A Ty? Jak przeżyłbyś swoje życie, gdybyś wiedział, kiedy umrzesz?
Olśniewająca historia trudnej rodzinnej miłości, opisana przez Lorrie Moore jako ,,wspaniałe odkrycie literackie".
Nowy Jork, lato, rok 1969. Do miasta przybywa tajemnicza kobieta, która potrafi przepowiedzieć dzień śmierci każdego człowieka. Plotka dociera do czwórki rodzeństwa Goldów, które po krótkim namyśle, postanawia odwiedzić wieszczkę, by dowiedzieć się, jaka przyszłość czeka każde z nich.
Przepowiednie wieszczki kształtują kolejne pięć dekad ich życia. Złoty chłopiec Simon ucieka na Zachodnie Wybrzeże, by szukać miłości w San Francisco. Bujająca w obłokach Klara zostaje iluzjonistką w Las Vegas. Starszy z braci, Daniel, po atakach na World Trade Center, szuka stabilizacji jako lekarz wojskowy. Najstarsza z rodzeństwa Varya rozpoczyna karierę naukową i poświęca się badaniom nad długowiecznością.
Czy bohaterom uda się zapomnieć o przepowiedni? Czyje życie zdeterminuje, a komu uda się pokonać ciążące jarzmo przeznaczenia?
Bo jak zachować się w sytuacji kiedy twoje dni są policzone?
Chloe Benjamin dorastała w San Francisco. Ukończyła studia literaturoznawcze. Obecnie prowadzi warsztaty z procesu wydawniczego. Mieszka z mężem w Madison w stanie Wisconsin. Jej pierwsza książka, The Anatomy of Dreams, została wyróżniona nagrodą Edna Ferber Fiction Book Award, a w 2014 roku była nominowana do nagrody Center for Fiction First Novel Prize. Prawa do drugiej powieści autorki, The Immortalists , zostały sprzedane w trzynastu krajach. Prawa filmowe zakupiło studio Jackal Group.
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2018-09-19
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 456
Tytuł oryginału: The Immortalists
"Nie umrę... nie wyrażam na to zgody."
Człowiek jako niespokojna dusza wciąż poszukuje autorytetów, rzeczywistych, realnych, osadzonych w innym człowieku, oraz wykreowanych, ulotnych, bazujących na wierze i przypuszczeniach. Ich prawdziwość i autentyczność zależą od intensywności odczuwania, wielopokoleniowej tradycji, otwartości na to, co nieuchwytne, lecz przeczuwalne. Przesądy i uprzedzenia znajdują większe lub mniejsze posłuchanie w nawet najbardziej sceptycznych rozumach, odwołując się do rozbudowanej sfery wyobraźni i jakże często sprzecznych emocji.
Lubimy pielęgnować świadomość, że to my ponosimy odpowiedzialność za nasze życie, kształtujemy los według własnej hierarchii wartości, wyznaczamy pożądany kierunek przeznaczenia. Zawirowania pojawiają się, kiedy w grę angażuje się przypadek, zbieg okoliczności, zrządzenie opatrzności, splot okoliczności, czy inne nazwy przyporządkowane niepewnemu i zaskakującemu elementowi mieszającemu w scenariuszu życia. Przyjmujemy go z entuzjazmem jako pomoc przy sukcesach lub dystansujemy się przerzucając winę za porażki.
Ale czy ktoś z nas chce poznać datę swojej śmierci, zwłaszcza w młodym wieku, kiedy ufne dziecięce wyobrażenie długości życia wydaje się niczym nieograniczone, wypełnione licznymi marzeniami i głębokim przeświadczeniem o własnej nietykalności, wręcz nieśmiertelności. Jak bardzo zmieni się obraz nas samych, kiedy ktoś przepowiednią wytyczy konkretną granicę, wskaże kres, datę nieuchronnego końca? Czy zmieni się wówczas jakość, esencjonalność i ekspresyjność życia dzięki dokonywanym wyborom i koncentracji na tym co najistotniejsze?
Varya, Daniel, Klara i Simon prowadzeni chęcią zabawy i dreszczykiem emocji udają się do wróżki, aby przewidziała im przyszłość. Wiedza, którą dzieci zdobywają zmienia ich życie, wzajemne relacje, odniesienia do świata. W dorosłości każde podąża w narzuconym kierunku ze zbędnym bagażem wtajemniczenia. Ciekawie obserwuje się jak wypełniają dany im czas, z jaką odwagą realizują marzenia, poszukują tożsamości, przebijają się z indywidualnością, odrzucają powinności i stare wzorce, lub wręcz odwrotnie, kopiują je konfrontując ideały z rzeczywistością.
Czasem występują przeciwko całemu światu, a nawet samym sobie, płacą wysoką cenę za pragnienia i wolną wolę. Pojawia się pytanie czy lepiej żyć krócej a treściwiej, czy dłużej a mniej intensywnie. Świadomość, że można zrobić ze swoim życiem wszystko, potrafi sparaliżować, pozornie łatwiej podąża się za wskazówkami niż podszeptami intuicji. I jeszcze, z jednej strony obraz dojmującej samotności, nieumiejętności emocjonalnego zaangażowania, obawy przed uczynieniem krzywdy bliskiemu, z drugiej świadectwo połowicznego życia, przelatywania jego przez palce, koncentracji na zastępczych, odciągających niewygodne myśli czynach.
Autorka wytyczyła wiele ścieżek, którym podążać mogą refleksyjne myśli czytelnika, zajmująco było przyglądać się im. Jednak to dopiero dotknięcie tematów, owszem pięknie wyszlifowana powierzchnia, lecz również niedosyt głębokiego zanurzenia, chciałoby się intensywniej i ambitniej. A może to kwestia wieku czytelnika, zdobytych doświadczeń życiowych, dokonywanych na przestrzeni lat ewoluujących przemyśleń. Tym niemniej, warto spotkać się z książką, ciekawy pomysł na fabułę, zajmujące przesłania, różnorodne portrety postaci, przyjemna narracja.
bookendorfina.pl
To co niejasne, co zaczarowane nierealnością, magią, budzi w nas zawsze dziecięcą ciekawość. Przewidywanie daty śmierci, pozornie będące bajką, zabawą w zgadywanie, dziecięcą wyliczanką, a nawet ściganym prawem oszustwem, jest jedną z takich przyciągających nas do siebie, trudnych do zwalczenia, nęcących ciekawostek. Trochę z niepokory, trochę z dziecięcego zaaferowania ucieczką od prawdziwego życia, skłonni jesteśmy zadać pytanie, które w dorosłym życiu, wyposażonym w pokłady popartej doświadczeniem wyobraźni, nie wydaja się ani potrzebne ani logiczne. Bo czy poszlibyśmy zapytać o datę swojej śmierci? Znając swoje bolączki, znając posmak utraty, z obawą przed śmiercią wiecznie siedzącą w przyczajeniu na naszym ramieniu?
Czwórka małych Goldów, otumaniona fantastyką świata wróżb, idzie do niezwykłej, ponoć podróżującej ze swym wieszczeniem po świecie kobiety, która wypowiadane do nich słowa traktuje jedynie jako jeszcze jeden zarobek dnia. Reakcja dzieci na wypowiedziana przepowiednię jest tak różna, jak pokłady wrażliwości z jakimi się urodzili. Jedno wychodzi wstrząśnięte lecz wzruszające ramionami w pozorniej beztrosce, drugie w histerii próbuje uciec nie tyle przed rodzeństwem, co przed usłyszanymi słowami, inne jeszcze postanawia tkwić w tajemnicy. Spokojny, pełen kpiny dla przepowiedni Daniel, wrażliwa, kochająca tajemnice, oszołomiona Klara, młodziutki, przerażony i niepewny właściwie dlaczego i co usłyszał Simon oraz ta rozważna, odpowiedzialna Varya. Żydowskie rodzeństwo żyjące w stosunkowym dostatku, nie obawiające się jutra, śmiało mogące wtedy, w 1969 roku, spoglądać w przyszłość. Ale ziarno zostało już zasiane.
Pozorny brak znaczenia tego przedziwnego wydarzenia z dzieciństwa, autorka zamyka w następujących kolejno opowieściach z życia poszczególnych bohaterów. Zdawać by się mogło, że nie zważając na wróżbę prowadzić będą życie, jakich wiele w Nowym Jorku, Las Vegas, San Francisco, całych Stanach, na całej naszej ludzkiej planecie. Tylko co właściwie dzieje się w momentach ważnych decyzji? Do czego właściwie prowadzi życie, w którym cały czas gdzieś z tyłu głowy mieszka pewna data?
Jest ich czworo. Podobnych i bardzo różnych. I o ile podobieństwo każe im zawsze wracać do siebie w chwilach największej troski lub wielkich radości, o tyle odmienność prowadzi ich kompletnie innymi drogami, a przede wszystkim, każe im wieść życie zupełnie inaczej niż wiedzione byłoby nie okupione wróżbą sprzed lat. Każde z nich wie, że wróżba to tylko zabawka, mały pajacyk dyndający przed oczami, ale pajacyka nie da się schwytać, ucieka przed zdjęciem i wsunięciem do szuflady bujając się na raz rozpędzonej sprężynie kołaczącej się w głowie wiary. Będzie na przykład kiwał się z uśmiechem, gdy Simon zacznie wybierać pomiędzy dwiema opcjami życia. Albo będzie to życie spełnione miłością i poświęceniem dla rodziny, ale niespełnione otwarciem na świat, albo będzie ono pełne radości, szaleństwa, miłości i bólu, ale przeżyte w pełni, tylko dla siebie, bez oglądania się wstecz.
"Bardzo długo nienawidził Kobiety z Hester Street. jak ona mogła, zastanawiał się, wywróżyć dziecku coś tak strasznego? Ale teraz myśli o niej inaczej: jak o drugiej matce albo bogini, która pokazała mu drzwi i powiedziała : Idź." (str.135)
I tylko, w którejś strasznej chwili przyjdzie się zastanowić i jemu, i jego siostrom i bratu, co przywiodło go do punktu w którym się znalazł. Wróżba? A może wybory, których dokonał? A może, jak sądzi Klara, niezdolna już nigdy potem do powrotu do beztroski dzieciństwa, wybory, których dokonali inni, w tym ona?
Każde następne, opisane w "Immortalistach" życie, będzie nas stawiało przez pytaniem: jak bardzo przepowiednia sprzed lat zdeterminowała życie bohaterów? Czy to wróżba czy oni sami pokierowali nim tak, że tego konkretnego dnia nie mogło wydarzyć się nic innego poza tym, co nastąpiło?
Kolejne pytania, rozważania nasuwać będą się same. Trudno otrząsnąć się z siły strachu, przerażenia, które chorą z tęsknoty i wyrzutów sumienia Klarę zamknie w świecie odrealnionej magii, by wreszcie doprowadzić do drzwi pustego apartamentu. Trudno też nie rozumieć pozostawionego w świecie niedopowiedzeń Daniela, który poszukiwania winnej tej tragicznej rodzinnej opowieści zakończy kolejną tragedią. I jest jeszcze Varya, która w swoim długowiecznym umyśle naukowca będzie raz po raz układała scenariusze, nie akceptując zmian, decyzji i tej chorej dziecinnej wiary, która każe zdać sobie sprawę z niezwykłości zakrętu, na którym kiedyś stanęła czwórka rodzeństwa. Pewnego dnia, kiedy przy stole usiądą ona, jej matka i córka Klary dostrzegą, że w ich pozornie spokojnym, rodzinnym świecie zupełnie nieistotnych zabobonów, dziwnych rytuałów, w każdym z dzieciaków, kiedyś, dawno temu narodziło się uczucie niepewności.
"Varya widzi co Gertie podarowała swoim dzieciom: wolność niepewności. Swobodę, jaką daje niepewny los.(...) Varya i jej rodzeństwo otrzymali przywilej autorefleksji. Chcieli mierzyć czas, wyznaczać mu granice i kontrolować jego bieg.Ale w pogoni za przyszłością tylko zbliżali się do przepowiedni wróżki." (str.450)
Czy wolność niepewności była przywilejem czy przekleństwem pozostaje nam ocenić czytając wszystkie opowieści, rozdzielone w rozdziały ale sklejone magią Klary, zbyt delikatnej i zbyt przerażonej by żyć realiami; szaleństwem Simona, próbującego złapać w dłonie jak największy spłachetek życia, choćby kosztem strasznej choroby; desperackim laboratoryjnym życiem Varyi pragnącej dowodu na nieprawdziwość wróżby, wiarą Daniela w to, ze winny był zawsze prawdziwy człowiek, nigdy nierealna mrzonka.
Znakomita powieść, której płynny język prowadzi nas przez dni radości i szalonych decyzji, przez noce pełne duchów i poranionych dusz, przez wściekłość na ułomność własnej wiary i potęgę naiwności, przez konsekwencje zapamiętywania, przez bezsilność i gwałtowny gniew. Wiedzie przez magię życia, umierania i tę najulotniejszą, ukrytą pomiędzy znikającymi kolorowymi chusteczkami wyjętymi z cylindra i rozsypaną talia kart. Książka, po której docenia się fakt, jak wielkim błogosławieństwem jest dla nas nieświadomość. Bo świadomość, która niektórym wydać się może prezentem od losu, nie uczyniłaby nic więcej, ponad doprowadzenie nas do szaleństwa.
Pierwszy raz spotkałam się z czwórką głównych bohaterów wśród rodzeństwa, których łączy tak silna więź rodzinna.
Autorka książki pt. ''Immortaliści'' Pani Chloe Benjamin podjęła, właściwie odważną tematykę o nieśmiertelności czerpiąc, inspirację i informację do niej zaczerpnęła od innych osób z różnych dziedzin wiedzy, dzięki którym mogła podzielić się z Czytelnikami z ich udziałem w tle.
Rodzeństwo miało okazję przekonać wcześniej o tym, kiedy ich życie się zakończy. Poznali tę tajemnicę dzięki kobiecie, która miała umiejętności do przewidzenia i ujawnienia daty śmierci. Często we wspólnych rozmowach wracali to tego wybryku, o którym nikt nie wiedział tylko oni.
Książka ta składa się z 36 rozdziałów.
Opis przedstawionych losów rodzeństwa wzbudza zainteresowanie po głębszym zapoznaniu się z nimi. W trakcie czytania książki wsłuchiwałam się w słowa piosenki zespołu Evanescence - ''My Immortal'', które pomogły mi zgłębić dokładnie tytuł książki nawiązujący do jej treści.
Poruszane są tutaj trudne sprawy odnoszące się do religii oraz nieakceptowane w społeczeństwie inna orientacja. W odpowiedni sposób zostały dialogi dostosowane do bohaterów, którzy do końca umieli zachować kamienną twarz.
Nie ukrywam, że w trakcie czytania pojawią się sytuacje zabawne, które dla wielu młodych osób będą wyjaśnionymi zjawiskami problematycznymi z odpowiednim podejściem.
Simona życie było krótkie, ale warte poznania i jego prawdziwej tożsamości. Miał cel, nie marzył o tym, aby zaspokoić potrzeby rodziców, lecz o sobie, gdyż znał wiek swojej śmierci. Pomimo swojego upartego charakteru, miał skrytą wrażliwość, którą poznała Klara. Do końca był wytrwały i potrafił się dzielić swoją miłością jednakowo w stosunku do mężczyzn, ale skrycie do rodziny. Jego śmierć pozostawiła smutek.
Refleksja nad tym, czy życie nasze jest, spełnione tworzy jedną wielką zagadkę dla nas samych.
Pozytywnym aspektem tej niezwykłej powieści jest to, że Simon, Daniel, Klara, Varya poznali już wcześniej wiek swojej śmierci, ale my każdego dnia jako Czytelnicy nie myślimy o tym, co było, gdybyśmy wiedzieli, że mamy mało czasu, ale na szczęście na ogół kochamy, życie nie myśląc, w trakcie jego trwania o śmierci.
W trakcie poznawania każdego z bohaterów uświadamiamy sobie, że należy, a nawet trzeba akceptować inne osoby posiadające swoje wady i zalety.
Moja refleksja dotycząca życia jest następująca:
''Uśmiechaj się każdego dnia, chętnie pomagaj ludziom potrzebującym pomocy, pracuj tak, abyś poczuł się spełnionym z wykonywanej pracy, zlikwiduj negatywne emocje, ale nie zapominaj pomyśleć o sobie w tym ziemskim pełnym niespodzianek życiu, które bywa zaskakujące w niemalże nieoczekiwanym momencie''.
To książka, którą warto przeczytać.
'' Daniel przekonał się że myśl potrafi poruszyć molekuły w ludzkim ciele, że organizm zrobi wszystko by uzasadnić rzeczywistość wytwarzaną przez mózg ''
W końcu i ja, po długim '' odstaniu '' w kolejce w bibliotece, doczekałam się możliwości przeczytania '' Immortalistów '' . Czy warto było czekać ? Właściwie sama nie wiem, na pewno powieść ta nie jest do końca tym czego oczekiwałam . Ale być może to moja wina, może moje oczekiwania były zbyt wygórowane, albo po prostu inne . Zostałam zaskoczona i raczej nie na in plus. Został mi po tej lekturze jakiś niedosyt. Nie żebym miała nadzieję na odpowiedź na pytanie czy chciałabym znać datę swojej śmierci. Bo to jest raczej pytanie które jeszcze bardzo długo , przynajmniej w moim przypadku, pozostanie bez odpowiedzi, jeśli w ogóle ona kiedykolwiek się pojawi. Jednak poczułam się w jakiś sposób porzucona przez autorkę . Kiedy zaczynałam czytać miałam wrażenie że pani Benjamin zabiera mnie w coś w rodzaju podróży po labiryncie i ze słowami '' chodź pokażę ci coś naprawdę ciekawego '' , prowadzi mnie przez życie każdego z czwórki bohaterów po kolei . Lecz nagle odlatuje ? odchodzi ? zostawiając mnie na samym środku tego labiryntu, bez żadnych wskazówek czy wytycznych . A przecież to nie mój labirynt, nie moja bajka .
Przyznaję, pomysł na historię i książkę, bardzo dobry. Czwórka dzieciaków dowiaduje się (podsłuchując innych starszych chłopców) że w mieście pojawiła się dziwna kobieta, która potrafi przepowiadać przyszłość, w sumie żadna nowość , jednak ta kobieta podobno potrafi przepowiedzieć też datę śmierci każdego . Który dzieciak nie byłby aż tak ciekawy by do niej nie pójść ? Sama jak byłam dzieciakiem, trochę starszym wprawdzie, niż ci w tej książce, ale niewiele, byłam oczywiście z koleżankami, bo sama za bardzo sie bałam iść, u pewnej starej kobiety która czytała nam z dłoni . Więc, czwórka rodzeństwa idzie do wróżki i słyszy od niej datę swojej śmierci . Wchodzą tam pojedyńczo, więc każdy zna tylko swoją datę .
Następnie mamy czasowy przeskok i rodzeństwo już dorosłe, żyje sobie, każde według własnych priorytetów. Czy pamiętają o swoich newralgicznych datach ? Nie wiadomo , nie wiadomo więc też czy wcześniej była kura czy jajko (właśnie tak widzę dylemat przedstawiony w książce) czyli, czy podporządkowują swoje życie przepowiedni, czy robią wszystko by udowodnić że ona się nie sprawdzi, że w nią nie wierzą . Reasumując, co jest skutkiem a co przyczyną. Czy przepowiednia zdeterminowała ich życie, czy było zupełnie odwrotnie ? Czytając każdy z '' przypadków '' wydaje się raz tak, a raz tak . Bo obserwujemy życie każdego z czworga rodzeństwa po kolei . Tutaj mi pierwszy raz zazgrzytało . Historia Simona to trochę '' Zapomniany język żurawi '' , i trochę więcej '' Nigdy nie ocieraj łez bez rękawiczek '' . Niemal żywcem zerżnięte . Następne dwie historie również bez zbytnich odkrywczych momentów . Natomiast za czwartą historię odejmuję od razu dwie gwiazdki, jedną za bestialskie wykorzystywanie zwierząt do doświadczeń , a drugą za głupotę argumentów Varyi .
Uważam również iż tytuł, skądinąd ciekawy i tajemniczy nijak się ma do bohaterów książki . Immortalizm to pogląd, mówiąc w uproszczeniu, który propaguję wiarę w życie pozagrobowe, a czwórka rodzeństwa jak i ich pobożna matka są Żydami . Z tego co wyszperałam w czeluściach internetów , Żydzi nie wierzą w życie pozagrobowe
'' W oficjalnej doktrynie judaizmu wiara w życie pozagrobowe, jak i w istnienie miejsca wiecznego spoczynku jest negowana . Ich występowanie w religii żydowskiej postrzegane jest jako pokłosie obcych kultur i religii,szczególnie pogańskich, które oddziaływały na judaizm przez setki lat żydowskiej diaspory '' .
Wprawdzie rodzina Goldów nie była jakaś bardzo ortodoksyjna, ale w takim razie po co w ogóle było czynić ich Żydami ?
Podsumowując moją opinię: książka zła nie jest można ją przeczytać bez znudzenia i ziewania . Jednak gdybym jej nie przeczytała, nie skutkowało by to niczym konkretnym . Taka to lektura, co to jak jest - to dobrze, a jak nie ma - to drugie dobrze . Nic nie daje i nic nie odbiera . Przynajmniej w moim przypadku tak było .
Książka opowiada tak naprawdę o sile sugestii. Czwórka rodzeństwa z osobna rozmawia z Cyganką która mówi im datę śmierci a następnie poznajemy ich historie. Ale czy ta wiedza/świadomość wpływa na ich życie, na decyzje które podejmują? Tego tak naprawdę nie wiemy i możemy się tylko domyślać. Książka miała dawać do myślenia, ale czy daje? Może przez chwilę zaintrygowała mnie myśl co bym zrobiła gdybym znała datę śmierci ale jakoś mnie ta książka nie porwała ani specjalnie nie wciągnęła niestety. Temat dobry ale chyba słabo „pociągnięty”
Książka skłaniająca do przemyśleń. O życiu, śmierci, samospełniającej się przepowiedni...
Polecam.
Jakoś skończyłam tę książkę, ale zmęczyła mnie strasznie. Jakaś taka chaotyczna, momentami przesadnie dramatyczna. Po opisie spodziewałam się chyba czeoś innego, ciekawszego.
Jak dla mnie, jest to historia czwórki rodzeństwa, która znając datę swojej śmierci, w zasadzie sama do niej doprowadziła. Całość da się streścić na jednej stronie, a nie ponad 400. Ewidentnie nie moje klimaty.
Zastanawialiście się kiedyś, czy chcielibyście poznać swoją datę śmierci? Czy taka świadomość zmieniłaby coś w waszym postrzeganiu świata? Ukierunkowała was w jakiś sposób? Rodzeństwo Goldów, bohaterów powieści Immortaliści Chloe Banjamin datę swojej śmierci poznało już jako dzieci, dzięki przepowiedni wieszczki.
Losy Simona, Klary, Daniela i Varyi kształtują się w zaskakujący sposób, a dzięki nim przenoszeni jesteśmy do San Francisco przełomu lat 70-tych i 80-tych XX wieku, Las Vegas, amerykańskiej armii w czasach wojny w Iraku i europejskiego laboratorium.
Chloe Benjamin udało się stworzyć plejadę niezapomnianych bohaterów. Simon, złoty chłopiec, zagubiony, egoistyczny, zapatrzony we własne potrzeby, żyje tylko tu i teraz. Zachłystuje się nowym życiem, możliwościami jakie daje. Chce szybciej, mocniej pełniej, nawet jeśli straci to, co dla niego najważniejsze. Klara to osoba zagubiona i niepewna, pochłonięta myśleniem o przeszłości, o przepowiedni. To niespełniona artystka, iluzjonistka kochająca magię i możliwości, jakie daje. Daniel z kolei to twardo stąpający po ziemi lekarz, do czasu aż zawali się jego zawodowy świat. Varya natomiast bez reszty oddaje się swoim badaniom i buduje pozycje naukową. To kariera wiedzie prym w jej życiu, zagłuszając wszelkie inne jego aspekty.
Tematem przewodnim Immortalistów jest kształtowanie własnego losu. Uzależniając życie bohaterów od zasłyszanej przepowiedni, autorka pokazuje jak łatwo można manipulować ludzkim życiem, jak bardzo człowiek podatny jest na wpływy. Nie sposób nie zauważyć, że bohaterowie w mniejszym bądź większym stopniu podporządkowali się zasłyszanej przepowiedni. Po ich zachowaniu dobitnie widać, że każdy jest kowalem własnego losu. Wiele wskazywałoby na to, że znajomość daty własnej śmierci determinowała ich zachowanie, usprawiedliwiała zachowanie, egoizm, swego rodzaju butę. Sytuacja taka stała się pretekstem do rozważań, czy zachowaliby się w bardziej zachowawczy sposób, gdyby nie miała miejsca wizyta u wieszczki, czy konsekwencje ich działań wzięły się z ich własnego umysłu, czy sytuacji w jakiej się znaloeźli.
Chloe Benjamin w swojej powieści poruszyła wiele ciekawych, ale i trudnych tematów, od homoseksualizmu do rozważań nad zasadnością przeprowadzania badań na zwierzętach. Skupiła się także na postrzeganiu kwestii żydowskiej i przedstawiła dwa skrajne poglądy. Ukazała rodzeństwo Goldów jako spadkobierców narodu pokrzywdzonego, narodu, który ciągłe skupia się na przeszłości, dając sobie do tego pełne prawo. W usta jednego z bohaterów wsadziła słowa wskazujące na to, że są jedynym narodem posiadającym luksus rozpamiętywania przeszłości i nieustannego czerpania z tej przeszłości korzyści, bowiem inne narody na taki luksus pozwolić sobie nie mogą, gdyż musza żyć z dnia na dzień, nie pozwalając sobie zatracać się w tym, co było.
Immortaliści są w pewien sposób wariacją na temat amerykańskiego snu. Nie jest to jednak typowe przedstawienie tego tematu, bowiem autorka ukazała wizję tego tematu znacznie odbiegającą od jego standardowego przedstawienia. Jak bowiem stoi w książce:
To wynaturzony amerykański sen. Sen o amerykańskim śnie.
Książka Chloe Benjamin to niezapomniana powieść obyczajowa, w której poznajemy losy rodzeństwa Goldów z perspektywy każdego z nich. To historia ukazująca jak pozbyć się złudzeń, ale też jak walczyć o swoje marzenia. To opowieść z historią Stanów Zjednoczonych w tle, balansująca na granicy pogoni za nowoczesnością, a przywiązaniem do tradycji. Traktująca o wielu istotnych tematach. Moim zdaniem to książka, którą warto znać, tym bardziej, że prawdopodobnie zostanie zekranizowana.
Przeczytane:2019-03-10,
Już dawno nie zarwałam nocy przez książkę, aż tu nagle w moje ręce trafiła taka niby niepozorna książka, piszę, że niby niepozorna, bo ona po prostu rozwala system. Chloe Benjamin i jej książka Immortaliści są moimtegorocznym odkryciem, jeśli chodzi o zagranicznych autorów. Z niecierpliwością czekam, aż ukaże się kolejna powieść w dorobku pisarki.
W Immortalistach dostajemy cztery różne, momentami przeplatające się, ale jakże wciągające historie czworga rodzeństwa. Na ich przykładzie widzimy jak stopniowo, w ciągu kilkudziesięciu lat rozpada się rodzina, która zawsze miała być jednością oraz jak przemija życie, jak bohaterowie traktują przeznaczenie i jak radzą sobie z żałobą. A do tego gdzieś w tle dostrzegamy zmiany, jakie w tych czasach zachodziły w kulturze, polityce oraz obyczajowości bohaterów. Jesteśmy świadkami tego, kiedy odkryto Aids, i jak medycyna nie dawała sobie z tą chorobą rady, bo zwyczajnie nie była im znana, przez co zginęła masa ludzi – to była prawdziwa epidemia. Podglądamy życie seksualne homoseksualistów, bo jeden z bohaterów – Simon, postanawia się ujawnić ze swoją orientacyjną i przez to zmienia się diametralnie jego życie, wyjeżdża i opuszcza rodzinę, aby w San Francisco szukać upragnionej wolności, tam też zostaje tancerzem w gejowskim klubie. A do tego wszystkiego pojawia się jeszcze religia, bo Goldowie są żydami, niektórzy praktykujący inni niekoniecznie, czasami lawirują między religią i tym, co się z nią wiąże, czyli tradycją, a wchodzącą nowoczesnością i niestety czasami sami do końca nie wiedzą co wybrać. Kolejni bohaterowie to Klara – marzycielka i iluzjonistka, Daniel – lekarz praktykujący w wojsku oraz Varya – naukowiec szukająca idealnego leku na długowieczność. To wszystko, czyli to, czym się zajmują, ich życie prywatne oraz to o czym w danej chwili myślą, jest jak mieszanka wybuchowa.
„Życie to więcej niż przeciwstawianie się śmierci. (…) To też przeciwstawianie się samemu sobie, potrzeba ciągłej transformacji. Dopóki jesteśmy gotowi na metamorfozę, moi przyjaciele, nie możemy umrzeć”.
Autorka wykreował prawdziwych bohaterów, którzy żyją na kartkach powieści. Popełniają błędy i za nie płacą, a niektórzy się na nich uczą. Każdy z nich ma osobiste problemy, dlatego muszą się z nimi zmagać, czasami podejmować konfrontację. Czasem obwiniają siebie i innych za swoje niepowodzenie, czasami pokazują swoje słabości, tym samym jesteśmy świadomi tego, że są tylko ludźmi i mają do tego prawo. Kochają, nienawidzą, tęsknią, niekiedy robią głupie rzeczy i podejmują równie beznadziejne decyzje, które kształtują ich przyszłość. Są młodzi i mają do tego pełne prawo, nikt nie jest przecież doskonały.
Książka w niektórych momentach może wydać się kontrowersyjna, zaskakująca, szokująca, niemniej jest bardzo interesująca i wciągającą. Nie żałuję ani chwili spędzonej z bohaterami tej powieści, bo chciałoby się czytać częściej, tylko tak dobre, mądre, przemyślane, dojrzałe i skłaniające do refleksji książki jak Immortaliści. To jedna z najlepszych książek, jakie było mi dane przeczytać w tym roku. Jeśli już macie Immortalistów w swojej biblioteczce to powinniście od razu się za nią zabrać. Jeśli nie, to biegusiem do księgarni. Gwarantuję, że nie pożałujecie. Polecam!