Forum

Wątek - Twórczość Tolkiena - dyskusja i konkurs
← powrót

Kto Post
Amira06
Avatar użytkownika - Amira06
2012-11-17 12:26:04

Niech Pan nie będzie taki skromny :) Nieważne, że każdy może zrobić, bo nie każdemu się chce :) Jak dla mnie to jest fantastyczne, naprawdę dobre. Podziwiam też za czas poświęcony na budowanie takiej makiety, bo wydaje mi się, że trochę to zajmuje. Faktycznie, może sama kiedyś spróbuję :) A co do złych ludzi - gdyby nie byli źli to nie byłoby wojen. A obecnie po prostu za wszelką cenę starają się dojść do władzy, pieniędzy, przez co uciekają się do różnych, niehumanitarnych środków... To wszystko sprawia, że nasz "ludzki świat" idzie złą drogą, nie taką jak powinien. A młodzież? Popieram, czasami za dużo się nam pozwala, ale gdyby każdy miał swój rozum, to nie robiłby wszystkiego tylko po to, aby się przypodobać rówieśnikom. Podany tekst jest bardzo... prawdziwy. Gdyby nie media, może byłoby trochę inaczej. Nie nastąpiłoby to zjawisko "upadku obyczajów". Jest inaczej, a szkoda... Na szczęście da się jeszcze spotkać osoby, dzięki którym nie traci się wiary w człowieka tak do końca. I mam jeszcze pytanie - na zdjęciach był Pan w "Rivendell" :) Gdzie to dokładnie jest? Bo fajnie by było się tam kiedyś wybrać :)
mcleo
Avatar użytkownika - mcleo
2012-11-17 14:34:49

Nie jestem skromny, widziałem makiety przy których ta moja lepianka jest jak Maluch przy Ferrari. Czy wojny są przez złych ludzi... no w sumie tak, ale raczej skłaniałbym się, że przez głupich. Bo ilu masz tych złych tak naprawdę? 1 na 100? Na 1000? Cała reszta po prostu idzie za tym, który ma charyzmę. Głupimi rządzi się łatwiej, skutecznie można nimi manipulować. Zobacz, od czego w historii świata zaczynały się wszelkie wojny - od eliminacji "inteligencji" (kiedyś książąt, później profesorów itd.). I nie zawsze mu chodzić o wojnę. Czasem o zyski na przykład, czy to firmy, czy nawet państwa. Dlaczego w naszych szkołach został zaniżony poziom w ciągu ostatnich lat? Dlaczego przeciętny uczeń liceum z rozszerzoną matmą z trudem radzi sobie na politechnice i liczy zadania które kiedyś były w podstawówce? Nie możemy być za dobrzy bo będziemy konkurencyjny albo nie daj Boże zaczniemy myśleć i zadawać pytania. Rivendell - to gospodarstwo agroturystyczne koło Opalenicy, ok. 40 km na zachód od Poznania. Oglądałem to póki co tylko z zewnątrz. Mieści się tam ok. 15 osób, można zrobić grilla, ognisko, widziałem tarcze do postrzelania z łuku. Spokojnie można by tam zrobić jakąś klimatyczną imprezę. Cen nie znam, jak oglądaliśmy nie było akurat właścicieli (minęliśmy się w drodze).
Amira06
Avatar użytkownika - Amira06
2012-11-17 18:17:22

Oczywiście są lepsze, ale mimo to uważam, że ta zrobiona prze Pana jest całkiem niezła :) Wojny przez głupich ludzi - to na pewno. Ale jednak, gdyby nie byli źli, to by ich nie rozpoczynali. Ale zostawiając już takie przykłady jak wojna, to zachowanie ludzi ( oczywiście nie wszystkich) których na co dzień spotykam mija się z dobrem. Ogłupianie społeczeństwa ma swój cel - tak jak Pan wspomniał, łatwiej się nami wtedy rządzi. A to z kolei jest przykre... Program, jaki ma być zrealizowany w polskiej szkole, jest wręcz absurdalny. Z roku na rok ze szkolnictwem dzieje się coraz gorzej... Wiem po sobie, bo mój rocznik jak na złość, jest "zreformowany". Mówi się, że uczeń po liceum, czy gimnazjum mało wie i mało umie. Byłoby może ciut inaczej gdyby był czas na powtórki materiału. Niestety program, który należy zrealizować jest na tyle obszerny, że nie ma miejsca na coś takiego jak powtórka... A Rivendell chętnie kiedyś odwiedzę :) Choćby jedynie po to, żeby zrobić zdjęcia :D
mcleo
Avatar użytkownika - mcleo
2012-11-18 11:20:41

Chciałbym, żeby u nas odbywały się takie premiery... A gdyby udało się zrobić u nas jeszcze taki film... http://www.theonering.net/torwp/2012/11/18/65351-embassy-theatre-premiere-facade-revealed/?fb_source=pubv1 Nawet lotnisko przystrojono na tę okazję: http://www.theonering.net/torwp/2012/11/18/65346-bag-end-baggage-carousel-transforms-wellington-airport/?fb_source=pubv1
Amira06
Avatar użytkownika - Amira06
2012-11-18 12:46:49

Ale fajne :) Szkoda, że takie rzeczy to nie w Polsce... Ale miejmy nadzieję, że może kiedyś zrobimy coś podobnego :D A tu jeszcze taka strona : http://www.theonering.net/
mcleo
Avatar użytkownika - mcleo
2012-11-18 16:37:14

No przecież z Ringnetu podawałem linki :) Znalazłem fotki makietami z LOTR o których mówiłem, wrzuciłem je do swojego albumu. Innych "fejsowych" też zapraszam do obejrzenia. https://www.facebook.com/media/set/?set=a.346845735331839.101403.100000192469380&type=1
marp
Avatar użytkownika - marp
2012-11-18 16:42:43

Tak jak pisałem, pytanie o zło jest zbyt trudne i złożone, by próbować odpowiedzieć na nie. To, że ktoś ma poczucie, że świat zmierza w złym kierunku, dobrze o nim świadczy. Odwrotnie niż taka bezrefleksyjna naiwność i koncentracja tylko na tym by brać, konsumować. Ale z tym, że jest gorzej niż kiedyś nie zgodzę się. Proponuję chociażby takie lektury jak "Stalingrad" Antony Beevor'a czy "Nadzorować i karać" Michela Foucaulta. Tą drugą książkę otwiera opis kaźni, która była przed laty widowiskiem publicznym (coś jakby festyn dziś). Przez długie godziny ludzie przyglądali się jak torturom poddawano człowieka, którego winą było np. to, że posiadał inne poglądy religijne. Nikogo nie wzruszało wyrywanie kawałków ciała specjalnymi szczypcami, rozrywanie ludzi końmi czy ich ćwiartowanie. Można nawet powiedzieć, że z perspektywy społecznej ludzkość dziś wykazuje się znacznie większą wrażliwością i poszanowaniem praw człowieka. Ale nie zmienia to faktu, że naszym czasom daleko do ideału. Z tym, że te czasy idealne nigdy nie istniały. Każdy z nas ma tendencję do idealizowania przeszłości, a społecznie może to objawiać się wspomnieniem o dawnych, heroicznych czasach. To się przewija u Tolkiena, ale nie tylko. Wystarczy poczytać Homera...
mcleo
Avatar użytkownika - mcleo
2012-11-18 17:02:54

Tylko moment - nie znam tych książek, ale tak historycznie to tortury zwykle nie były publiczne, a jak się zdarzały, to w wyjątkowych przypadkach. Co innego egzekucje, te w wielu krajach do naszych czasów są publiczne (Azja na przykład) lub półpubliczne (USA).
Amira06
Avatar użytkownika - Amira06
2012-11-18 21:07:16

Mcleo - przepraszam, musiałam się zagapić, faktycznie były podawane linki :) Co do zła to nie chodzi mi o to, że dawniej było dużo lepiej. Raczej o to, że może dawniej ludzie wyznawali wartości, które trochę bardziej odpowiadały mi niż te, które wiodą prym obecnie. Ale mówiąc o tym, nie odwołujmy się do czasów, kiedy "wiedźmy" palono na stosach i wykonywano różne tortury. Wtedy człowiek nie był jeszcze na tyle świadomy popełnianych czynów ile jest dzisiaj. Okrucieństwo powinniśmy mieć już za sobą, a niestety tak nie jest... Wojny ukształtowały świat, ale nie wydaje mi się, żeby były konieczne w czasach obecnych. Przy takim poziomie rozwoju powinniśmy się zająć szerzeniem dobrych rzeczy, a nie odwrotnie. A co do tych publicznych egzekucji - nie znam tematu na tyle, aby móc się wypowiadać, ale mimo to wydaje mi się, że coś takiego było skrajnym przypadkiem...
mcleo
Avatar użytkownika - mcleo
2012-11-18 21:34:05

Nie wiem w sumie, a nie chcę urazić, o jakich wartościach mówisz, ale jest i dziś całkiem sporo grupa ludzi, którzy wyznają dokładnie te same wartości, co dawniej. One się nie zmieniają, co najwyżej ludzie wybierają inny system wartości. Co do palenia na stosach i tortur. W Polsce pod tym względem w stosunku do reszty Europy ogólnie w ogóle był raj. Warto poczytać książkę "Magia i czary" prof. Wijaczka. To trochę okrojona i podrasowana dla zwykłych czytelników wersja jego pracy naukowej o procesach czarownic na terenie Prus Książęcych. Z zachowanych dokumentów jasno wynika, że choć do czarów i magii podchodzą jak najbardziej serio, to po "środki ostateczne" sięgano niechętnie i zwykle chodzi o politykę czy zemstę - generalnie rozgrywki personalne, a nie o sprawy ideologiczne. W porównaniu do tego, jak dziś ludzie są niszczeni właśnie przez pomówienia i podkładanie świni, i jakie z tego wynikają nieszczęścia, nie wiem, czy wtedy nie było statystycznie lepiej. Jak to pięknie napisałaś - ludzie wtedy byli bardziej świadomi popełnianych czynów. Tych, jak to określił marp torturowanych za "odmienne poglądy religijne" też nie było tylu, ilu się wydaje. Zwykle właśnie mówi się o ofiarach inkwizycji i prześladowaniach w dawnych wiekach, że miliony osób postradało życie z winy Kościoła, czy to na stosach, czy w krucjatach. Fakty i liczny są troszkę inne, wystarczy tylko troszkę poczytać. Średniowieczne i późniejsze tortury? W porównaniu do czasów dzisiejszych to jest pryszcz. Wtedy nawet kaci do pewnego stopnia mieli swoje zasady. Nie będę tu publicznie podawał linka, ale są strony, na których można zobaczyć zdjęcia i filmy z tego, co dzieje się dzisiaj. Uwierz, nie chcesz tego oglądać.
mcleo
Avatar użytkownika - mcleo
2012-11-18 22:03:10

Haaa! Chyba zacznę pisać znowu listy do św. Mikołaja, ale dziś znalazłem książkę w zapowiedziach! Tadam! Tylko troszkę droga :( http://www.wydawnictwoamber.home.pl/ksiazka/1391/hobbit-w-malarstwie-i-grafice-tolkiena
marp
Avatar użytkownika - marp
2012-11-18 22:15:47

Nie twierdzę, że publiczne egzekucje były codziennością, ale się zdarzały. Warto sobie też uświadomić, że publiczna egzekucja nie polegała wtedy na krótkotrwałym unicestwieniu, tylko była starannie zaplanowanym widowiskiem, trwającym niekiedy długie godziny. Foucault w swej książce stawia tezę, że w pewnym momencie historii ludzkości zniknęło zapotrzebowanie na publiczną kaźń. Chociaż to też dyskusyjna sprawa, bo jak w takim razie spojrzeć na czasy znacznie nam bliższe z obozami koncentracyjnymi? Ale można to wszystko podsumować zdaniem, że okrucieństwo i zło zawsze istniało i istnieje. To nie podlega dyskusji. Natomiast troszkę czym innym jest zagadnienie wartości, którymi się kierujemy w naszym życiu. Nie jesteśmy w tym przypadku tak autonomiczni jak byśmy chcieli i jak to sobie wyobrażamy. Jesteśmy kształtowani przez kulturę w jakiej żyjemy. Bardzo dobrze w swoich książkach przedstawia to Zygmunt Bauman, chociaż głównie w kontekście nowoczesność - ponowoczesność. Kultura konsumpcyjna nie polega na tym żeby konsumować na tyle dużo aby zaspokoić swoje potrzeby. Nawet nie na tym aby wynajdywać wciąż nowe potrzeby i sposoby ich zaspokojenia. W tej kulturze konsumpcja jest celem samym w sobie i nie ma nawet bezpośredniego związku z potrzebami.
mcleo
Avatar użytkownika - mcleo
2012-11-18 22:27:37

Myślę, że zapotrzebowanie wcale nie zniknęło, idę o każdy zakład, że znaleźli by się chętni by oglądać. Wielu by stwierdziło, że wręcz jest to potrzebne, ale mimo wszystko ludzkość ewoluuje i przez pewien czas szła chyba nawet w dobrym kierunku. Może to karkołomne stwierdzenie, ale chyba było to w 20 leciu międzywojennym. Wtedy ludzie jeszcze pamiętali I wojnę a jednocześnie świat dokonywał skoku cywilizacyjnego. I nagle coś poszło nie tak... Poza tym cały czas mówimy o "naszym kąciku" cywilizacji łacińskiej. W uproszczeniu.
marp
Avatar użytkownika - marp
2012-11-19 07:54:06

Tak. Czas powojenny zawsze sprzyja łagodzeniu nastrojów i ograniczaniu zamiarów. Z tym, że po I wojnie społeczeństwa w naszym kręgu kulturowym nie wyciągnęły właściwych wniosków i dalej opierały swą politykę na nacjonalizmie. Nacjonalizm miał swoje zadanie w historii – bez niego nie było by nowoczesnych narodów. Jednak dwie wojny światowe pokazały jego negatywne konsekwencje. Moim zdaniem dużo dobrego zrobiła kontrkultura, zapoczątkowana w latach 60-tych. Oczywiście hippisi dorośli, porzucili młodzieńczy styl życia, a jej symbole zostały skomercjalizowane, jednak przeorała świadomość społeczną. Od tamtego czasu zaczęła się liberalizacja w wielu dziedzinach życia. Drugim takim przełomem był koniec „zimnej wojny” i „druga wiosna ludów”, zapoczątkowana przemianami w Polsce i kontynuowana w innych „demoludach”. Wtedy wydawało się, że naprawdę wszystko zmierza w dobrym kierunku. Jednak, nie wiem, czy zabrakło pomysłu czy wroga, ale dalej wszystko się trochę skomplikowało. Pojawiła się koncepcja zderzenia cywilizacji, sformułowana przez S. Huntingtona, globalny terroryzm. Także budowa państw wielokulturowych nie do końca się powiodła. Wielokulturowość jest wartością, ma wiele atutów, o czym przekonuje też Tolkien, ale chyba istnieją pewne granice w tym zakresie, które gdzieniegdzie zostały przekroczone. Tak więc nie wiadomo dokąd jako ludzkość zmierzamy, tym bardziej, że w erze globalizacji państwa narodowe i ich rządy są jedynie fasadą. Prawdziwą władzę sprawują międzynarodowe koncerny, a najlepszym sposobem zarabiania nie jest już otwieranie nowych fabryk, lecz przeciwnie – ich zamykanie i spekulacje giełdowe.
mcleo
Avatar użytkownika - mcleo
2012-11-19 09:03:05

Z tą "wielokulturowością" jest jeden problem. W sumie sam pomysł jakby to rzec, nie jest nowy, propozycję częściowo zrealizowaną zresztą można przeczytać w Liście do Kolosan (3:11), miało to jednak trochę węższe znaczenie. Teraz znajdujemy się w o tyle głupiej sytuacji, że liberalna Europa głosi hasła (poniekąd słuszne) które można by streścić jako "mieszajmy się". Skwapliwie wykorzystują to wszyscy inni by owszem, głosić hasło wielokulturowości z zastrzeżeniem "ale wasza kultura nie może być dominująca". W Europie liberalizm (w mojej opinii...) jest trucizną, która zabija piękne idee. Zamiast jak w dobrej kuchni, użyć najlepsze kawałki mięsa i z nich zrobić wspaniałą potrawę, to w imię równości wali się do kotła wszystko. Ba, nie możesz dodać swojej przyprawy, bo "co się stanie, jak innym nie będzie smakować". A że inni dodają? "A, bo oni zaczęli wcześniej gotować". Tolkien miał jednak wizję która osobiście bardziej mi odpowiada. Owszem, wielokulturowość, ale za zachowaniem własnego dziedzictwa i pamięci o korzenia. A teraz niestety jest taka moda, żeby się od korzeni odcinać. Tzn. inni mogą, a nam się mówi, ze to passe... :) Ot, biznes :)
marp
Avatar użytkownika - marp
2012-11-19 11:46:40

Na pewno jest w tym trochę (wiele?) racji. Bez wątpienia tak rozumiana wielokulturowość zubaża. Tylko spójrzmy skąd w ogóle pojawiła się taka idea: społeczeństwo wielokulturowe, wspólna Europa, Unia Europejska itd. Abstrahując od przyczyn ekonomicznych, to przede wszystkim wnioski wyciągnięte z przeszłości, antidotum na epokę nacjonalizmów, czystości rasowej. Rozmycie radykalizmów, którego ofiarą padają także zdecydowane, jasno określone poglądy, to cena jaką płacimy za lata bez wojen. Tak uważam. Akurat w Polsce nie ma problemu wielokulturowości. Wręcz przeciwnie - można mówić o problemie monokulturowości. Bodajże J. Tokarska - Bakir pisze, że w społeczeństwach jednolitych istnieje potrzeba szukania wrogów. I się ich znajduje: Żydów, masonów, tych co stali po drugiej stronie, itp.
mcleo
Avatar użytkownika - mcleo
2012-11-19 12:01:31

Jasne, ale niestety mówimy troszkę o utopii. Tu z tego co widzę niestety obowiązuje zasada "co twoje to moje, a co moje nie rusz", i to ze strony własnych tych "po drugiej stronie". Czyli z jednej strony "Przyjmijcie nas, bądź otwarci w imię multikultorowości" a z drugiej "wara od naszych tradycji". Dopóki istnieje symbioza - ja nie widzę jakichkolwiek problemów. W momencie, kiedy to działa tylko w jedną stronę - zaczyna się konflikt. Społeczeństwa zawsze się mieszały, będą się mieszały i muszą się mieszać, choćby po to, by nie tworzyły się jakieś mutacje z powodu rozmnażania we wciąż tej samej puli genetycznej. Ale nie może być tak, że my jesteśmy otwarci i political correect, a inni to bezwzględnie wykorzystują. Vide - "odwołanie" Bożego Narodzenia w jednej z gmin w Danii gdzie większość w radzie miasta mają Muzułmanie. Ofiarę źle pojętej multikulturowości padła już Francja, za chwilę padną Niemcy. Z drugiej strony są państwa, które radzą sobie z tym zupełnie nieźle, choć być może to tylko wrażenie, jak choćby Wielka Brytania czy Australia.
marp
Avatar użytkownika - marp
2012-11-19 12:21:50

To jest właśnie to, co pisałem o przekroczeniu pewnej granicy wielokulturowości. Skoro nazwałeś rzeczy po imieniu, to właśnie generalnie o Muzułman chodzi. Rzeczywiście w ich przypadku zainteresowanie czerpaniem z dorobku innych jest, mówiąc delikatnie, przeciętne. Nie wiem jak ten problem rozwiązać. Rzeczywiście niekiedy przypomina to bardziej ekspansję niż budowanie społeczeństwa wielokulturowego.
mcleo
Avatar użytkownika - mcleo
2012-11-19 13:04:19

Bo ja wiem, czy to trzeba jakoś specjalnie rozwiązywać... Widzisz, moim zdaniem, powinniśmy robić dokładnie to samo co oni - w sensie pozytywnym. A co robią? No jak to co, z jednej strony przyjmując nowe, trzymają się swoich tradycji i dziedzictwa! I to czterema kończynami. Do tego rozmnażają się niejako w naturalny sposób ("dał Bóg dzieci da i na dzieci") w przeciwieństwie do wygodnych Europejczyków, więc de facto nie muszą nic specjalnego robić. Po prostu zmiana mentalna jest nam potrzebna i powrót do korzeni. Dlatego tak lubię Tolkiena, ponieważ zauważając, że "świat się zmienia", wciąż przypomina "pamiętajmy o Ogrodach"...
marp
Avatar użytkownika - marp
2012-11-19 14:06:05

Obawiam się tylko, że przemiany kulturowe poszły za daleko i niemożliwy jest taki prosty powrót do przeszłości. Musiał by nastąpić jakiś wstrząs żeby to odwrócić. Tak jak piszesz - Europejczycy stali się za wygodni i kto by chciał poświęcić swoją wygodę na rzecz poświęceń, a tak często postrzega się rodzinę wielodzietną. Poza tym dochodzi kwestia ekonomiczna. Dlatego myślę, że nie można oczekiwać więcej niż model rodziny (jeżeli w ogóle rodziny) 2+1 lub 2+2. A propos tego zagadnienia, to pojawia się tu kolejna ciekawa do rozważenia kwestia dotycząca naszej przyszłości, jeżeli rodziny, w których proces wychowania przebiega prawidłowo mają 1 czy 2 dzieci, a rodziny patologiczne, gdzie rodzice niekiedy nie trzeźwieją i nie pamiętają imion swoich dzieci mają 6 - 10 dzieci, to czy nasze oczekiwania, że świat będzie się rozwijał w dobrym kierunku są w tym kontekście realne? Ale to inny temat. Co do tradycji - zgoda. Niezależnie od obecnej sytuacji, faktem są chrześcijańskie korzenie Europy. Zgadzam się, że religii nie można narzucać i każdy musi dojrzeć do indywidualnego wyboru, ale to co zrobiono, w opisywanym przez Ciebie przykładzie, w Danii, to bezsens. Ale niezbyt wierzę - jak napisałem, w taki powrót do korzeni. Ludzie godzą się na zmiany kiedy widzą, że nie ma wyjścia. Kiedy ich styl życia ich satysfakcjonuje, nie chcą zmian. Dlatego bardziej realne jest zaostrzenie polityki wobec imigrantów, ograniczenie ich liczby czy podobne półśrodki.
Odpowiedz