Pyrre Lakatur nie uważa się za zabójczynię ani morderczynię. Jest kapłanką. A w każdy razie będzie nią, gdy przejdzie swoją ostateczną próbę. Problem nie leży w zabijaniu. Problemem jest miłość. Aby zaliczyć końcową próbę, Pyrre musi zabić czternaście osób wymienionych w starej pieśni, także ,,tego, dzięki któremu jej umysł
i ciało zaśpiewa miłością, a który już nie powróci".
Pyrre nie jest pewna, czy kiedykolwiek kochała. Lecz jeśli nie uda się jej znaleźć tego, kto wzbudzi w niej takie uczucia, albo nie zdoła go zabić, jej zakon odda ją swemu bogu, Bogu Śmierci.
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2018-06-12
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 488
Tytuł oryginału: Skullsworn
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Jerzy Moderski
"Czaszkowiercy" byli moim pierwszym spotkaniem z twórczością Briana Staveley. Troszkę się obawiałam rozpocząć moją przygodę akurat od tego tomu, choć zostałam zapewniona że opowiada on zupełnie oddzielną historię, którą można przeczytać bez znajomości całego cyklu. Obiecałam sobie, że jeśli po kilkudziesięciu stronach nie będę potrafiła się odnaleźć w nowym dla mnie uniwersum Kronik Nieciosanego Tronu, to odłożę książkę na półkę i wrócę do niej już po przeczytaniu trylogii. Całe szczęście autor wykonał kawał dobrej roboty i nie bez przyczyny "Czaszkowiercy" opatrzeni zostali numerem 0,5 całego cyklu. Już po kilkunastu stronach odnalazłam się w świecie Briana Staveley, poznałam bohaterów i Bogów, których czcili oraz realm w jakim przyszło im żyć. Nareszcie trafiłam na książkę, która jest dobrym fantasy nie tylko dla młodzieży. Jednak warto sięgać po tytuły, którym nie towarzyszy medialna lawina promocji.
By zostać kapłanką Pyrre Lakatur musi pomyślnie przejść ostatnią próbę. Choć nie jest zabójczynią jej końcowym zadaniem jest pozbawienie życia wszystkich wymienionych w pieśni osób. Jedną z nich ma być człowiek do którego "jej umysł i ciało zaśpiewa miłością". Jeśli nie uda jej się wypełnić powierzonego zadania Pyrre zostanie złożona w ofierze Bogowi Śmierci. Na wykonanie zadania ma zaledwie czternaście dni. Kobieta musi zadać sobie pytanie czy kiedykolwiek w swoim życiu kogoś
naprawdę kochała. Postanawia wrócić w rodzinne strony, do miejsca gdzie zostawiła jedynego mężczyznę, który kiedykolwiek coś dla niej znaczył. W podróży towarzyszy jej dwójka przyjaciół : Ela i Kossal.
Najmocniejszą stroną tej powieści (oprócz samej fabuły, która wciąga czytelnika jak ruchome piaski) są wykreowane przez autora postaci. Główną bohaterką a zarazem narratorem całej powieści, jest znana z trylogii, Pyrre, którą poznajemy młodszą o kilkanaście lat. Jestem wdzięczna autorowi, że nie cofnął się do czasów kiedy kobieta była zaledwie nastolatką, i nie poszedł w kierunku new adult fantasy. Choć książka w dużej mierze opowiada o miłości to czuć, że skierowana jest do starszych czytelników. Brak tu infantylności i języka charakterystycznego dla powieści młodzieżowych. Swoją drogą pisanie o miłości w przypadku kapłanki Boga Śmierci musi być zajęciem iście karkołomnym, jednak Brian Staveley poradził sobie znakomicie. Pyrre jest postacią dość kontrowersyjną. Jeśli czytaliście trylogię to doskonale wiecie, że kobieta musiała pomyślnie wyjść z ostatniej próby bo inaczej nie pojawiła by się w kolejnych książkach cyklu. Nawet teraz, już po przeczytaniu książki, zastanawiam się czy udało mi się zapałać sympatią do naszej głównej bohaterki. Uważam, że autor postawił przed nią trudne zadanie dokonania wielokrotnego morderstwa w tym pozbawienie życia kogoś, kogo się pokochało. Czy jest to w ogóle możliwe? Zakochać się w kilka dni a potem tę osobę zabić? Przecież sam początek jakiegokolwiek związku to czas kiedy buzują w nas hormony, ciało szaleje, odchodzi się od zmysłów. Jest to najpiękniejszy okres w związku, którego jeszcze nie zniszczyła rutyna. Poniekąd współczułam naszej bohaterce okrucieństwa próby, której ją poddano. Zmienić się w bestię by zostać kapłanką? Nasz autor ma niesamowity talent do kreowania mądrych i silnych postaci kobiecych. Często stworzenie bohaterki, która będzie w posiadaniu męskich atrybutów, stwarza pisarzom-mężczyznom kłopot. Tutaj wszystko wyszło naturalnie i realistycznie.
Są w tej książce postaci, które szczerze pokochałam. Mowa tutaj o Eli i Kossalu. Ela to jedna z najbardziej niesamowitych i szokujących postaci z jakimi spotkałam się na stronach powieści fantasy. Jej pewność siebie, biseksualizm, poglądy na sex i niesamowite poczucie humoru sprawiły, że nie chciałam się z nią rozstawać. Przypuszczam, że niejeden czytelnik się nią zauroczy. Z kolei Kossal jest surowym, starszym mężczyzną, który nienawidzi wszystkiego co stoi w opozycji do jego Boga. To fantastyczny wojownik i opiekun, który nie cofnie się przed niczym w obronie swoich przyjaciół. Te dwie postacie stworzyły jeden z lepszych książkowych duetów a ich historie i opowieści z życia były naprawdę fascynujące.
Muszę przyznać, że świat wykreowany przez Briana Staveleya, mroczny i duszny (jak to bywa na bagnach) jest zupełnie różny od znanych mi realmów fantasy. Właśnie ta oryginalność sprawia, że książka pozytywnie odstaje od rywalek tego gatunku literackiego. Miejsce gdzie rozgrywa się przeważająca część fabuły to przerażająca delta gdzie swoje domy mają pająki, węże i krokodyle. Nie brak tu również wyznawców trzech tajemniczych Bogów, którzy swoim idolom składają ofiary z ludzi. Czytelnikowi podczas podróży z bohaterami nieustannie towarzyszy strach. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że za chwilkę coś mrocznego i przerażającego wyskoczy z osnutej mgłą, mulistej wody. Dombang to miasto pełne sekretów i tajemniczych postaci, które przemieszczają się w cieniu mostów i w głębinach kanałów.
Świat "Czaszkowierców" jest otwarty i niezwykle szeroki. Książka jest nietypową powieścią drogi, w której nasze postaci przemierzają rozległe obszary królestwa, jednak czytelnik ciągle ma wrażenie, że jest jeszcze dużo do odkrycia, że autor pokazał nam jedynie mały fragment swojej wyobraźni.
Jestem totalnie zauroczona "Czaszkowiercami" i koniecznie muszę sięgnąć po całą trylogię Kronik Nieciosanego Tronu. Chcę jeszcze raz zanurzyć się w świecie wymyślonym przez obdarzonego niesamowitą wyobraźnią autora, gdyż wiem że po czasie spędzonym z Pyrre i jej przyjaciółmi, będę za nimi tęsknić. Będzie mi brakowało zabawnych dialogów czy nawet kilkustronicowych monologów na temat miłości czy życia. Bo to właśnie o miłości i sposobach jej pojmowania jest w dużej mierze ta książka. Autor zadaje nam pytania z gatunku czym jest miłość, co to znaczy być zakochanym i w interesujący, i poniekąd filozoficzny sposób, stara się na nie odpowiedzieć.
Trzeci i ostatni tom KRONIKI NIECIOSANEGO TRONU, niesamowitej epickiej fantasy łączącej tempo działań elitarnej jednostki do zadań specjalnych ze szczyptą...
Troje dzieci cesarza, trzy ścieżki do władzy. Ceną za zwycięstwo może być zagłada. Adare ucieka z Pałacu Brzasku, aby stawić czoło spiskowi wymierzonemu...
Przeczytane:2018-07-11, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
"Muzyka jest nierozerwalnie związana z własnym unicestwieniem. Każda nuta jest oparta na śmierci tych, które je poprzedzają. Pieśń, tak jak życie, polega na ulatywaniu, zanikaniu, na wiedzy, już w chwili rozpoczęcia, że nastąpi koniec. "
Wysoko oceniłam moje wrażenia czytelnicze ze spotkania z trylogią "Kronika Nieciosanego Tronu" ("Miecze cesarza", "Boski ogień", "Ostatnia więź"), dlatego z zainteresowaniem zabrałam się za prequel. Przyjemnie było jeszcze raz zajrzeć do owoców rozbudowanej i barwnej wyobraźni Briana Staveleya. "Czaszkowiercy" to oddzielna historia, spokojnie można po nią sięgnąć bez konieczności poznania pozostałych odsłon serii, nawiązuje do nich poprzez przydzielenie pierwszego głosu poprzednio drugoplanowej postaci. Powieść zapewniła mi dwa dni intrygującego i wciągającego zaczytania, zwłaszcza jej ostatnie rozdziały napisane w dynamicznym rytmie, bardzo mi odpowiadały. Łatwo poddajemy się przyjemnej i przyjaznej narracji, klimatowi atrakcyjnej legendy i intrygujących tajemnic. Pozytywny odbiór wzmacnia przekonująca kreacja bohaterów, zwłaszcza głównej postaci powieści, ale również tych niebędących w świetle głównego projektora.
Pyrre jest kapłanką boga śmierci, otrzymującą sprecyzowany limit czasu na przejście ostatecznej okrutnej próby. Zgodnie z rozbrzmiewającą starożytną pieśnią musi pozbawić życia siedem osób, w tym kogoś, kogo kocha. Wraz z młodą kobietą i dwójką dużo znaczących w jej życiu osób, kapłanem Kossalem i kapłanką Elą, wędrujemy do odległego, mrocznego i wypełnionego zgnilizną miasta, którego obraz przywołuje ciemne wspomnienia. Wiele przygód, ciekawych interpretacji zdarzeń, zaskakujących zwrotów akcji. Mamy doskonałą okazję poznać przemyślenia Pyrre odnośnie esencji życia i śmierci, miłości i nienawiści, misji i okrucieństwa. I choć nieco wytrącały mnie one z rytmu zaczytania, to jednak stworzyły głębię postaci i nadały kolorytu całej fabule. Zastanawiające, że można wystawić dobrą ocenę powieści, choć kluczowa postać nie wzbudziła ciepłych odczuć czy wyrazistego zrozumienia. Ale to właśnie jej niejasna przeszłość i wątpliwa etycznie profesja dodawała smaczku czytaniu.
bookendorfina.pl