Uchyliła płachtę namiotu i wpuściła do środka trochę światła – nieznośny blask zdążył ją oślepić,zanim założyła opaskę i okulary przeciwsłoneczne – a potem zaczęła przetrząsać swoje rzeczy,dopóki nie znalazła wszystkich buteleczek z lekarstwami.
Godzina osiemnaście minut dwadzieścia sześć sekund pytań „Jak pójdę, toco zrobię? Zadzwonię dzwonkiem? A jeśli nikt mi nie odpowie? A jeślizobaczą mnie z okna i rozpoznają, że to ja byłam w pomocy społecznej,i uznają mnie za wariatkę?”.
Czasem lubi się kogoś za mocno i to się nazywa miłość.