Harda Elżbiety Cherezińskiej może oszałamiać. Nie tylko dlatego, że dostajemy do ręki kilkustestronicową opowieść o wojnie, miłości i zamętach odległych czasów, ale dlatego, że z suchych zapisów przenosimy się w realny, pełen zmysłów świat ludzi, którzy tworzyli naszą historię.
Trudno jest pisać o Hardej, bowiem z jednej strony istnieje ryzyko nadmiernego zachwytu nad faktem, że nareszcie (choć to „nareszcie” to nieprawda, bowiem o polskich królach pisał już i Karol Bunsch, i Paweł Jasienica, i inni) ktoś wyciągnął na światło dzienne naszych władców. A w tym przypadku - podobnie jak w innych powieściach Cherezińskiej - również władczynie i towarzyszki życia mężczyzn decydujących o losach naszego kraju. Cherezińska niczym David Starkey, brytyjski pisarz i historyk, dodaje przeszłości blasku i ludzkiego wymiaru. Dzięki niej królowe i królowie wychodzą z obrazów, opuszczają dostojny Poczet królów i książąt polskich, zakładają podkute buty i cierpią, kochają, intrygują - zupełnie, jakby nie mieli pozostać jedynie wspomnieniem człowieka, utrwalonym pędzlem Jana Matejki.
Trudno jest pisać o Hardej także dlatego, że zachwycając się bohaterami powieści, niezmiernie łatwo popaść w schemat, że to powieść z nutą feministyczną. A to po prostu opowieść o losach silnych kobiet, władczyń i nie tylko, które zawdzięczały swoją pozycję odwadze, pewności siebie i gotowości do walki. Cherezińska przywraca im miejsce w naszej pamięci, odrzucając utarte przez lata schematy, każące ukazywać kobiety jako przedmioty w krwawej i bezwzględnej walce o tron.
Tytułowa Harda to jedna z najbardziej niedocenionych i niesłusznie pomijanych w polskiej historii kobiet. Drugie dziecko Mieszka I, królowa Danii i Szwecji, matka Kanuta Wielkiego, współtwórczyni potęgi Skandynawii. Karen Blixen sportretowała ją w swoim opowiadaniu Potop w Norderney, gdzie występując pod skandynawskim imieniem Sygryda, Świętosława spaliła żywcem zabiegających o jej względy zalotników.
Nie znamy miejsca śmierci Świętosławy. Bywa że stawiana jest pod znakiem zapytania także jej tożsamość. Znana jako Sygryda i Dunhilda, ginie i myli swój trop w opowieściach średniowiecznych kronikarzy i autorów skandynawskich sag. A jednak wskrzeszona przez Cherezińską królowa pasuje jak ulał do dzisiejszych czasów. Wolna i niezależna, doskonale odpowiada na potrzeby czytelników XXI wieku. W czasach Gry o tron kolejna historia pióra Elżbiety Cherezińskiej rozpala umysły i zachwyca od pierwszej do ostatniej strony. To przywołane bez patosu czasy, gdy wybory były wyjątkowo trudne, a konsekwencje pomyłek - śmiertelne. Tym straszniejsza jest to opowieść, że prawdziwa. I zachwycająca.
MEGAPRODUKCJA W REŻYSERII ROBERTA MIRZYŃSKIEGO Czasy Wielkiego Rozbicia. Potężne ongiś królestwo w sercu Europy rozpadło się na księstwa, którymi władają...
Książę Władysław powrócił z banicji i Kraków odtworzył przed nim swe bramy. Ale Królestwo wciąż jest podzielone, w Starszej Polsce władają książęta Głogowa...