„Pamiętała, że po śmierci rodziców często patrzyła w niebo, obserwując chmury. Wyobrażała sobie, że te piękne, w jej mniemaniu, białe chmury to nadchodzące nowe życie, nowe szczęście i radość. Jej chmury życia. Tak jak każdy posiada swoją świecę życia, która w pewnym momencie gaśnie i nadchodzi śmierć, tak ona wierzyła, że każda chmura symbolizowała nowe życie. Życie z napisem „happy end”. Na jej chmurze życia jednak jednak wcale nie było wypisanego happy endu. I raczej nie będzie ...”.
Kiedyś chyba Paul Newman powiedział, że nie zdradza żony, bo nie sięga po hamburgera, kiedy w domu ma befsztyk... No cóż. Widocznie ona, Jadwiga Maliszewska, tym befsztykiem nie jest. Tylko kotletem. Odgrzewanym kotletem. A może nawet nie? Nawet nie odgrzewanym. Zimnym kotletem powszednim.
- Żołnierze widzą wyłącznie koniec własnego nosa - oświadczyła babcia, nie zważając na dzieci. - W mundurze trzeba się pokazać jak najlepiej. Wy byście się stale tylko przebierali, a robicie takie straszne rzeczy. Wstyd mi za was.
Pomalowane naczerwono paznokcie połyskują w słabym świetle.
Jeśli będę zaprzątać sobie głowęwspomnieniami o tobie, zabraknie w niej miejsca na prawdziwedemony.
„Pamiętała, że po śmierci rodziców często patrzyła w niebo, obserwując chmury. Wyobrażała sobie, że te piękne, w jej mniemaniu, białe chmury to nadchodzące nowe życie, nowe szczęście i radość. Jej chmury życia. Tak jak każdy posiada swoją świecę życia, która w pewnym momencie gaśnie i nadchodzi śmierć, tak ona wierzyła, że każda chmura symbolizowała nowe życie. Życie z napisem „happy end”. Na jej chmurze życia jednak jednak wcale nie było wypisanego happy endu. I raczej nie będzie ...”.
Książka: Kiedy znów zaświeci słońce