- Och… moje s-słodziutkie Dudziątko… - [Petunia] zatkała w jego potężną pierś - m-moje dobre s- serduszko… tak ś-ślicznie dziękuje…
- Przecież on wcale nie podziękował! - oburzyła się Hestia. - Powiedział tylko, że Harry nie jest nikim!
- Tak, ale w ustach Dudleya znaczy to tyle samo, co „kocham cię” - powiedział Harry, w którym irytacja walczyła z ochotą wybuchnięcia śmiechem, jako że ciotka Petunia nadal ściskała Dudleya tak, jakby przed chwilą wyniósł na plecach Harry’ego z płonącego budynku.
- Wyszedłem sprawdzić, co się dzieje, i o mało nie odstrzelono mi głowy. - Przynajmniej wtedy by nie bolała - wymamrotał Minho.