jeden ze współczesnych seriali, w którym co prawda bohaterowie są tacy sami, ale każdy odcinek opowiada o czym innym i tworzy pewną całość.
Tutaj bohaterem jest nordycki bóg Loki, który wykonuje zlecenia dane mu przez aniołów. Aniołów wiążą pewne ograniczenia narzucone przez Boga (który gdzieś zniknął i nie wiadomo kiedy i czy w ogóle znów się pojawi), a muszą spełniać swoje obowiązki, co niekiedy jest niemożliwe przez te ograniczenia. Dlatego znalazły obejście tego problemu i wynajmują Lokiego, boga kłamstwa do zadań specjalnych.
To bardzo ciekawa lektura, pozwalająca zastanowić się nad religią, nad zasadzkami współczesnego społeczeństwa, a jednocześnie bardzo przyjemna lektura :)
Książka przeczytana dzięki portalowi 'Czytam Pierwszy'
Odkąd nie ma Boga, anioły nie grają fair.
Jakub Ćwiek – polski pisarz, publicysta i działacz fandomu. Urodził się w Opolu, wychowywał w Głuchołazach. Studiował kulturoznawstwo na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Członek Śląskiego Klubu Fantastyki. Literacko debiutował w 2005 roku. Charakterystyczną cecha twórczości Ćwieka są liczne nawiązania do popkultury: książek, filmów, utworów muzycznych czy rozmaitych mitologii.
Jest jeden Bóg. To znaczy był, bo odszedł i dziś nikt nie wie, gdzie się podziewa. Zanim jednak zniknął na dobre, dał ludiom wyobraźnię, wolną wolę i siłę wiary, a ci wykorzystali owe dary, by stworzyć sobie nowych bogów, półbogów, tytanów i innych, którzy zasiedlili ziemię i wprowadzili nowe porządki.
Kłamca przypomina swoją konstrukcją luźne zapiski z różnych epizodów życia Lokiego. Kim jest Loki? To adoptowany syn Odyna, patron oszustów i zdrajców. Kłamca, który staje po stronie zwycięskich aniołów, stając się ich chłopcem na posyłki, ale ma swoje własne plany. Poza tym Loki jest postacią bardzo wyrazistą, pewną siebie, sarkastyczną, z niepodrabianym poczuciem humoru i do tego potrafi zmieniać wygląd. Czego jeszcze trzeba? Czy już go lubicie? Bo ja po przeczytaniu przepadłam i chcę więcej Lokiego.
Loki, gość od brudnej roboty. To właśnie ja... I nie musisz klaskać.
Jakub Ćwiek powrzucał do tej cienkiej książeczki mnóstwo wszystkiego – dosłownie. Czego tutaj nie ma? Oczywiście anioły z Gabrielem i Michałem na czele; bogowie nordyccy i egipscy; wyrocznie greckie, a nawet bóstwa z mitologii słowiańskiej. Niby dużo, ale nie dostaje się o tego głowy sześć na dziewięć. Choć dużo tu najróżniejszych postaci, to nie mam mowy żeby się ktoś pogubił. Jakoś tak zgrabnie zostało to połączone i zespolone.
Anioły. Jestem ciekawa, jakie macie wyobrażenie o zastępach pańskich. Czy wyobrażacie sobie zjawiskowe postacie z pięknymi pierzastymi skrzydłami, a może tłuściutkie cherubinki w harfą lub łukiem? Nic z tego. Ćwiek przedstawia nam swoją wizję istot niebieskich. Anioły wKłamcy dalekie są od tego obrazu, jaki kształtuje się w naszych głowach, a i cechy charakterów tych istot pozostawiają sporo do życzenia. Ale skrzydła mają, a pióra to najlepsza waluta. Przyznaję jednak, że to ogromnie ciekawa wizja i wielce intrygująca.
Nie ma Pana, anioły kombinują. I ja tu niby jestem najgorszy, tak?
Kłamca to literatura czysto rozrywkowa i właśnie rozrywce ma służyć. Świetnie się z tego zresztą wywiązuje. Trudno do książki podejść poważnie, bo i tematyka taka nie jest. Czyta się rewelacyjnie i bardzo szybko. Pozostawia po sobie spory niedosyt, bo tak szybko się kończy. Ćwiek jest odrobinę specyficznym twórcą i zdaję sobie sprawę, że nie każdemu Kłamca przypadnie do gustu. Ja czuję się mile połechtana, a moje wymagania są spełnione. Czy jest to fantastyka na wysokim poziomie? Raczej nie, choć dużo osób (jak zdążyłam się zorientować) porównują tę książkę do historii napisanych przez innych autorów.
Kłamca to dobra, nieźle napisana książka, przeplatana motywami różnych mitologii, ze schrystianizowanym nordyckim bogiem, Lokim, symbolem ognia i oszustwa. Z ochotą sięgnę po kolejne tomy, a trochę ich spod pióra Jakuba Ćwieka wyszło. Tymczasem pierwszy tom polecam, zwłaszcza miłośnikom szeroko rozumianej fantastyki. Problemu ze zdobyciem nie będzie, bo niedawno książki zostały na nowo wydane.
Z okazji wznowienia serii "Kłamca" w nowych okładkach sięgnęłam po nią po raz drugi. Za pierwszym razem nie spodobała mi się za bardzo, ale drugie podejście było już odrobinę lepsze. Chętnie sięgnę po kolejne tomy. "Kłamca" to zbiór opowiadań, których główną postacią jest Loki, bóg kłamstwa, który zaczyna współpracę z archaniołami. Są oni głównym spoiwem wszystkich opowiadań, ponieważ miejsce i czas akcji za każdym razem się zmienia, jednak klimat zostaje utrzymany na równym poziomie. Książkę czyta się bardzo szybko, można ją wciągnąć za jednym razem. Nowe okładki są bardzo ładne i przyciągają wzrok, ale ich pierwsza wersja według mnie bardziej oddawała klimat treści. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak sięgnąć po kolejne tomy tej serii. Mam nadzieję, że wciągną mnie bardziej, bo nie zapominajmy, że "Kłamca" to debiut Jakuba Ćwieka, więc w kolejnych książkach może być tylko lepiej. Książkę można odebrać za punkty w portalu czytampierwszy.pl
Z twórczością pana Jakuba miałam już do czynienia przy okazji takich książek jak ,,Drobinki nieśmiertelności'' i ,,Przez stany POPświadomości''. Obydwie te pozycje wywarły na mnie pozytywne wrażenie. Nie pozostało mi zatem nic innego jak sięgnąć po serię, która nie do końca jest w moim klimacie, ale zbiera bardzo pochlebne opinie.
Kłamca to zbiór opowiadań, których bohaterem jest Loki - bóg ognia i kłamstwa. W tej części adoptowany syn Odyna postanawia dołączyć do aniołów i wykonywać za nich zadania, których nie zamierzają się podjąć. Czasem trzeba kogoś postraszyć, innym razem zamordować. Kiedy współpraca zaczyna wyglądać obiecująco, okazuje się, że Loki nie należy od osób które bez końca pozwolą sobą sterować. Jak zakończy się jego samowolka? Jedno jest pewne - dostarczy nam wielu wrażeń.
,,Loki, gość od brudnej roboty. To właśnie ja... I nie musisz klaskać''.
Któryś raz z kolei zaczynam pisać opinię od nowa. Problem polega na tym, że książka nie do końca trafiła w mój gust. Żałuję choćby z uwagi na genialne pióro autora. Mój problem polega na tym, że nieszczególnie jest mi po drodze z mitologią, fantastyką i krótką formą literacką jaką są opowiadania. Taki miks znalazłam w środku, więc odbiór historii książkowej od początku był nieco skazany na porażkę. Książkę czyta się w ekspresowym tempie, co u mnie spowodowało poczucie pomieszania z poplątaniem. Nie chcę, by ta recenzja miała wydźwięk negatywny, więc przejdę do plusów. Po pierwsze jestem fanem okładki. Nie znam się na fantastyce, ale myślę, że autor dobrze zrobił stawiając w pewnym sensie na minimalizm postaciowy. Drugim mocnym punktem książki jest Loki. Chętnie zaprzyjaźniłabym się z nim. Mimo tego co robi, widzę w nim pozytywnego wariata. Trzecim i ostatnim walorem jest dawka czarnego humoru, połączona z wysublimowaną metaforą. Ukazanie w krzywym zwierciadle postaci aniołów - chapeau bas. Ode mnie 5/10. Na pewno w najbliższym czasie sięgnę po kolejne tomy, bo widzę w tej serii ogromny potencjał.
Książkę można odebrać za punkty w portalu czytam pierwszy.
Są takie książki, które stały się dla mnie początkiem przygody z fantastyką. W szkolnej bibliotece nie było szerokiego wyboru, ale nie brakowało, ani Sapkowskiego ani Tolkiena. I jakiś czas trafiało się coś mniej typowego. Jedną z tych książek był „Kłamca” Jakuba Ćwieka. Zakochałam się w całej serii, tak samo, jak moja mama. Ale to było już jakiś czas temu. Właśnie dlatego, gdy dowiedziałam się, że SQN wznawia serię, z radością po nie sięgnęłam. Jak wyszła konfrontacja po latach?
Bóg nie zamierza doglądać swoich owieczek przez całą wieczność. W końcu ma od tego... aniołów. To właśnie im powierzył opiekę nad ludzkością i udał się... nie wiadomo gdzie. Anioły podchodzą do tematu wyjątkowo ambitnie. Pod nieobecność Pana zamierzają wyplenić konkurencję, czyli pogańskich bogów. Tu działa prosta zasada: albo jesteś z nami, albo przeciwko nam. I Loki, bóg nordycki, zamierza wykorzystać swoją szansę. W przeciwieństw do skrzydlatych nie wiążą go żadne zasady. Gdzie anioł nie może, tam Lokiego pośle!
Niesamowite! Czytałam tę książkę i... tak mało z niej pamiętałam, że aż strach. Ale też z drugiej strony miałam przyjemność ponownego odkrywania świetnej powieści. Bo i tym razem odczuwałam ogromną radochę z czytania. Co prawda obecnie mam już trochę więcej punktów odniesienia, a co za tym idzie, zastrzeżeń, nadal jednak bardzo dobrze bawiłam się przy lekturze.
"- W Niebo też nie wierzę. - Jakoś niespecjalnie przeszkadza mu to istnieć".
Przede wszystkim tom pierwszy Kłamcy to bardziej zbiór dłuższych opowiadań niż jedna spójna historia. Co prawda poszczególne wydarzenia zdają się rozgrywać chronologicznie, jednak ich fabuła w całości zamyka się w obrębie jednego rozdziału, tak, że w zasadzie można by było czytać je oddzielnie.
Jak każdy fan autora wie, Jakub Ćwiek jest miłośnikiem popkultury (co dał wyraz w jednej z ostatnich książek „Przez stany Pop(świadomości)”. W Kłamcy znajdziecie sporo nawiązań i odniesień. Jeśli chociaż trochę orientujecie się w temacie, będzie to dla was dodatkowy smaczek.
Najbardziej jednak przemawia do mnie ogólna koncepcja. Będę w tej kwestii mało obiektywna, ponieważ kocham religijne motywy i wykorzystywanie ich w niecodziennej formie. Tak samo, jak M. L. Kossakowska, Jakub Ćwiek bawi się schematem aniołów i nadaje im zupełny nowy kształt. Kreacja bohaterów jest kapitalna i przede wszystkim, oparta na porządnym reaserchu. Postacie mają swój charakter i nawet anioły potrafią pokazać pazurki. Jednak pod tym względem zdecydowanie bardziej do tematu przyłożyła się autorka. W „Kłamcy” mamy sporo ciekawych elementów, jednak tworzą one pełnego obrazu. Fabuła zbudowana jest wokół głównej koncepcji, nie zaś, jak w „Siewcy wiatru” na bazie spójnej i nowatorskiej rzeczywistości politycznej, historycznej i społecznej (w kilku wymiarach).
O książce „Kłamca” Jakuba Ćwieka słyszałam już wielokrotnie, więc postanowiłam w końcu ją przeczytać. Spodziewałam się niesamowitej historii pełnej zwrotów akcji, niespodziewanych wydarzeń i wspaniałych postaci. Może to właśnie moje ogromne oczekiwania sprawiły, że lektura była dla mnie męcząca, a może rzeczywiście pierwszy tom wcale nie jest tak genialny, jak słyszałam.
W książce poznajemy tytułowego Kłamcę, czyli Lokiego, nordyckiego boga oszustw i psot. Wiele setek czy nawet tysięcy lat spędził przykuty do skały, żartując sobie z węża, którego jad wciąż skapywał na jego twarz, i wywołując — tak przynajmniej wierzono — trzęsienia ziemi. Spędziłby tak pewnie kolejne wieki, gdyby nie wojna między Aniołami i Asami, wojskiem Odyna. Wtedy właśnie został uwolniony, by stać się anielskim pracownikiem. Chociaż Michał mógł go tam pozostawić — może dzięki temu historia potoczyłaby się lepiej.
Zacznę od tego, że spodziewałam się ciągłej powieści, a otrzymałam zbiór opowiadań, które kończą się, zanim dobrze się zaczną. Kłamca pojawia się, wykonuje zadanie, zgarnia nagrodę — do tego ograniczają się historie. Tylko jedna była szerzej opisana, podczas gdy pozostałe zostały napisane szybko i krótko, czasami nijak. Mimo to spodobała mi się historia Światowida z białą gęstą brodą i w czerwonym wdzianku oraz próbującego go zabić Lokiego w stroju świątecznego elfa. Nie brakowało w niej humoru idealnie pasującego do Kłamcy.
Akcja opowiadanych historii dzieje się w wielu miejscach. Czy czymś się różnią? Poza tym, że na samym początku autor zaznacza, gdzie dzieje się dane wydarzenie oraz tym, że pojawiają się imiona, które mogłyby odpowiadać konkretnym regionom, to nic w samej fabule nie wskazuje na to, w jakim mieście — czy chociaż kraju — znajdują się bohaterowie. Są pisarze, którzy unikają opisów jak ognia — co nie jest dziwne po latach spędzonych w szkole i czytaniu książek pozbawionych fabuły. Jednak niektórzy usuwają je zupełnie ze swoich książek, przez co ich dzieła niestety tracą. Podobnie jest w wypadku Ćwieka. Autor mógł napisać kilka krótkich zdań, które pomogłyby czytelnikowi skojarzyć dane wydarzenie z określonym miejscem lub zrezygnować całkowicie z przemieszczania się po całym świecie.
Nie podobało mi się również przedstawianie aniołów jako tych, którzy nie potrafią poradzić sobie z najprostszym zadaniem i zawsze muszą wzywać Lokiego, by zrobił wszystko za nich. Nawet z nawracaniem ludzi radził sobie lepiej od nich.
Kłamca ma sporo wad i niewiele zalet. Ciekawy był pomysł połączenia różnych wierzeń z przestrzeni wieków, ale wykonanie nie wyszło aż tak dobrze. Autor mógł skupić się na aniołach i Lokim — skoro od nich zaczął — zamiast dorzucać kolejne bóstwa. Poza tym rozwinięcie jednej historii byłoby o wiele ciekawsze od opisywania kilku po łebkach. Pojawiło się kilka krótkich fragmentów, które mi się spodobały, ale zdecydowana większość przedstawiała się nijako i płytko. Mimo to nie skreślam jeszcze Ćwieka z mojej listy lektur i sięgnę po kolejny tom z nadzieją, że został napisany lepiej.
www.czytampierwszy.pl
Wszyscy znamy zasady panujące na naszej Ziemi. Są one nam wpajane od najmłodszych lat do tego stopnia, że nawet nie zdajemy sobie sprawy, że cały czas jesteśmy im posłuszni i na każdym kroku zwracamy uwagę, czy ktoś inny ich przypadkiem nie łamie. A co robimy, gdy ktoś to jednak robi? Od razu staramy się doprowadzić go porządku i dać mu jasno do zrozumienia, że więcej razy nie może się to powtórzyć. Brzmi to trochę jak antyutopia, a przecież to my sami się na to zgodziliśmy. Dlaczego? Bo dzięki temu możemy czuć się bezpiecznie, możemy zapanować nad chaosem, który w innym przypadku byłby naszą domeną, możemy wierzyć, że świat przynajmniej w małej części stara się być sprawiedliwy. Jest to godna cena. Ale czy na pewno?
Dawno, dawno temu odbyła się wielka bitwa pomiędzy aniołami boskimi i bogami nordyckimi. Archaniołowie pełni mocy zmietli z rzeczywistości świat mitologii skandynawskiej, by już nigdy nie mieszał ludziom w głowach. Chrześcijaństwo wygrało i właśnie wtedy wszystko powinno stać się dobre. Tylko nikt nie przewidział, że nasze wymarzone Niebo wygląda całkowicie inaczej niż nam obecnie się przedstawia. Aniołowie poza mocą okazują się tak samo ludzcy, co oznacza, że mają swoje pragnienia, wady, zalety i identycznie ulegają pokusom. Czasami też nie do końca grają fair play. W tym momencie wkracza nie kto inny jak sam bóg kłamstwa – Loki. Ta mityczna postać zawsze wygrywa, więc mimo tego że nie powinna istnieć nadal jest i to na całkiem zaskakujących warunkach. Kłamca jest człowiekiem archaniołów, człowiekiem od brudnej roboty. Co to naprawdę oznacza?
Myślę, że autora tej książki nie trzeba wam przedstawiać. Od wielu lat zyskuje popularność na polskim rynku, a jego dzieła zbierają same pozytywne opinie. Ostatnio stwierdziłam, że uważam się za taką wielką fankę fantastyki, a prawie w ogóle nie znam polskiej prozy fantasy. Przygoda z "Wiedźminem" okazała się jedną z najlepszych w moim życiu, więc dlaczego nie miałoby tak być z pozostałymi naszymi rodakami. W końcu nie tylko Sapkowski jest pisarzem. Tak doszłam między innymi właśnie do Jakuba Ćwieka i jego "Kłamcy". Nie miałam pojęcia, czego się spodziewać, dlatego z olbrzymią fascynacją zaczęłam czytać tę książkę. Przyznam wam się na wstępie, że w ogóle mi się nie podobała – do czasu...
Sam pomysł jest po prostu tak olbrzymim plusem, że tak naprawdę chyba pozostałych aspektów książki nie trzeba wam opisywać, choć i tak to zrobię. Dotychczas nigdy nie spotkałam tak oryginalnego połączenia najróżniejszych wątków, motywów. Jest to cieniutka powieść, ale zawiera w sobie wyjątkowo dużo. Byłam aż tym zaskoczona. Zadawałam sobie pytanie, jak to możliwe. Żałuję tylko trochę, że pisarz jednak nie do końca wykorzystał potencjał. W końcu wyobraźcie sobie – wojna między religiami, mitologiami i odwrócone postrzeganie chrześcijaństwa i przede wszystkim aniołów. Wielkie pole do popisu i tyle możliwości.
Jakub Ćwiek pisze w sposób wyjątkowo lekki i przyjemny, co pozwala przeczytać książkę bardzo szybko i wynieść z tego wiele satysfakcji, gdyż czasami miałam wrażenie, że to wszystko to jedna olbrzymia ironia. Dlatego trzeba było się skupiać na tym, co się czyta. Uwielbiam właśnie takie powieści. W dodatku język, jakim operuje pisarz, jest bardzo charakterystyczny, dzięki czemu z przyjemnością będę zapoznawać się z kolejnymi jego dziełami i mam nadzieję, że będę się czuła wtedy tak, jakbym wracała do domu.
"Kłamca" ma chyba tylko jedną wyraźną wadę, a jest nią totalny chaos. Wspomniałam wcześniej, że książka na początku w ogóle mi się nie podobała i to wynika właśnie z tego. Nie mogłam zrozumieć, o co chodzi, co się dzieje. A akurat na mitach dość dobrze się znam, więc nie wyobrażam sobie, jakby mogła połapać się w tym wszystkim osoba, która raczej nie posiada wiedzy na ten temat. Wydarzenia działy się w zastraszającym tempie, imiona przeplatały się z najróżniejszymi mitologiami. Naprawdę to dość skomplikowane. Jednakże ostatecznie historia składa się w jedną spójną całość i ukazuje sprawy, na których się zazwyczaj nie skupiamy.
I jedno trzeba przyznać całej opowieści – jest niezwykle zabawna. Wielokrotnie śmiałam się, czytając niektóre fragmenty, a jeszcze częściej uśmiechałam, patrząc co tym razem Loki kombinuje razem z archaniołami. A potrafili czasem całkiem nieźle zaskoczyć. W dodatku jest to humor czarny, który wprost ubóstwiam, więc to dla mnie była przednia rozrywka. Aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że nie każdemu może przypaść do gustu.
Uniwersum jest dla mnie pełnowymiarowe, choć ma tę wadę, że nie do końca jest teraz przedstawione, ale tak naprawdę nie uznaję tego za wadę, gdyż mam przeczucie, że w kolejnych tomach pozostałe wymiary całego tego świata są lepiej ukazane i razem tworzą spójną całość. W dodatku cały czas będę się zachwycać nad tymi nietypowymi i dość odważnymi połączeniami.
I dochodzimy do bohaterów, którzy są wprost niesamowicie wykreowani. Są to postacie o niepowtarzalnych charakterach i w pewnym sensie karykaturalnych. Ćwiek powołał do życia osoby, które są z krwi i kości, mimo że zarazem są legendami dla większości z nas. Loki mnie zaskoczył, ponieważ spodziewałam się całkowicie innej postaci. Nie zwróciłam uwagi, gdy brałam książkę do ręki, kto jest tytułowym Kłamcą i właśnie przez to byłam zaskoczona. Jednak nie jest to negatywne odczucie. Teraz go uwielbiam i nie wyobrażam sobie, że kto inny mógłby się odnaleźć w tej roli. Polubiłam też trochę Gabriela, który również jest specyficzny i czasami szokowało mnie jego zachowanie. Wiedział zawsze, jak się zachować w odpowiednim momencie, ale umiał też się bawić. Natomiast Rafael jest kimś, kto wprost mnie urzekł. Prawie się nie pojawia w tym tomie, ale te krótkie epizody są tak tajemnicze, że dla mnie nie ma wątpliwości, że to wielka zapowiedź bliższej znajomości z tym archaniołem.
Tematyka wbrew pozorom jest wyjątkowo poważna i warto spojrzeć na całą historię jak na jedną, wielką metaforę mówiącą o naszym świecie. Uderza to w różne religie, więc gorliwym chrześcijanom odradzam tę książkę, gdyż mogliby poczuć się urażeni, delikatnie mówiąc. To właśnie ta najlepiej znana nam religia jest wyciągnięta na pożarcie rekina. Ale mam odczucia, że tu nie chodzi o to, kto w co wierzy albo nie wierzy, tylko o to jak nasze zachowania wpływają na losy innych i całego naszego świata. "Kłamca" to również historia o skomplikowanych losach przyjaźni i miłości. Pewnie już sami poczuliście na własnej skórze, że w końcu świat nie jest tylko czarno-biały.
Powieść Jakuba Ćwieka mimo mojej początkowej niechęci okazała się naprawdę wspaniałym początkiem mojej przygody z polską fantastyką. Jest kontrowersyjna i rozbudowana, a przy tym pełna delikatności. Polecam ją wszystkim fanom tego gatunku i innym czytelnikom również.
Czego tutaj nie ma? Anioły z Gabrielem i Michałem na czele; bogowie nordyccy i egipscy; wyrocznie greckie, a nawet bóstwa z mitologii słowiańskiej.
Kłamca to zbiór opowiadań z gatunku Fantasy.
Któż z nas nie kojarzy Lokiego. Jeśli nie z nordyckich mitów, to przynajmniej z filmów Marvela.
Po upadku Walhalli Loki jako mistrz w wymyślaniu intryg i niezły fachowc od tak zwanej "brudnej roboty" pomaga aniołom. Jak wiadomo z aureolą na głowie nie można rozwiązywać różnych spraw. Dlatego właśnie anioły zatrudniły Lokiego i płacą mu anielskimi piórami.
W książce znajdziecie dużo humoru, fajnie i szybko się ją czyta, Historia jest niebanalna a główna postać super.
Lekka opowiastka do poczytania w tramwaju.
Czytało się ją szybko i przyjemnie, ale nie znalazłam w niej żadnej ambitniejszej nuty. Najciekawsza okazała się jeszcze jako tako sama końcówka powieści.
Język wypowiedzi bohaterów maksymalnie uproszczony i praktycznie taki sam dla wiekszości z nich.
Lekturka na jeden raz – po drugi tom też raczej nie sięgnę, mając co innego do poczytania.
Nooo, trzeba przyznać, że Pan Jakub Ćwiek potrafi tworzyć ciekawe połączenia. Czyni tak wiarygodnie, że z każdą stroną łatwiej ulega się klimatowi i tylko czasem pojawia się refleksja, iż poszczególne wątki, postaci pochodzą z róznych wyznań, mitologii. Sprawia, iż granica między rzeczywistością a fikcją powoli się zaciera. Zaś ocena bohaterów staje się mniej jednoznaczna, mniej kategoryczna.
Jest to moje drugie spotkanie z Ćwiekiem i zdecydowanie lepiej wypada niż poprzednie (zaczęłam od Szwindla). Kłamca to seria książek, których głównym bohaterem jest Loki – nordycki bóg oszustów i krętaczy. Autor mocno skupia się na tworzonym świecie, opisuje dokładnie bohaterów, przez co ich obraz robi się niezwykle plastyczny, a wyobraźnia zaczyna pracować.
Fantastyczny główny bohater, z długimi jasnymi włosami, brodą i nieodłączną wykałaczką w zębach. Kreowany na twardziela, nie boi się używać broni, docenia wdzięki kobiet, balansuje na granicy prawa.
W opozycji do niego archaniołowie, którzy nie są tacy święci jak by się mogło wydawać. Ćwiek łączy mitologię, wierzenia chrześcijańskie i stereotypy, a przy tym pozwala się nam dobrze bawić. Książka napisana jest lekkim językiem, z dużą dozą humoru.
Pierwszy tom składa się z różnych historii, w każdym rozdziale jest inna opowieść, ale nie wprowadza to chaosu – a wręcz rozbudza apatyt na więcej.
Książka z serwisu Czytam Pierwszy.
To moje pierwsze zetknięcie z twórczością Ćwieka i muszę przyznać, że całkiem udane. Spodobał mi się pomysł, by Lokiego umieścić w kompletnie nie pasującym mu środowisku. Na szczęście umiał o siebie zadbać.
Sięgając po tę książkę nie spodziewałam się jednak, że będzie to raczej zbiór opowiadań niż powieść. Z początku mocno mnie poirytowało skakanie bez ładu i składu z miejsca na miejsce. Gdy do mnie dotarło, że nie muszę aż tak doszukiwać się powiązań między "scenami", czytanie zaczęło mi sprawiać o wiele większą przyjemność. Historie może nie były równe, a konieczność wciągania się w każdą z nich od nowa sprawiała, że łatwiej było tę książkę odłożyć pomiędzy rozdziałami, ale koniec końców cieszę się, że ją przeczytałam. To był całkiem miło spędzony czas.
No i ta okładka <3 O wiele bardziej podoba mi się "thorowa" wersja Lokiego, aniżeli ta "hiddlestonowa".
Po książkę sięgnęłam dzięki CzytamPierwszy.pl.
Przeszłość jest za mgłą. Przyszłość tym bardziej. ON czai się w teraźniejszości liżąc ostrze! Jakub Ćwiek - autor opowiadań o Kłamcy - tym razem zaprasza...
Jubileusz bestsellerowego cyklu! To już dziesięć lat od kiedy pierwszy tom Kłamcy zagościł na półkach i w sercach czytelników. Loki - nordycki bóg kłamstwa...
Ocena: 5, Przeczytałem, Mam,
Od zarania dziejów kłamstwo traktowano jako przywarę człowieka grzesznego. Powodowało ono skazę na duszy i tym samym przeważało szalę (albo raczej nie przeważało, wszak serce według wierzeń miało być lżejsze od pióra) podczas ostatecznego rozrachunku w niebiosach. A co jeśli wysłannicy z nieba, znani również jako aniołowie, postanowią zatrudnić boga kłamstwa, Lokiego, by ten, korzystając z umiejętności urągania prawdzie, umacniał wiarę u ludzi i zamiast na wieczny ogień potępienia nawracał i zbawiał?
Taki oto zaskakujący przekręt oferuje nam Jakub Ćwiek w "Kłamcy", pierwszym tomie cyklu o tejże nazwie.
Tytułowym kłamcą, a zarazem głównym bohaterem, jest wspomniany wcześniej Loki - wywodzący się z mitologii nordyckiej bóg ognia i oszustwa. U Ćwieka Loki wyglądem wcale nie przypomina giganta, choć potrafi zmieniać kształt - może przemienić się w co (lub kogo) zapragnie: w staruszka, dziecko, rosłego mężczyznę, a już szczególnie w supermodelkę. Jest typowym psotnikiem o humorze czarnym jak najciemniejsze czeluści piekieł i z charakterystyczną wykałaczką w ustach. I tak sobie żyje ten Loki, niedoceniany, niemal zapomniany, łazi po burdelach, a dni spędza głównie na nielegalnych, ekscytujących rozrywkach.
Do czasu.
W niebie i na ziemi dzieje się coraz gorzej. Aniołowie nie są już przydzielani pojedynczemu człowiekowi, tylko całej rodzinie i to wyłącznie wierzącej. Wraz jednak ze zmieniającym się światem, w którym zapanowała zaawansowana technologia, ateistów zaczyna przybywać. A każdy anioł stróż może popełnić maksymalnie trzy błędy, potem zdegradowany ląduje w anielskich chórach bez możliwości powrotu. Wszystko to skrupulatnie doprowadza do znaczących braków w obu światach. To archanioł Michał postanawia uratować sytuację i to w dość radykalny sposób - zatrudnia Lokiego, co skutkuje wieloma sytuacjami interesującymi, śmiesznymi albo brutalnymi, okupionymi krwią niewinnych. Lub winnych, zależy od punktu widzenia.
Czytelnik podczas lektury bawi się doskonale. Nagłe wrzucenie w wir najrozmaitszych wydarzeń to ciekawy zabieg potrafiący wciągnąć aż do ostatniej strony. Na początku miałam trochę problem z chronologią czasu akcji, ale trwało to bardzo krótko i koniec końców połapałam się.
Wspomnę, że "Kłamcę" napisano w wersji krótkich bądź nieco dłuższych opowiadań - identycznie jak w dodatkach do cyklu, czyli "Stróżach" oraz "Stróżach. Brudnopis Boga". Przedstawiają one różne historie, często dziejące się w zupełnie innych miejscach: czy to na Ziemi (Praga, Chicago, polski Śląsk, Egipt, Włochy), w Niebie, czy Gdzieś poza czasem. Przyznam, że zabieg podzielenia podstawowej książki cyklu na opowiadania niezbyt przypadł mi do gustu. Nastawiałam się raczej na ciągłą fabułę z głównym wątkiem przeplatanym w międzyczasie pobocznymi. Tutaj, owszem, otrzymujemy główny wątek, choć nieco rozbity. Ciężko się wczuć.
Myślę, że oryginalność i humor to dwa największe atuty "Kłamcy". Mamy przykładowo do czynienia z porwaniem, pseudosamobójstwem czy lądujemy w samym środku bitwy, a wszystko to okraszone świetnymi tekstami Lokiego. Wiele było momentów, w których parsknęłam głośno śmiechem, serio. W ogóle Ćwiek wykreował cudownych bohaterów, pełnych życia i realistycznych, którzy w połączeniu z akcją tworzą mieszankę "nie z tej ziemi", co z kolei wpływa na klimat powieści. I tu, moi drodzy, gwarantuję, że przepadniecie. Anioły i ich problemy, bogowie z mitologii czy postacie z alternatywnych wierzeń, ludzie poszukujący wiary (albo spokoju, albo łatwego zarobku), a przede wszystkim Loki, całkowicie wpasowują się w przedstawianą fabułę. Nic nie wydaje się przesadzone albo nierzeczywiste choćby przez sekundę, a każde zdanie generuje zachwycającą atmosferę.
Jestem naprawdę zauroczona "Kłamcą" i nie mogę doczekać się sięgnięcia po kolejne części, szczególnie że końcówka postawiła parę znaków zapytania i mega rozbudziła ciekawość. A Loki ląduje na liście moich ulubionych bohaterów książkowych za czarny humor i... cóż, za bycie Lokim.
"Kłamcę" polecam zarówno fanom fantastyki, jak i laikom stroniącym od gatunku. Gwarantuję, że odbierzecie ją bardzo pozytywnie, a wiele momentów wywoła u was szeroki uśmiech. Dla osób mających ochotę na coś przyjemnie lekkiego, humorystycznego, momentami absurdalnego. Jeśli chcecie zobaczyć zawstydzonego anioła i nowy wymiar kłamstwa, to książka dla Was!