Przystojny, inteligentny, dowcipny i... bezdomny. Nagle niewidzialny dla świata. Jak to się mogło stać…? Łatwiej niż ci się wydaje!
Człowiek, a nie człowiek to powieść o dramacie jednostki, olbrzymiej roli przypadku w życiu, a także o współczesnym świecie, w którym „wszystko jest znane, lecz nic nie jest rozumiane”, jak w książce pt. Miłość pisała Toni Morrison.
Markijan Sowa, pół Polak, pół Ukrainiec, zbiegiem kilku nieprzychylnych okoliczności zostaje bezdomnym i zamieszkuje na dworcu kolejowym w Gliwicach. Otacza go wielu, lecz nikt nie jest w stanie – lub nie chce – mu pomóc.
Świat biegnie swoim torem, wkraczając w ogromne procesy, które znamy już z historii, media plują papką, ludzie pędzą przed siebie na oślep, a Markijan Sowa tęskni do, najmniejszego choćby, „cienia nadziei”.
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2020-04-01
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 238
Język oryginału: Polski
Historii poruszających tematykę bezdomności, jest na rynku wydawniczym wiele. "Człowiek, a nie człowiek" to kolejna z nich, lecz zupełnie inna od reszty. Autor, Andrzej Duda, opowiada o człowieku
z korzeniami polsko-ukraińskimi. Mężczyzna pragnął rozpocząć życie w Polsce, lecz na skutek nieprzyjemnych zdarzeń został bez dachu nad głową i środków do życia.
Markijan Sowa to młody, trzydziestoletni mężczyzna. Miał w życiu wszystko, czego potrzebował do funkcjonowania. Niestety, przez postępowanie innych został z niczym...
"Człowiek, a nie człowiek" to historia z rzędu tych, o których można rozmawiać godzinami. Powieść skłania do przemyśleń, pokazuje przypadek losu. Mimo dobrej organizacji i normalnego życia Markijan z dnia na dzień zostaje bez niczego. Jest zdany tylko na siebie, nie ma wsparcia nikogo bliskiego. Z dala od znajomych i rodziny, w Gliwicach próbuje odzyskać panowanie nad swoim losem. Niestety, nie jest to takie proste.
Do sięgnięcia po tę pozycję skłonił mnie fakt, że akcja została osadzona w Gliwicach, gdzie na co dzień studiuję. Znajomość miejsca akcji spowodowała lepsze wyobrażenie sobie całej sytuacji. Intrygująca była dla mnie także sama okładka, która sama w sobie sugeruje pełną emocji, wstrząsającą opowieść. To, co znalazłam w środku, przerosło moje najśmielsze oczekiwania...
Motyw bezdomności został ukazany bardzo szczegółowo. Wraz z głównym bohaterem mogłam przeżywać każdy etap życia, powolne staczanie się na dno. Autor każdą sytuację opisał dokładnie, ukazując zachowanie społeczeństwa. Przedstawił także motyw marionetki, która sterowana przez innych nie zdaje sobie sprawy z tego, do czego może doprowadzić. Przewrotność losu jest wręcz namacalna.
Książce przyznaję z przyjemnością ocenę 10/10. Całe dzieło napisane zostało językiem fenomenalnym, pozwalającym działać wyobraźni na najwyższych obrotach. Historia ta, niezmiernie poruszyła moje uczucia, skłaniając do licznych przemyśleń. Myślę, że ta książka powinna być pozycją obowiązkową dla każdego człowieka. Wówczas, pozwoliłaby spojrzeć na sytuację bezdomności z innej strony, dostrzec popełniane przez nas błędy.
Markijan Sowa jest w połowie Polakiem a w połowie Ukraińcem. Jednak nie ma on szczęścia w życiu. Po powrocie z Ukrainy gdzie był na pogrzebie matki zastaje zmienione zamki w mieszkaniu, a z Krzysztofem, od którego je wynajmował nie może się skontaktować. I tak zaczyna się jego bezdomność. Nie ma ze sobą praktycznie nic, zaledwie parę złotych.
Korzystając z kawiarenki internetowej próbuje skontaktować się z najemcą, ze znajomymi z Ukrainy, oraz z konsulatem jednak jego wiadomości pozostają bez odpowiedzi, bądź niepoprawnie wpisuje adres.
Śpiąc na ławce na dworcu zastanawia się jak długo to jeszcze potrwa, jak długo jeszcze wytrzyma, zwłaszcza, że dni a zwłaszcza noce robią się, co raz zimniejsze.
Przyznam, że przed przeczytaniem ciekawiła mnie ta książka, lecz nie jakoś tak bardzo. Bałam się, że to, co w niej znajdę mnie rozczaruje. Jakie było moje zdziwienie, bo ta książka jest rewelacyjna. Mimo iż dialogów jest znikoma ilość to wciągnęła mnie ta historia. Jest tak poruszająca i wywołuje ogrom emocji.
Od czterech lat mieszkam w Hamburgu i widok bezdomnej osoby jest „normalny” i jednak większość jest pod wpływem alkoholu i prawdopodobnie nie tylko.
Jednak ta historia pokazała jak w jednej chwili może runąć cały twój świat. Jak bardzo jesteśmy samotni, mimo iż otacza nas mnóstwo ludzi. Jak potrzebujemy pomocy a nie ma nam, kto jej udzielić.
A zwłaszcza ukazuje, że nie każdy jest taki sam. Nie każdy bezdomny wszystkie pieniądze wydaje na alkohol, są też tacy, którzy tak jak Markijan nie mogą dostać się do swego mieszkania i nie mają pojęcia, kogo mogą prosić o pomoc.
Książka porusza temat bardzo ciężki i smutny, jednak jest napisana w taki sposób, iż gorąco ją wam polecam. I uważam ze każdy bez wyjątku powinien sięgnąć po tę historię a zwłaszcza młodzież.
Marikijan Sowa to pół Polak, pół Ukrainiec, który po wielu trudach postanawia spędzić swoje życie w Polsce. Jednak śmierć matki zmusza go do powrotu na chwilę do swojej ojczyzny. Po załatwieniu wszystkich spraw wraca do Polski, lecz na miejscu okazuje się, że nie ma do czego wracać. Czy los będzie w końcu mu sprzyjał?
Główny bohater to chłopak, który nie ma w życiu szczęścia. Najpierw rozstaje się z dziewczyną, potem umiera mu matka, a na końcu zostaje oszukany, przez co staje się bezdomny. Pomimo swojej bezdomności próbuje ze wszystkich sił wydostać się z tej sytuacji, jednak nie jest to proste, gdyż potrzebne dokumenty zostały skradzione. Ale nawet to nie odbiera mu chęci do walki, lecz ludzie, którzy są nieczuli dla osoby potrzebującej.
Moim zdaniem "Człowiek, a nie człowiek" to opowieść poruszająca bardzo ważny temat, którym jest bezdomność. Czytając o tym dowiadujemy się jakie jest życie i jak bardzo okrutny jest dla nich świat. Jednak najbardziej okrutni są ludzie, którzy zamiast pomóc i wyciągnąć do naszego bohatera pomocną dłoń to go gonią i odtrącają, nawet nasyłają policje. Powieść ta wywołuje mieszanine uczuć, ale przede wszystkim odczuwany jest strach, lęk oraz złość na to, co się w życiu bohatera wydarzyło, ponieważ zamaist być szczęśliwym to ciągle cierpi.
Według mnie powyższa książka jest bardzo dobrą lekturą, ponieważ dzięki niej dowiadujemy się dużo ciekawych rzeczy. Autor pokazał nam brutalną prawdę, która w każdej chwili może spotkać każdego z nas. Dlatego też warto pomagać ludziom w potrzebie, ponieważ nigdy nie wiadomo, kiedy to my będziemy takiej pomocy potrzebować.
Moja ocena: 9/10
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu WasPos
Przeczytane:2020-09-20,
Ile razy spotkałeś bezdomnego ? Co wtedy czułeś? Wstręt , obrzydzenie... Z odrazą odwracasz wzrok, szukając przyjemniejszych widoków . Wstrzymujesz oddech by nie poczuć zapachu ,który spodziewasz się że doleci do ciebie. Bezdomnych się brzydzimy , oni tak jak alkoholicy nie pasują do idealnego jak z obrazka życia jakie chcielibyśmy wieść.
Więc najłatwiej nam uciec , udawać że ich nie ma... Markijan Sowa przystojny, inteligentny trzydziestolatek , pół Ukrainiec , pół Polak . Przyjeżdża do Polski w poszukiwaniu lepszego życia . A co go tu spotyka ? Pojawił się w złym czasie w złym miejscu .Uknuta podła intryga dotyka akurat jego , doprowadzając do utraty wszystkiego. Z dnia na dzień Markijan zostaje bezdomny. Któregoś dnia zastaje zamknięte drzwi wynajmowanego mieszkania, w obcym kraju, nie ma dokąd pójść. Udaje się więc na peron gliwickiej stacji kolejowej . To tu spędzi najbliższe dni. Musi stawić czoła nowej , przerażającej rzeczywistości. Cierpiąc zimno, głód , musi przełknąć gorycz upokorzenia. Ogarnia go rozpacz, doprowadza do desperackich kroków , ale walczy. Walczy by przetrwać , żyje nadzieją że ktoś mu pomoże.
Czy wystarczy ci odwagi by sięgnąć po tę powieść ? Zapewne odwrócisz wzrok od książki, bo wolisz przyjemne , optymistyczne historie przeczytać . Myślisz to nie dla mnie... Sięgnij po tę powieść , otwórz nie widzialne drzwi do swego serca. Po lekturze tej książki spojrzysz inaczej na problem bezdomności, ja lekcję empatii odebrałam . Bezdomnym nie jest się z wyboru, każdego z nas może dotknąć ten problem choć siedząc w ciepłym domu wątpisz teraz zapewne. Jak się poczujesz stojąc po drugiej stronie?
Ta lektura zmusza do refleksji,wspomnienie Markijana nie pozwoli mi przejść obojętnie obok bezdomnego, nie wiele mogę zrobić , ale dać chociażby kanapkę i wodę, tak nie wiele dla mnie , dla osoby bezdomnej to ogromna pomoc, ta kanapka może uratować życie...
Warto przeczytać, przekonać się jaki dramat przeżywają osoby żyjące na ulicy, pzeważnie uważamy że są alkoholikami,że żyją tak bo im "wygodniej" nie chcą pomocy.Odmawiają pójścia do schroniska . Pomyślmy...Może oni nie wiedzą poprostu gdzie szukać pomocy? Książkę czyta się bardzo szybko, wiele emocji dostarcza. Warto wspomnieć.o sposobie narracji - są tu fragmenty pamiętników , raporty policyjne , rozmowy spotykających się pod sklepem alkoholików , co pozwala na szersze spojrzenie na stytuację Markijana, dowiedujemy się co doprowadziło do sytuacji w której się znalazł.