-Mógłbyś dać mi whisky zamiast wina? -Whisky? -Tak. -Nie wiedziałem, że pijesz whisky. -A ja nie wiedziałam, że jesteś psychopatą. Po prostu przynieś mi whisky, Jack.
Za każdym razem, gdy tu przyjeżdżał, na niewielkiej działce rosło coraz więcej kwiatów. Winorośl i róże pięły się również po ścianie domu, więc ogród zdawał się sięgać aż do nieba. Czuł się niemal zażenowany, że przynosi skromne stokrotki. Były to jednak ulubione kwiaty Mary i miał zwyczaj zawsze je dla niej kupować. Kochała ich radosną prostotę, ich białe płatki wokół żółtych słoneczek, ich zapach - nie słodki i intensywny, jak w przypadku innych kwiatów, lecz ostry. Z charakterem. Lubiła je za to, że zakwitają w szczerym polu i przy drogach, udowadniając, że prawdziwe piękno jest spontaniczne i nieujarzmione.
W mojej sytuacji dobra zabawa jest czymśnieprzyzwoitym; według norm społecznych jedyną właściwąpostawą byłyby psychiczne tortury i samobiczowanie.
"Kiedy jesteśmy nieszczęśliwi, popełniamy głupstwa. Dokonujemy złych wyborów. Szukamy pociechy w destrukcyjny sposób. Ranimy ludzi, których kochamy."
-Mógłbyś dać mi whisky zamiast wina?
-Whisky?
-Tak.
-Nie wiedziałem, że pijesz whisky.
-A ja nie wiedziałam, że jesteś psychopatą. Po prostu przynieś mi whisky, Jack.
Książka: Za zamkniętymi drzwiami