Alan, niedoszły reżyser filmowy, marzy o wolności, wrażliwa artystka Anja nie może pokonać strachu przed publicznym występem, a Patryk chce wreszcie być bogaty. Mimo starań ich życie coraz bardziej zaczyna przypominać tworzony przez Anję obraz, który pokrywa czarna maź. Pogoń za oddalającymi się marzeniami i nieustanne zderzenia z rozczarowującą rzeczywistością stopniowo powodują poczucie coraz większej utraty kontroli nad życiem. Alan nie wytrzymuje napięcia i zabija żonę… Niepokojąca książka o emocjach, naiwności i marzeniach.
Wydawnictwo: Czarna Kawa
Data wydania: 2016-07-02
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 256
Niedoszły reżyser, artystka i informatyk. Spragnieni spełnienia marzeń, łaknący lepszej przyszłości. Dążący do celu i gubiący się gdzieś po drodze. Polujący na uznanie, szacunek, pieniądze. Zatracający się w planach, szalejący z ich realizacją. Zmierzający prostą drogą do autodestrukcji.
Czy znacie to uczucie, kiedy kilka dni po zakończeniu lektury wciąż macie problem z zebraniem myśli?
Czy wiecie, jak to jest, kiedy emocje wypełniają wasze wnętrze, prowadząc do walki serca z rozumem?
Czy potraficie z czystym sumieniem rzec, że zawsze zachowujecie zdrowy rozsądek i potraficie znaleźć złoty środek?
„Autodestrukcję” przeczytałam jednego popołudnia. Nie potrafiłam z niej zrezygnować, podobnie jak bohaterowie Zajas nie potrafili zrezygnować w siebie. Czytałam, zgrabnie przechodząc od jednego rozdziału do drugiego, aż w pewnym momencie zupełnie się zapomniałam. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie fakt, że autorka stworzyła wartościową i dopracowaną powieść.
Filarem, bez którego historia ta nie utrzymałaby się w pionie, są jej uczestnicy. Ludzie tacy jak my, przypominający nam bliskich czy przyjaciół. Z jednej strony pragnący spełnienia marzeń, z drugiej nieco zagubieni w drodze do ich realizacji. Charakterni, silni i pełni pasji, ale także trochę roztrzęsieni i poddający się chwili. Szczerzy, bezkompromisowi, będący sobą. Budzący u czytelnika różnorodne emocje, których nie sposób określić jednym zdaniem. Zapadający w pamięć.
Szalenie zaintrygowała mnie ich podróż, próby uchwycenia lepszego jutra i subtelnego zapominania o dniu dzisiejszym. Mimo że ta historia nie jest długa, można by nawet powiedzieć, że składa się na nią kilka dosyć krótkich fragmentów, intryguje, jest dopracowana, na swój sposób szczegółowa i pełna. Zawsze mam problem, żeby uwierzyć, że w niewielkich objętościowo książkach można tyle zmieścić- głębokich emocji, wielu dylematów, trudnych decyzji. Monice Zajas się to udało i powiem szczerze, że jestem pełna podziwu.
Niewątpliwie mam problem z okazywaniem zaufania polskim autorom. Stopniowo się otwieram, powoli daję szansę. A czytając takie książki mam na to coraz większą ochotę. Autorka sprawnie operuje słowem. Wdzięcznie przeplata damskie i męskie dramaty. Świetnie wczuwa się w każdego bohatera. Doskonale wie, o czym chce opowiedzieć i bardzo zręcznie daje sobie z tym radę. Z każdą kolejną kartką wzrasta napięcie. Każda z tych krótkich opowieści budzi wielkie zainteresowanie, a przeplatanie ich ze sobą sprawia, że chętnie podążamy za bohaterami dalej, czując wzrastającą ciekawość i licząc, że zakończenie powali nas na łopatki. I dokładnie tak jest.
Po tej lekturze czuję się poruszona i zmieszana. Zajas dała mi mocno do myślenia. Z wielką niecierpliwością będę wypatrywać kolejnej książki jej pióra.
"Żyje się tylko raz, ale jeśli robisz to właściwie, jeden raz wystarczy."
Ludzkość od zawsze goniła za marzeniami. Ja sama to robię. Ale, czy zastanawialiście się kiedyś, czy zawsze warto? Czy te nasze marzenia nie prowadzą do autodestrukcji?
Autorka zaczyna swoją książkę od końca, od momentu, w którym Alan, Anja i Patryk docierają do takiego punktu w swoim życiu, w którym dopada ich autodestrukcja. Każdy z nich jest bliski zrobienia kroku, którego już nie będzie mógł cofnąć, nie będzie odwrotu. Śledzimy wydarzenia, które doprowadziły ich do tego momentu. Poznamy odpowiedź na pytanie dlaczego goniąc za marzeniami nie odnaleźli szczęścia.
Autorka porusza w "Autodestrukcji" szereg ważnych tematów - depresję, samozagładę, samobójstwo oraz realizację własnych celów i pragnień. Mamy tu bohaterów z niespełnionym marzeniami, które odcisnęły piętno na ich psychice. Widzimy do czego może doprowadzić pragnienie odniesienia sukcesu, wielka ambicja czy pragnienie ujrzenia podziwu w oczach innych. Bohaterowie są niezwykle realni, tacy jak my, bardzo dobrze nakreśleni psychologicznie. Świetnym zabiegiem było stworzenie bohaterów w różnym wieku, z różnymi priorytetami, ze wspólnym mianownikiem - marzeniami i pragnieniem więcej. Trójka głównych bohaterów, mimo że są dorośli, to zachowuje się nieodpowiedzialnie. Każdy z nich opowiada nam o swoim życiu oraz związanych z nim problemach, marzeniach i pragnieniach.
Dzięki wielotorowej narracji możemy jeszcze bardziej wniknąć do umysłów naszych bohaterów. Dialogów zaś jest niewiele, jednak to nie przeszkadza w płynności i przyjemności czytania. Język jest przystępny, nie wymaga od nas zbytniego główkowania. A pojawiające się niespodziewane zwroty akcji potrafią zaskoczyć i dobrze namieszać. W pewnym momencie miałam wrażenie, że balansuję na granicy jawy i snu - sama już nie wiedziałam, co jest prawdą, a co złudzeniem. Czy kibicować bohaterom, a może życzyć im, aby proces autodestrukcji zakończył się?
Monika Zajas podała mi historię, od której nie mogłam oderwać się już od pierwszej jej strony, a im dalej, tym było to trudniejsze.
Emocje, muzyka, sztuka, marzenia, przenikają się w tej powieści. Tu nie ma radości, szczęścia - tu obserwujemy jedynie smutek. Czytając czułam strach, zdziwienie, nawet nienawiść. Całą paletę emocji.
Powieść pokazuje nam, ze warto marzyć i spełniać własne marzenia, czerpać z życia garściami, dążyć to wytyczonych celów, jednak należy robić to z rozwagą, nie za wszelką cenę, nie ignorować ostrzeżeń. Na odpowiedź pytania z opisu okładki: kim jestem? - odpowiem realistą. I chyba tak też powinniśmy iść przez życie - spełniać swoje marzenia, wierzyć że się uda.
"Marzenia są piękne. Ale jeśli za bardzo opętają człowieka, nie pozostaje nic innego, jak zrobić wszystko, aby się spełniły. Czy warto? Warto. To nadaje naszemu życiu mnóstwo kolorów i świateł. Daje poczucie szczęścia i spełnienia. Jeśli jednak w połowie drogi się poddamy, może to doprowadzić nas do obłędu. Myśli o porażce będą wwiercać się w naszą głowę i nie pozwolą nam spać. Przebudzenie ze snu stanie się koszmarem."
To nie jest łatwa lektura. Jest ciężko, dramatycznie, melancholijnie, życiowo, ale przede wszystkim emocjonalnie. Powieść niepokoi, skłania do refleksji nad tym, czego pragniemy, nad tym czy jest to warte naszych starań, kosztem innych rzeczy. Czytając, przewartościowujemy swoje poglądy na życie. Monika Zajas pozwoliła mi spojrzeć na marzenia z zupełnie innej strony. Was zachęcam do tego samego.
Recenzja również na http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/
Alan, Anja oraz Patryk, to osoby, które nie radzą sobie z życiem. Dało ono im nieźle w kość, a po ich głowach chodzą myśli samobójcze, balansują na granicy życia i śmierci. Z pozoru ich życie wydaje się takie samo, jak miliona innych ludzi... a jednak takie nie jest.
Ich życiem zawładnęły marzenia.
Alan jest człowiekiem, który pragnie wolności i od tak z dnia na dzień potrafi popaść w pewnego rodzaju depresje, rzucić wszystko, iść poderwać kobietę, zaliczyć numerek i wrócić do domu, jak gdyby nigdy nic. Pewnego dnia zabił swoją żonę, od tak, bo go zdenerwowała. Niczym jakiś psychopata. Jest to troszkę nierealne, ale co z tego? W końcu to książka, a chodzi w nich o to, żeby dobrze się bawić i poznawać inny świat.
Anja to kobieta, która jest kompozytorką tekstów oraz piosenkarką, tylko że... boi się występów publicznych, ogarnia ją strach, a niewidzialna pętla zaciska się na jej gardle i nie jest w stanie zaśpiewać żadnego słowa. Zamknięta w sobie, w swoim własnym świecie, nienawidzi wychodzić do ludzi - czuje się tam źle. Jest również malarką, dla odreagowania maluje w domu, ale... rozśmieszyło mnie to, iż dostała przy malowaniu takiej ekstazy, aż poczuła się spełniona. Troszkę nienormalna z niej kobietka, no ale cóż... ludzie są różni.
Patryk jest mężczyzną, który całe życie cierpi na niedostatek pieniędzy. Od zawsze było mu ciężko, na pomoc rodziców nie mógł liczyć, a jego marzeniem były studia informatyczne, po których chciał zostać bogatym facetem. Gdy pewnego dnia wpadł na szybki sposób zarobku, kompletnie zapomniał o przyjaciołach, pochłonęła go rządza bogactwa i niespełnionych marzeń.
Według mnie jest on irytującą i płytką postacią, która ma głowę wysoko w chmurach.
Podsumowują: Każdy z bohaterów ma zaburzenia, ich psychika nie jest w najlepszej formie. Zdecydowanie nie chciałabym ich spotkać na ulicy, bo kto wie co im odbije?
Cała trójka jest nieodpowiedzialna i bardzo często, a raczej przez większość czasu zachowują się jak dzieci, mimo że ich wiek "mówi" coś innego.
Książka jest przedstawiana z perspektywy trzech osób, które siebie nie znają. Każda z nich opowiada o swoim życiu, problemach, marzeniach i pragnieniach.
Napisana jest bardziej w stylu opisowym, aniżeli dialogowym. Dialogów jest niewiele, jednak mimo wszystko czyta się ją zaskakująco dobrze, szybko i przyjemnie.
Może i nie jest to wybitne dzieło, jednak naprawdę świetnie się ją czytało. Język jest prosty i nie trzeba się główkować nad jej treścią.
Zdecydowanie czytało mi się ją lepiej niż książkę Jojo Moyes, czy też pani Sorensen. Historie w niej opisane nie są realne, ale nadają książce wyjątkowości.
Najlepiej czytało mi się historię Anji, która walczyła ze swoim lękiem oraz Alana, który jest naprawdę dziwny i często bezmyślny. Nawet mam do nich sentyment.
O tych dwoje z chęcią czytałam, jednak gdy przychodził czas na Patryka, miałam chęć wyrzucić książkę przez okno...
Patryk niemiłosiernie mnie wkurzał, irytował, doprowadzał do szału. Jestem uczulona na rządze pozyskiwania pieniędzy, której w dzisiejszym świecie jest nadzwyczaj dużo. Jak można nie doceniać innych wartości? Jak mogą być najważniejsze pieniądze? A co ze zdrowiem, rodziną, przyjaciółmi? No dobra... może o rodzinę jakoś tam chciał zadbać, jednak było to przymuszone chęcią bycia lepszym od rodzeństwa. Zdecydowanie go NIENAWIDZĘ. To jego cholernie wielkie ego... Nie ma nic, a czuje się panem i władcą, bo żyje wśród złudnych marzeń... Jego rodzina jest zwykłymi, prostymi ludźmi, a on ich tak wykorzystuje i stara się być najlepszy, a przecież rodzice traktują ich wszystkich równo i mimo, że nie mają najwięcej pieniędzy, starają się im zapewnić jak najlepsze życie! Nie docenia tego co ma... Po prostu zadufany w sobie idiota.
Zapewniam was, że naprawdę zdziwicie się przy tej książce. Zwroty akcji są niespodziewane i potrafią zaskoczyć.
Książka pokazuje, że warto spełniać marzenia, żyć pełnią życia, dążyć to wytyczonych celów, jednak należy to robić z głową i nie za wszelką cenę. Pokazuje, że zewnętrzny świat jest ważniejszy, niż urządzenie rozmiarów dłoni, że ludzie w dzisiejszym świecie zamiast rozmawiać ze sobą, wybierają smartfony i w swoim towarzystwie wpatrują się w nie, jak sroka w gnat.
"Autodestrukcja" przedstawia chorobę, w której zatracają się ludzie pochłonięci zdobywaniem pieniędzy, dla której nie ma innych wartości niż kilka papierków.
W książce możemy zobaczyć, jak szybko człowiek może spaść na samo dno. Jak niektórym ciężko jest pogodzić się ze swoim losem, że ludzie nie mają siły na realizację swoich planów, nie są wytrwali, wybierają jak najkrótszą drogę do sukcesu.
Książka nie jest trudna, mimo tego, że zawiera refleksje i przemyślenia, nie trzeba się nad nią główkować.
Zachęcam do jej przeczytania każdego, kto lubi historie, które szybko się czyta. Może i nie jest to książka, w której przeżyjecie tornado emocji w stylu "O kurcze, i co teraz będzie? Czy ona przeżyje? A może zetną jej głowę? Jakie będą dalsze losy bohaterki?", ale z pewnością miło spędzicie przy niej czas.
Czytając tą książkę jesteśmy na granicy snu i jawy. W końcu sami nie wiemy, co jest prawdą, a co złudzeniem.
Przeczytane:2017-09-23, Ocena: 3, Przeczytałam, 12 książek 2017,
Historie ludzi, których indywidualne cierpienie wgryza się w ich życie i prowadzi do destrukcji psychiki i ciała. Pogoń za władzą i pieniądzem. Pogoń za marzeniami, sztuką i muzyką. I właściwie pogoń za samym sobą. Najgorsze, że nie ma szans na złapanie choćby kawałka siebie. Upadek i nic więcej. Żadnej szansy na uniesienie. Artystka Anja, niedoszły reżyser filmowy Alan i Patryk, który bezwględnie tonie w hazardzie. Przerażające historie ludzi - czytasz i czujesz z nimi degradację ich życia. Brakuje jednak "czegoś" w zakończeniu. Czujesz, że to było za mało. Że coś jeszcze autor powinien wyjaśnić.