Podobnie czułam się po zaręczynachz Francisem: wszędzie dostrzegałam kobiety, którym właśniektoś się oświadczył. Łatwo było je zauważyć, bo nosiły naserdecznym palcu tylko ten jeden pierścionek, często nieco zaduży albo za ciasny, więc bez przerwy nim się bawiły.
Pragnienie autodestrukcji przegryza się przez moje mechanizmyobronne jak każde inne uzależnienie.
- Naprawdę cię rozkroili, a potem znowu poskładali? - pyta. Głową sięga mi już do piersi. Brakuje mu czterech zębów na przedzie.- Dziadek mówi, że pewnie poskładali cię zupełnie nie tak, jak trzeba. I że Bóg jeden wie, jak my się zorientujemy.