Jeśli ciągnęłam Jina przez pół pustyni tylko po to, żeby tu umarł, to chyba go zabiję.
Teraz musiałam cieszyć się tym, co mam,i starać się jakoś przeżyć każdy dzień.
To miejsce jest idealne. Szukała, sprawdzała i w końcu znalazła. Ławeczkastojąca z boku, pomiędzy dwoma dużymi sosnami. Nikt tu nigdy nie siada, boznajduje się zbyt blisko drzew i często spadają z nich szyszki wielkości piłektenisowych.
"Może to właśnie ją w nim przeraża, to, że wydaje sięosobą grzeczną i zrównoważoną, a w rzeczywistości jest zupełnie inny”.