(Nie)spełnione marzenia
Nikt nie lubi samotności. Ja tylko nie próbuję się z nikim na siłę zaprzyjaźniać. To prowadzi do rozczarowań – pisał w jednej ze swoich książek Haruki Murakami. Przyjaźń oznacza bowiem zaufanie, zmusza nas do zdjęcia zbroi, jesteśmy zatem wystawieni na ciosy, na zranienia. Dlatego też niektórzy z nas, obierając strategię, decydują się na działanie zachowawcze. Obawiając się ciosu, potrafią uderzyć pierwsi. Obawiając się porzucenia, sami porzucają. Obawiając się bólu, nigdy nie pozwalają nikomu się do siebie zbliżyć. Smutne jest życie takiej osoby, bowiem pomimo tej obrony, nigdy nie osiągnie ona pełni szczęścia. Nieświadomie rani siebie, na swej drodze życia pozostawia same ofiary oraz zgliszcza.
Ten opis doskonale pasuje do Tully Makker, bohaterki najnowszej powieści Paulliny Simons. Tully, opublikowana nakładem wydawnictwa Świat Książki, atmosferą nie przypomina zupełnie bestsellerowej sagi o losach Tatiany i Aleksandra. Jest to bowiem opowieść o prozie życia, życia tak zwyczajnego, że dzień po dniu zadającego sercu i duszy rany. Tully jest również dowodem na dojrzałość, jaką osiągnęła autorka zarówno w sferze poruszanych zagadnień, jak i operowania słowem oraz konstruowania swoich bohaterów. W jej poprzednich książkach bohaterowie, choć wspaniali, byli najczęściej jednowymiarowi, zaś dokonywane przez nich wybory - oczywiste. Tym razem uczestniczymy w codziennych zmaganiach bohaterów z rzeczywistością, nieustannie poddając w wątpliwość ich postępowanie, złoszcząc się na nich, obrażając, a niekiedy litując.
Tully to dziewczyna pochodząca z dysfunkcyjnej rodziny, po odejściu ojca wychowywana przez apodyktyczną matkę, zbyt często sięgającą po przemoc, jako środek wychowawczy. Zaniedbywane dziecko, będące świadkiem traumatycznych wydarzeń, szybko wyrasta na buntowniczą nastolatkę, chroniącą się przed światem za kurtyną z włosów.
Rodząca się w niej kobiecość zbyt szybko stała się dla niej zagrożeniem, nie było też nikogo, kto ochroniłby ją przed lubiącym młode ciała wujkiem. Gdyby nie sąsiadka, matka jednej z jej przyjaciółek, być może Tully podzieliłaby los dzieci, które same mają dzieci. Takie wydarzenia nie mogą nie pozostawić na człowieku piętna. Dlatego nie mogą dziwić podejmowane przez dziewczynę próby samobójcze, nie dziwi jej swobodne zachowanie i występy topless w nocnych klubach.
Kiedy mogłoby się wydawać, że jej zawiła dotąd droga zaczyna się prostować, samobójstwo popełniła jedna z jej przyjaciółek, Jennifer, jedyna osoba, którą Tully odważyła się pokochać. Zakochana w Jacku, gwieździe szkolnego sportu, nie wytrzymała jego obojętności. Dzień po dniu oddalała się od wszystkich, bo ostatecznie wyciągnąć broń i strzelić sobie w głowę. Kiedy całe miasteczko opłakiwało śmierć młodej dziewczyny, Tully załatwiała formalności pogrzebowe, opiekowała się jej rodzicami, sprzątała jej pokój. Nie mogła sobie pozwolić na płacz, na przeżywanie żałoby, bowiem w ten sposób otworzyłaby swoje serce na ból, którego mogłaby nie znieść. Od tej chwili jedynym celem jej życia jest wydostanie się z Topeki i realizacja marzenia, które dzieliła wraz z Jennifer. Obie bowiem planowały, że po ukończeniu szkoły przeniosą się do słonecznej Kalifornii, gdzie Tully zamierzała podjąć studia z psychologii dziecięcej.
Życie rzadko jednak pozwala nam realizować własne scenariusze. Mijają lata, zaś Tully wciąż zwleka z wyjazdem. Dawno już opuściła matkę, to dostała się na miejscowy uniwersytet, zaś u jej boku pojawił się mężczyzna, gotów poświęcić dla niej wszystko, nawet własną godność. Pojawienie się na świecie dziecka, chłopca zwanego przez wszystkich Bumerangiem, jeszcze bardziej utrudnia decyzję o opuszczeniu rodzinnego miasta - tym bardziej, że jej mąż ma w mieście dobrze prosperujący interes.
Paradoksalnie kiedy Tully odnalazła względny spokój, w jej życiu pojawił się Jack, mężczyzna, który złamał serce jej przyjaciółce. Czy dziewczyna będzie miała tyle siły, by w dalszym ciągu pałać do niego nienawiścią? A może ten wieczny włóczęga, który realizuje jej marzenie o mieszkaniu w Kalifornii, złoży Tully propozycję nie do odrzucenia? Może zaoferuje jej czułość, miłość, złudzenie życia w sielskim domu przy plaży? Czy Tully będzie gotowa porzucić bezpieczne, ale pełne rozczarowań życie z Robinem, by walczyć o zaspokojenie swoich pragnień?
Na te pytania odpowiada Paullina Simons w swojej powieści Tully. Powieści przepełnionej emocjami, podobnie zresztą, jak jej bohaterka. W przypadku Tully są to jednak emocje negatywne. Ona cała przepełniona jest pretensjami do świata, żalem, gniewem i bólem. Otaczając się grubym pancerzem, straciła już dawno zdolność do szczerego uśmiechu, zapomniała, czym są wdzięczność, naturalność. Postać ta może w czytelniku wywołać falę negatywnych odczuć, mimo wiedzy o jej dzieciństwie, mimo zrozumienia dla jej cierpienia, trudno zaakceptować jej wybory. Sposób, w jaki raniła kolejne osoby, jest naprawdę okrutny, trudno znaleźć usprawiedliwienie dla takiego postępowania.
Właśnie to bezgraniczne zaangażowanie czytelnika w fabułę jest elementem, którego nieco brakowało w poprzednich powieściach autorki. Powieściach wspaniałych, ale nie tak wyrazistych, nie tak głębokich. W przypadku Tully Simons udało się stworzyć na kartach książki postaci, które żyją, które kochają i nienawidzą, zaś każda z nich wciąga nas w swoją historie równie mocno. To wspaniała, choć bolesna książka, do której nie ma nawet potrzeby wracać ponownie – wypala ona piętno, zmusza, by ją zapamiętać na całe życie. Co więcej: weryfikuje nie tylko wybory samej Tully, ale i wybory czytelników…
Didi Wood mieszka w Dallas, jest szczęśliwą mężatką, ma dwie urocze córeczki i właśnie spodziewa się trzeciego dziecka. Pewnego dnia jedzie po zakupy...
Powieść o losach rodziców Aleksandra, poprzedzająca uwielbianą przez polskie czytelniczki trylogię ,,Jeździec miedziany". U progu XX wieku Gina...