Moc i Pragnienie
W Weronie żyła tragiczna para zakochanych – Romeo i Julia. W jednym z angielskich miasteczek żyje natomiast młoda Winter Blackwood Star, która połączyła swoje losy z Rhysem Llewelyn, przedstawicielem wampirzego rodu. Oba te związki nie powinny się zdarzyć, a miłość może zgubić bohaterów angielskiej opowieści - podobnie jak stało się to w przypadku kochanków Szekspira.
Zapewne miłośnicy historii o Zakonie Ciemności i ludziach z Familii już wiedzą, że na rynku pojawiła się druga część niezapomnianej Winter. Opublikowana nakładem wydawnictwa Dreams książka Silver opowiada o dalszych losach Winter i jej mrocznej miłości. Asia Greenhorn znów zabiera czytelników w świat wampirów i ludzi, wiele ryzykując – fala popularności nieumartych licealistów już minęła i wydaje się, że formuła paranormal romance powoli zaczyna się wypalać. Nie sposób jednak nie zauważyć, że autorka dojrzewa literacko wraz ze swoją bohaterką i kontynuacja opowieści jest dużo lepsza od wprowadzenia w skomplikowane życie panny Star.
Mimo licznych dłużyzn i nic nie wnoszących do rozwoju akcji dialogów i scen, czas poświecony na lekturę ponad czterystu stron trudno uznać za stracony. Chociaż historia adresowana jest raczej do nastoletnich wielbicielek tego gatunku, to jestem przekonana, że i starsze czytelniczki w ramach relaksu po książkę sięgną (satysfakcji jednak zagwarantować nie mogę).
Wiemy już, że związki ludzi z wampirami są od dawna surowo zabronione przez Radę Dwóch Ras. Kara za złamanie prawa jest jedna – kochanków czeka śmierć. Jednak w przypadku rodziców Winter karzące ramię sprawiedliwości nie mogło powstrzymać siły ich miłości i namiętności. Z tego związku narodziła się niezwykła istota, mieszaniec mający w sobie pierwiastek ludzki i nadnaturalny. Narodziła się Winter, której krew ma niezwykłe właściwości – daje wampirom nieśmiertelność. Siedemnaście lat temu nie zlikwidowano tego owocu grzechu tylko po to, by mogła stać się narzędziem w rękach Rady Dwóch Ras.
Wielki Mistrz ma dalekosiężne plany wobec dziewczyny – chce on za pomocą jej krwi stworzyć Nieśmiertelnego, który stanowić będzie tajną broń i stanie się gwarantem władzy. Alaric Lochinvar jest bowiem przekonany, że wyłącznie podporządkowując sobie Radę, zdoła utrzymać pokój.
Nikt jednak nie mógł przewidzieć, że Winter już wybrała osobę, której podarowała nieśmiertelność – Rhysa. Nieopatrznie stworzyła potwora, którego duszę opanowała ciemność i żądza absolutnej potęgi. Spełnia się mroczna przepowiednia Bethan, która ostrzegała Winter, że Moc wzmaga Pragnienie, a Pragnienie ugasi tylko krew. Moc niszczy (…). Niektórych ta moc zniszczyła również fizycznie (…). Inni zostali zabici przez tych, którzy ich stworzyli. Dziewczyna za wszelką cenę stara się udowodnić, że nieśmiertelność ukochanego niczego nie zmienia - a właściwie desperacko chce w to wierzyć. Jednak pierwotny zew natury, niezwykłe umiejętności, które się w niej budzą, sprawiają, że staje się mimowolnym świadkiem okrutnego morderstwa, jakie popełnia Rhys. Ośmielił się on sam sięgnąć po tytuł Wielkiego Mistrza, usuwając jednym, śmiertelnym ciosem Alarica ze stanowiska. Jego panowanie jest jednak destrukcyjne dla umowy pomiędzy ludźmi a wampirami. W mieście zaczyna szerzyć się fala agresji, a wampiry nie czują się zobligowane do przestrzegania paktu. Co noc odbywają się krwawe polowania, a buntownicy doprowadzeni bywają do ostateczności.
Winter będzie musiała stanąć przed wyborem: albo umrze, zabijając swojego chłopaka, albo przygotuje się na wieczne cierpienie u jego boku. Chyba, że odnajdzie tajemniczą koronę, zwaną Corona Argentea, uważaną za niezwykły talizman przepełniony mocą. Tylko ten przedmiot może zerwac więź pomiędzy kochankami. Pomocą w poszukiwaniach służyć jej może niejaki Malcolm Dougall, rzekomy brat jej ojca oraz … Nie zdradzę już żadnego szczegółu fabuły, szkoda bowiem tracić element zaskoczenia.
Trudno odmówić autorce fantazji, choć akcja jest dość schematyczna, trudno też mówić o jej dynamice czy gwałtownych zwrotach. Zaledwie kilka jest momentów trzymających w napięciu, reszta – w wersji skróconej – stanowiłaby ich wspaniałe dopełnienie. A tak otrzymujemy nieco monotonną, stanowczo zbyt długą historię, którą ratują wyłącznie bohaterowie. Im bowiem Greenhorn poświęciła wiele uwagi, każdego obdarzając zestawem indywidualnych cech, własnym zdaniem i całą gamą emocji. Warto podkreślić również niezwykłą właściwość powieści, jaką jest unosząca się nad lekturą aura tajemniczości i niebezpieczeństwa. Mrocznym akcentem jest też okładka, nawiązująca stylem do pierwszego tomu, przyciągająca spojrzenia i uwodząca magnetyzmem pięknej dziewczyny, która może być uosobieniem Winter.
Życie młodziutkiej Winter Starr wywraca się do góry nogami, kiedy babcia, jej jedyna bliska osoba, ulega dziwnemu wypadkowi i zapada w śpiączkę...