Bohaterka stworzona przez Bernadetę Prandzioch pracuje jako terapeutka w jednej z katowickich prywatnych poradni psychologicznych oraz jako wykładowca na uczelni (jest w trakcie pisania doktoratu). Prowadzi terapię par, wysłuchuje pacjentów z problemami, stara się im pomóc, zachowując przy tym profesjonalną postawę. Wszystko to kończy się, gdy jej przełożony znajduje w ogrodzie przylegającym do poradni zwłoki kilkuletniego dziecka.
Marta Szarycka nie może przejść wobec tego dramatu obojętnie (któż by mógł?), próbuje odkryć, kto może być odpowiedzialny za zbrodnię. Pomaga jej w tym pewien stróż prawa, z którym bohaterka ma romans, jednak samo śledztwo odbywa się zwykłymi metodami policyjnymi, daleko poza nią. Sama terapeutka musi uporać się ze swoimi demonami, które budzą się w niej w miarę rozwoju akcji. Marta Szarycka otrzymuje wiadomości, które obarczają ją odpowiedzialnością za zaginione dzieci – ginie, a potem odnajduje się anonimowy chłopiec, następnie zaś porwana zostaje córeczka jednego z pacjentów Szaryckiej. Wszystkie tropy zaczynają prowadzić do niej, co z pewnością nie wpłynie korzystnie na rozwój jej kariery.
Bohaterka nie radzi sobie z odpowiedzialnością, jaka na nią nagle spadła, ze swoimi emocjami, szuka dystansu więc wobec osaczających ją problemów w przygodnym seksie, co raczej nie wychodzi jej na dobre. Jak się okaże, ma to źródło w jej przeszłości.
Kobieta ma prawdziwy talent do związków skazanych na porażkę. Być może to właśnie stanowi o jej wartości jako terapeutki – potrafi zrozumieć pary szukające u niej wsparcia. Nie jest to miła i sympatyczna osoba, momentami - bardzo irytująca, choć nie pozbawiona także dobrych cech, jak choćby empatia. Nie jest to zatem kolejna papierowa postać wstawiona do powieści gatunkowej tylko po to, by ładnie wyglądać. Marta Szarycka naprawdę ma problemy. Unika jedzenia, panicznie boi się przytyć, tęskni za porzuconym kilka lat temu tańcem. Stresy neutralizuje na siłowni i w czasie biegania. Często sięga po papierosy i kieliszki z winem. W jej samotnym życiu trudno doszukać się radosnych momentów, dlatego z jej stanem psychicznym doskonale współgra listopadowo-grudniowa aura. Cóż, nie jest to z pewnością kolejna uśmiechnięta pani przedszkolanka.
Terapeutka to dobrze wymyślona i skonstruowana powieść. Można nieco wątpić w motywy, jakie kierowały porywaczem, ale w końcu któż zrozumie psychopatę? Chyba tylko psycholog… Terapeutka Bernadety Prandzioch jest udanym kryminałem psychologicznym. Jak na debiut to nawet bardzo udana powieść.
Każde miasteczko ma swoje mroczne tajemnice. Zapraszamy na Mazury! ,,(...) Czuł się jak w potrzasku, nerwowo wodził wzrokiem z jednej strony na drugą...
NOWY GŁOS W POLSKIEJ POWIEŚCI KRYMINALNEJ. Listopadowy poranek. W ogrodzie gabinetu terapeutycznego zostają znalezione zwłoki dziecka. Choć pracująca...