Klara Werner, piękna właścicielka świetnie prosperującej sieci cukierni, ma kłopoty. Obiecujący adorator właśnie okazał się nieporozumieniem, udziałowcy przestają jej ufać, a na dodatek na firmę ostrzy sobie zęby bezwzględny rekin biznesu Arnold Lejman. Klara kiedyś odrzuciła jego względy – teraz musi za to zapłacić. Ale od czego są przyjaciele oraz dorastające dzieci Klary, których sprytu i samodzielności chyba nie doceniała. Czy uda jej się uratować firmę, ujść cało z finansowych tarapatów i nie popaść w inne, tym razem… miłosne? Emocjonujące rozgrywki biznesowo-uczuciowe, żywy język i barwne tło obyczajowe współczesnej Polski – debiut Jolanty Wrońskiej to znakomita powieść nie tylko dla bizneswoman.
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2012-09-19
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 304
Język oryginału: polski
Wiele lat książka ta przeleżała na moim regale, przemieszczała się między rzędami i półkami i mimo "smacznej" okładki wciąż coś stawało mi na drodze, by po nią sięgnąć. Wyzwanie Abecadło z pieca spadło u monweg zmobilizowało mnie, by przeczytać "Fanaberie". Czy żałuję?
Klara wzburzona uciekła z mieszkania Marka, ponieważ zrozumiała, że przespał się z nią dla zachcianki. Ze stanu niemal transowego wybudza ją zatrzymanie przez policję. Niedokładnie wie, gdzie jest jej cel podróży, zmienia go w trakcie. Dzieciom dopiero po długim czasie daje znać, że żyje a wróci, gdy ochłonie.
Na szczęście dwójka starszych jest na tyle "dorosłych", że poradzą sobie bez matki i zaopiekują dziewięcioletnią Matyldą.
Ciekawe? NIE!
Wiadomo kim jest Klara, Marek, czym jest sieć franczyzowa "Fanaberie" albo jak Jonatan znalazł się w rodzinie, bo nie jest synem Klary? Też NIE!
Wspomnienia bohaterki o rozwodzie, dziadkach, wczesnym macierzyństwie, dziwnych relacjach z rodzicami... Wszystko jest tak poplątane i nie wiadomo jak to ugryźć...
Dlaczego więc czytałam dalej? Intuicja podpowiadała mi, że warto. I... nie pomyliła się! :) WARTO sięgnąć po ten tytuł dla wydarzeń, które nastąpią później.
Z czasem dowiadujemy się bowiem, że Klara ma problemy z płynnością, bowiem zainwestowała w inny biznes a akcje jej firmy chce przejąć nie do końca uczciwy Arnold Lejman. Dochodzi do próby porwania jednego z jej dzieci, poznajemy historię adopcji chłopca; doświadczamy licznych zwrotów akcji oraz poszukujemy kreta.
A już pomysł na grę w giełdę i akcja dzieciaków, by ratować matkę - BOMBA!
Więcej napisać nie mogę, bo cała zabawa tkwi w poznawaniu fabuły i naturalnej reakcji na wydarzenia.
Podsumowując - "Fanaberie" to ciężki i nudnawy początek, co moim zdaniem wynika z twardego języka, zwrotów śląskich, jednak powieść przekształca się stopniowo w powieść sensacyjną! Nie brakuje napięcia, trupów, zaskoczeń, zaś złagodzeniem tych wydarzeń jest miłość: pierwsza i ta dojrzała, prawdziwa przyjaźń i wzruszające dziecięce decyzje. Książka obfituje w pasje, świetne pomysły młodzieży, zaskoczenia oraz momenty do śmiechu i łez. Mimo początku, nie żałuję - polecam!
Ciekawa fabuła prowadzona w miarę lekko i przyjemnie, i gdyby nie zbyt obszerne fachowe wywody na temat prowadzenia firmy i spraw giełdowych, które mnie akurat nużyły, to książka czytała by mi się z większą przyjemnością. A ogólnie rzecz biorąc było jak w amerykańskim filmie. Kopciuszek z familoków zamienił się w atrakcyjną bizneswoman z różnymi dobrymi pomysłami, na której firmy zapolował ktoś, kogo zaloty odrzuciła. Na ratunek spieszą pomysłowe i operatywne dzieci oraz wiele mogący znajomi i mamy bajkowy happy end. Co mi się w tej książce najbardziej podobało? Wszystko to co dotyczyło prawdziwego życia a dotyczyło śląskiego pochodzenia Klary i jej adoptowanego syna Jonatana, ale również kontaktów z dziećmi. I jeszcze.... zachwyt Klary nad Wrocławiem. Muszę przyznać, że od razu chciałam tam popędzić. Ogólnie rzecz biorąc to literatura, która może dać czytającemu sporą dozę dobrej rozrywki...a tym, którzy chcą poszerzyć swoją wiedzę o tematy związane z biznesem również tej wiedzy.
Nie jest to książka która porywa i zapada w pamięć na długo, jednak muszę przyznać , że ma wiele plusów.Takim najważniejszym jest chyba fakt, że po przeczytaniu, każdy , nawet ten co nie ma " drygu" do finansów a konkretnie akcji - przyswoi sobie gotową wiedzę, którą autorka nam tu sprezentowała w świetnym stylu, wykorzystując do tego swoją powieść ( zupełnie jak u dzieci w nauce poprzez zabawę:) ). Trzeba przyznać, że zrobiła to bardzo umiejętnie i ciekawie.
Podziwiam za pomysł i odwagę by poruszyć temat. Połączenie tego z życiem , z normalną rzeczywistością tzn pracą, domem i dziećmi wnosi bardzo wiele ...a kiedy dojdzie do tego jeszcze wątek kryminalny, to już się robi konkretna i naprawdę dobra powieść .
Czytający znajdzie tu sporo jeszcze innej treści w kategorii : "wiedzy" dlatego zachęcam do sięgnięcia po książkę polskiej autorki:)
Lekka książka na nudne wieczory. Klara Werner jest samotną matka trójki dzieci, która dodatkowo prowadzi cukiernię. Oprócz problemów z wychowaniem nastolatków musi walczyć z podupającym interesem. W dodatku pojawiają się kłopoty sercowe i niebezpieczny absztyfikanci. Akcja ciekawa, dużo się dzieje, pojawia się nawet wątek kryminalny. Jedyne, co mi przeszkadza, to trochę zbyt dorosły język dzieci.
- I zawalić szkołę? Matka Kuraż nie pozbiera się ze szczęścia. - Z sarkazmem skwitował siostrzane pomysły.
Po chwili dodał: - Się wyśle nieletnią siostrzyczkę na żebry pod jaki kościół. Każdego przekona. Uzbiera na chlebek. A może i na masełko?
Spojrzeli po sobie i wybuchnęli śmiechem.
Więcej