Wychodząc za mąż, popada się bezapelacyjnie w niekończący się system nadzoru. Należy uważać na wszystko: co twój mąż robi, jak się miewa. A potem, kiedy pojawią się dzieci, uważasz też na nie. Zostaje się nadzorczynią, służącą i dyplomatką jednocześnie. I nie kończy tego bynajmniej coś tak trywialnego jak rozwód. O nie. Miłość może przeminąć, wszelako troska pozostaje.
Wychodząc za mąż, popada się bezapelacyjnie w niekończący się system nadzoru. Należy uważać na wszystko: co twój mąż robi, jak się miewa. A potem, kiedy pojawią się dzieci, uważasz też na nie. Zostaje się nadzorczynią, służącą i dyplomatką jednocześnie. I nie kończy tego bynajmniej coś tak trywialnego jak rozwód. O nie. Miłość może przeminąć, wszelako troska pozostaje.