Znalazłem twoją książkę - mówi. -> Nagroda dla uczciwego znalazcy: * Ja (Madeline).
Gdy wyobrażam sobie powrót dodomu, czuję tylko bolesny ucisk w piersi.
Pomimo łączącejnas głębokiej więzi nie próbowaliśmy przekraczać wyraźniezarysowanej granicy dzielącej nasze życia.
I tak w atmosferze sielanki mijał dzień za dniem. Wstawałam, rozpalałam w piecu, w razie potrzeby jechałam po pieczywo. Siadałyśmy do stołu. Wieczorami Gerda zaglądała do mnie do pokoju. Nieśmiało wchodziła. Pytała, co porabiam. Siadała w fotelu. Już po pierwszym wspólnym wieczorze wiedziałam, że nadszedł czas na odrobinę procentów. Szłyśmy do kuchni. Podopieczna dostawała lampkę wina. Sobie wlewałam odrobinkę dla towarzystwa. Siedziałyśmy i opowiadałyśmy różne historie z naszego życia. Robiłam kolację. Wrzucałam brykiet do pieca. To był mój ostatni obowiązek każdego dnia. Po kolacji nasze drogi się rozchodziły. Spotykałyśmy się dopiero kolejnego dnia rano.