W ciemnogranatowym porsche, bębniąc niecierpliwie palcami po kierownicy, siedział jej mąż. Drugi. Być może ostatni, bo jego majątek uwolniłby ją od potrzeby szukania kolejnych. Mąż, którego zamierzała pozbyć się ostatecznie i przy okazji pogrążyć tych, którzy jej się narazili. Mąż, który – nie miała wątpliwości – ją zdradzał.
A policja nie ma czasu ani ludzi, bo musi biegać za strajkującymi kobietami i za tymi, którym się nie podobają rządowe pomysły.
Co oni za policję mają w tym Zwierzyńcu? Nawet na radiowóz ich nie stać? Jak trafią na bandziora, to go biorą na linkę i musi lecieć za motorem?
Za każdym razem, kiedy słuchała bredzenia polityków, kiedy patrzyła na tępe, zacietrzewione oblicza, kiedy - wbrew zdrowemu rozsądkowi - zaglądała na paski telewizji zwanej publiczną (bez fonii, bo wolała nie ryzykować), doznawała wrażenia, że wirus zainfekował nie tylko drogi oddechowe, ale i odarł ludzkość z inteligencji.
Książka: Wiedźmy na tropie