Żyjemy w świecie, w którym każdy chce być samodzielny. To źle. Zrywamy więzi, a potem każdy się dziwi, że jest samotny.
Człowiek sobie obiecuje, że nigdy nie popełni błędów rodziców, będzie inny, a potem łapie się na tym, że nieświadomie robi to samo.
Jedyny pożytek z zimna, to piękne Boże Narodzenie. Śnieg ma w tym kraju tylko jeden obowiązek do spełnienia, dać ładną dekorację na święta, a nawet z tego nie umie się wywiązać. Jeszcze nie wiedział, że na prawdziwe złe wieści nie ma odpowiednich terminów. Każdy jest niedobry.
Wspaniała rodzina to wciąż największe marzenie większości ludzi.
Ale czasem zdrada oznacza, że jakiś dom zmiecie nawałnica. W jednej chwili i z taką siłą, że latami nie będzie można go odbudować. A ich dom był piękny. Z jasnowłosą serdeczną mamą i męskim opiekuńczym ojcem, który bardzo kochał swojego sześcioletniego syna. Troszczył się o niego i spędzał z nim dużo czasu. Był wzorem, autorytetem i całym światem. To mu jednak nie przeszkodziło nagle odrzucić własne dziecko niczym puste opakowanie po niesmacznym posiłku. Bezwartościowe i niepotrzebne
Przybywało mu lat, ale nie stawał się bardziej dorosły.
Są jednak gorsze rodzaje cierpienia niż to zwykłe, fizyczne. Na przykład tęsknota za kimś, kto był wyjątkowy.
[...] Nie był specjalnie ufny już po swoich doświadczeniach z dzieciństwa, ale ostatnie przeżycia całkiem go tej cechy pozbawiły. Nie zamierzał już nikomu dać się nabrać. Nigdy się nie zakochać...
...] Okazał się może i dobrym człowiekiem, ale bardzo słabym. Jedno potknięcie, błąd, jaki popełnił, na zawsze go złamało.
Ale dokładnie znał to uczucie niepewności porzuconego dziecka, które w dorosłym życiu z trudem i samodzielne musi zbudować pewność siebie i poczucie własnej wartości. Jeśli proces zakończy się sukcesem, takie dziecko bezpiecznie idzie przez życie, budując szczęście na mocnych podstawach. Gorzej, jeśli fundamenty ciągle się chwieją i latami znajdują się w fazie konstruowania. Wtedy każdy mocniejszy cios może spowodować poważną wyrwę.
Większość rodzin ma jakąś dziurę w biografii, którą zasłania, jak może, i stara się o niej zapomnieć.
Wigilia dopiero miała nadejść, ale przebudzenie już się zaczynało.Sylwetka domu sąsiadów jak zwykle była ciemna, ale po chwili zaczęły się w środku zapalać kolejne światła. Najpierw na dole, w kuchni, potem w pokoju Bartka, a na koniec rozjaśnił się strych. Uśpiony przez lata dom budził się do życia.
W tym cichym, pozbawionym dźwięków, zapachu i światła domu zasnęli na wiele lat. Trwali, ale to nie było prawdziwe zycie. Teraz dom sie budził i wracało wszystko, co zapomniane.
Wina za błędy rodziców nie leży po stronie dziecka.
Żyjemy w świecie, w którym każdy chce być samodzielny. To źle. Zrywamy więzi, a potem każdy się dziwi, że jest samotny.
Książka: Światło w cichą noc