Recenzja książki: Morze

Recenzuje: Damian Kopeć

Co trzeba zrobić, aby sobie zasłużyć na śmierć?

Takie pytanie często zadaje sobie Rin, bohater książki Wielki Północny Ocean Księga I. Morze autorstwa Katarzyny Szelenbaum. Jest to pytanie o tyle dziwne, że śmierć nie jest rzeczą trudną, umrzeć można prawie zawsze, w dodatku to bez czyjegokolwiek przyzwolenia. Oto pierwsza część pięciotomowego cyklu rozgrywającego się w fikcyjnym Królestwie Eskaflonu, w czasach wzorowanych na wczesnym średniowieczu europejskim. Istnieje spora trudność z prostym zaklasyfikowaniem tej powieści. Nie jest to czyste fantasy, choć pojawiają się tu pewne jego elementy. Nie jest to powieść historyczna, realistyczna. Najbardziej zbliżona jest charakterem do baśni, choć nie jest wcale oczywistym reprezentantem tego gatunku literackiego. Przede wszystkim jest bardzo mocno rozbudowana, zdecydowanie stawiająca na introspekcję postaci, w znacznie mniejszym stopniu zaś - na akcję. Można na księgę I Wielkiego Północnego Oceanu spojrzeć jak na opowieść o dorastaniu, dojrzewaniu, przemianie. O bolesnym, powolnym przejściu ze stanu młodości w dorosłość. O odkrywaniu świata, siebie, najbardziej ponurych doświadczeń, jakie niesie z sobą życie. Można - jak na opowieść o mrocznych zaułkach życia, o tym, co w nim smutne, niepokojące, negatywne, niszczące. W pewnym aspekcie jest to również pean na cześć książek, świata wyobraźni, będącego czasami ucieczką przed rozczarowującą, przygniatającą, znieczulającą rzeczywistością

I tak jak głosy zmarłych przesączały się przez niego obezwładniającą ciszą, tak teraz zaklęcia znaków podobnym rodzajem milczenia powoływały do istnienia kształty i barwy pod jego powiekami. Księgi były snami zmarłych.

Rinoard z Latiltu, zwany Rinem, syn grabarza, żyje z wykonywania poleceń. Jakiekolwiek inne relacje są mu całkowicie obce. Nie zna ciepła, miłości, uśmiechu, bezinteresowności, dobra. Jego świat to przemoc, nienawiść, obelgi, cięgi. Wieczne niezadowolenie, pogarda okazywana mu na każdym kroku zarówno ze strony ojca, jak i otoczenia, traktującego jego zajęcie jako coś nieczystego, stygmatyzującego. Wywołującego u innych lęk, niechęć, niezrozumienie. Obroną chłopaka przed skrajnie odbieraną rzeczywistością w której egzystuje, jest zamknięcie się, ukrycie w twardej skorupie własnego "ja". Nie okazuje on na zewnątrz żadnych emocji, milczy, patrzy na świat zimnymi oczami. Kiedy zostaje sprzedany pewnemu sierżantowi, czuje, że zmienił się tylko jego właściciel, ten, który trzyma za uzdę. Zmienił się pan, któremu ma służyć i którego słuchać. Trafia następnie do ponurego podupadłego Zamku Żmija, w którym mieści się szkoła dla kandydatów na żołnierzy. Tu znowu doświadcza przede wszystkim przemocy, psychicznej i fizycznej. Nie potrafi i nie chce nawiązywać kontaktów z otoczeniem. Nie rozumie uczuć innych, nie wie, czym jest empatia. Jego rówieśnicy go przede wszystkim drażnią. Nie wychyla się ze swojej kryjówki, żyjąc za chłodnym, beznamiętnym spojrzeniem i zewnętrznie okazywaną obojętnością wobec wydarzeń. Słucha poleceń, widząc w tym jedyny sposób na przeżycie. Kolejnym etapem jego życia jest zostanie uczniem sławnego porucznika Danaena, zwanego Dzikim Krukiem. Służba i nauka, pełna zmęczenia, cierpienia, poniżania, nadmiernych wymagań i bezlitosnych reguł. Ma zostać następcą Kruka, bezwzględnego żołnierza, kierującego się bardzo specyficznie pojmowanym kodeksem honorowym.

Spokojny i niewzruszony ocean umysłu został nagle wzburzony i dziki szum przemknął chłopcu pod czaszką.

Akcja powieści toczy się niespiesznie. Dialogi to wyjątki w rozległych, ponurych opisach. Tu nie ma niczego dla wielbicieli dynamicznych wydarzeń. Prawie niczego - dla osób poszukujących w literaturze ciepła, rozrywki, poważnej refleksji nad życiem. Mamy wrażenie wejścia w przedsionki piekła, odrealnionego, zrodzonego w wyobraźni autorki i z pieczołowitością odmalowanego. Wydaje się, że czerpie ona przyjemność z rozbudowanych ponurych, depresyjnych opisów, w których logika przekazu jest wtórna wobec faktu kreowania przygnębiającego nastroju. Przyznaję, że nie przepadam za poetyką, z jaką mamy tu do czynienia, z dziwacznymi konstrukcjami językowymi, wymyślnymi i często niezrozumiałymi zestawieniami słów. Nie przepadam za depresyjną atmosferą, powtórzeniami, swoistym pozbawionym rygorów "rozpasaniem językowym". Nadmiar słów, brak powściągliwości jest dla mnie - obok niezrozumiale jednostronnego, pełnego tylko negatywnych cech opisu powieściowej rzeczywistość - zasadniczym mankamentem tej prozy. Co nie znaczy, że nie może się ona podobać. 

Ściany przesiąkały już krwią zachodzącego słońca, odgłosy na korytarzu wzmacniały się i cichły na przemian jak spokojne fale wód.

Monotonna narracja działa hipnotycznie, usypiająco. Mamy wrażenie śnienia dręczącego snu, w którym dominują niepokój, ból, lęk. Chodzenia po moczarach, pełnych grząskich słów, oblepiających umysł, pamięć obrazów, śmierdzących wyziewów okrucieństwa, zatruwających umysł. W którym brak kary jest najlepszą nagrodą, ludzie są z natury źli, biednym, słabym należą się tylko pogarda i nienawiść. Gdzie naczelną zasadą jest posłuszeństwo wobec lepiej urodzonych, panów, postawionych wyżej w hierarchii społecznej, a wobec niekończącego się cierpienia, bólu istnienia, życia sprowadzonego do wykonywania rozkazów można tylko zaciskać zęby i pokornie milczeć.

Czarne kamienie, tworzące jego imponującą masywność, jawiły się niby odlane z głębin nieprzespanych nocy - czy o świcie, czy o zmierzchu w jego wnętrzu wciąż warczał mrok i ziąb. Ten warkot, ledwo uchwytny pogłos powietrza płynącego licznymi strużkami przez całą chropowatość i ciężar kruszejącej materii, napierał na ziemię i zgrzytał niepokojąco jednostajną ciszą.

Trudno w tej książce z kimś się identyfikować. Rin nie budzi ciepłych uczuć. Choć można mu współczuć, jakoś próbować zrozumieć jego postawę, to trudno ją akceptować. Większość spotykanych tu osób żyje, wyładowując frustrację na słabszych. Wyjątkiem jest pewien nietypowy nauczyciel na Zamku Żmija. Dziki Kruk żyje kultem siły. Uważa się za lepszego od innych, pogardza słabszymi, skrzywdzonymi przez los. Stwierdza, że nie ma nikczemniejszych i podlejszych zwierząt niż żebracy, złodzieje, dziwki i ci wszyscy, którzy żyją na ulicy. Dla tego budzącego postrach żołnierza, odwzorowującego jakąś formę kultu nadczłowieka, który stoi ponad prawem i moralnością, ludzie biedni, prości, nie radzący sobie w życiu to nędzne, żałosne robaki. Mówi o nich do Rina: Robaki są od tego, żeby je rozgniatać (...) Nie waż się okazywać litości. Jakże ciekawa forma humanizmu, spotykana w wielu radykalnych ruchach ekologicznych i wśród niektórych elit tego świata (teza, że ludzie biedni odpowiadają za zniszczenie środowiska naturalnego, choroby, nędzę, zniweczenie planów stworzenia raju na ziemi).

Katarzyna Szelenbaum poświęca mnóstwo czasu i słów na utrwalanie negatywnych obrazów u czytelnika. W moim mniemaniu powieść wiele by zyskała, gdyby ograniczyć słowa, opisy, męczące powtórzenia, dziwne porównania jakby zaczerpienięte z powieści gotyckiej. Książka jest na swój sposób przyciągająca, ale zarazem męcząca, nieprzyjemna w odbiorze. Epatuje się tu przemocą, negatywnymi słowami i myślami. Można odnieść wrażenie wchodzenia w gęsty, duszny mrok, który ogarnia ziemię. Wchodzenia w przedsionki piekła, z których nie ma wyjścia. I nie ma nadziei.

Dzień wypełniony był niesamowitą, niemalże namacalną zawiesiną z ciszy i bolesnych westchnień.

Kup książkę Morze

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Morze
Książka
Morze
Katarzyna Szelenbaum
Inne książki autora
Wielki Północny Ocean. Kosmos
Katarzyna Szelenbaum0
Okładka ksiązki - Wielki Północny Ocean. Kosmos

To coś było na dnie jego źrenic. Coś, czego nie zobaczysz wprost, ale poczujesz tuż pod skórą. Wielki Północny Ocean to pięciotomowa powieść rozgrywająca...

Los
Katarzyna Szelenbaum0
Okładka ksiązki - Los

Czy ja istnieję? Czy jestem realny? Czy ja w ogóle JESTEM? Czym ja jestem? Czym jestem? Czym jestem? Wielki Północny Ocean to pięciotomowa...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy