Wznowienie książki Joanny Olczak-Ronikier „Piotr” to nie lada gratka dla wielbicieli „Piwnicy pod Baranami”, a zwłaszcza dla fanów jej założyciela. Biograficzna opowieść o Skrzyneckim napisana tuż po jego śmierci ma przybliżyć czytelnikom sylwetkę tego krakowskiego „brata-łaty”, człowieka legendy.
Joanna Olczak-Ronikier podchodzi do tematu bardzo ostrożnie, żeby nie nadużyć zaufania przyjaciela, nie zdradzić żadnych kompromitujących sekretów, wyprostować wszelkie niejasności i przedstawić Piotra Skrzyneckiego w jak najlepszym świetle. Nie da się ukryć, że „Piotr” jest książką-pomnikiem, historią zrodzoną z fascynacji. Autorka wybiela swojego przyjaciela, tłumaczy jego ekstrawaganckie zachowania i znajduje wyjaśnienia dla nawet najdziwniejszych sytuacji (o ile oczywiście dopuszcza je – sytuacje – do swojego tekstu). W historii Olczak-Ronikier, przynajmniej w pierwszej jej połowie, zadziwiająco mało jest samego Piotra. Owszem, przedstawia autorka jego dziadków i rodziców, tylko że traci z oczu cel pisania, zaczyna skupiać się – zupełnie moim zdaniem niepotrzebnie – na perypetiach przodków i opowieść o Piotrze zamienia się w opowieść o jego rodzie. Temat dzieciństwa Piotra rozrasta się niebezpiecznie – w efekcie dorosłe dokonania Skrzyneckiego zostają zepchnięte do końcowych rozdziałów i potraktowane – z przymusu – dość oględnie.
Autorka deklaruje, że na kartach tomu Piotr przemawiać będzie własnymi słowami – wyłuskanymi z wywiadów. Tylko że tych wypowiedzi jest bardzo mało. W dodatku często stoją w sprzeczności z prawdą i natychmiast muszą być prostowane czy wyjaśniane. Skrzynecki uwielbiał koloryzować i kłamać, tworzył mit artysty. Olczak-Ronikier czasami konfrontuje fragmenty wywiadów z opiniami bliskich, czaami zaś przyjmuje je za pewnik i źródło informacji. Poza tym stara się wykorzystać zdobyte źródła – między innymi listy matki i brata Piotra – ale sięga po nie zdecydowanie zbyt często, zatrzymuje się nad nieistotnymi szczegółami życia matki Piotra i przez to zmienia opowieść biograficzną w kronikę rodu. Oczywiście historii na temat samej Piwnicy powstało już wystarczająco dużo – nie wiem jednak, czy do interpretowania dzieła życia Skrzyneckiego przydadzą się perypetie jego matki. Nie to przecież było celem. Przez takie rozdziały książka Olczak-Ronikier traci na wartości – oczywiście nie zawsze możliwe jest precyzyjne rekonstruowanie dziejów jednego bohatera, ale bez żalu można by zrezygnować z redundantnych wiadomości. Czasami porzuca autorka rzeczowy opis i relacje, próbując stworzyć poetycką wizję bohatera, sięga na przykład do wizerunku z kart tarota – po co? Dla ozdoby, z chęci popisu… tylko przecież nie efektowne narracje powinny tu być istotne.
Niekiedy próbuje Joanna Olczak-Ronikier odczytywać losy Piotra Skrzyneckiego przez pryzmat własnych doświadczeń, nie ma wtedy w relacji słowa „on” ale „my”. Widać w tym próbę popisania się znajomością, „doświadczeniem”. Subiektywna lektura, ale w końcu autorka też tworzy opowieść bardzo subiektywną. Jak dla mnie – momentami za bardzo. Nie lubię, kiedy w biografii „ja” autora wysuwa się na pierwszy plan. U Olczak-Ronikier dzieje się tak w niewybaczalnych chwilach – kiedy wreszcie na horyzoncie pojawia się sylwetka Skrzyneckiego i czytelnicy mają nadzieję, że wreszcie to Piotr stanie się bohaterem tomu – nie tylko tytułowym, ale faktycznym, głównym. Najciekawszą częścią książki jest bez wątpienia partia ostatnia – w której ta osobista znajomość z człowiekiem legendą sprawiła, że narracja nabrała kolorów, przestała być zestawieniem suchych faktów wydobytych z rozmaitych dokumentów.
Piotr widziany oczami autorki to jednak niewielki wycinek książki. Ciekawy jest także rozdział końcowy, który stworzyła Olczak-Ronikier z różnych wypowiedzi Skrzyneckiego, pozbieranych z wywiadów. Z punktu widzenia osób żywo zainteresowanych wszystkim, co ma nawet najodleglejszy związek z Piwnicą pod Baranami – książka będzie ciekawą lekturą, nie zmieniającą na pewno wizerunku Piotra Skrzyneckiego, ale pogłębiającą wiedzę na temat jego rodziny. Ponieważ historia ta nie jest beletryzowana – nie polecam jej przypadkowym czytelnikom. Nie powinni też po „Piotra” sięgać ci odbiorcy, którzy nie lubią książek pisanych „na kolanach” – wiernopoddańczy stosunek Olczak-Ronikier do Piotra jest tu bardzo widoczny. Tom stanowi natomiast cenne świadectwo odbioru postaci i jej dzieła.
Wiosną 1945 roku matka i babka Joanny Olczak-Ronikier – bohaterki bestsellerowej i nagradzanej książki W ogrodzie pamięci – po latach wojennej...
Napisana i zredagowana z humorem i nostalgią, bogato ilustrowana zdjęciami i dokumentami, historia trzydziestu ośmiu lat krakowskiego kabaretu Piwnicy...