Sądzę, że to dlatego, kiedy śnił mi się mój pierwszy pocałunek, zawsze dochodziło do niego na tej rakiecie. Kojarzyła mi się z niewinnością. A ja chciałam, by mój pierwszy pocałunek był właśnie taki. Niewinny. Czysty.
W końcu to właśnie po to tu jestem, prawda? Dla zemsty? Nie. Zemsta byłaby przyjemna. Zemsta, w jakiś pokręcony sposób, sprawiłaby mi satysfakcję, dała poczucie zadośćuczynienia. Ale to, stanie za oknem sypialni Tylera, nie przynosi ani satysfakcji, ani ukojenia. Podjęłam już decyzję. Więc dlaczego? Po co tu stoję?