Ryann teoretycznie niczym nie różniła się od swoich rówieśników. Przecież tak samo, jak oni miała mosiężne plany związane z wybranym przez siebie kierunkiem mogącym pomóc jej w późniejszym poszukiwaniu lepszej pracy. Tak samo, jak oni posiadała pasję, która napędzała ją do działania i powodowała, że nawet ponury dzień nie był w stanie popsuć jej nabytego dobrego humoru. Również marzyła o tym, aby móc od czasu do czasu oderwać się od przyziemnych obowiązków i pozwolić sobie na chwilę wytchnienia w doborowym towarzystwie. Teoretycznie, ponieważ istniały pewne istotne fakty mogące obalić tę teorię. Fakty, których ujrzenie światła dziennego spowodowało, że w miarę poukładany świat dziewczyny rozsypał się niczym domek z kart.
To miało być tylko przypadkowe spotkanie w jednym z randomowych barów. Kolejna nieistotna znajomość, gdzie zaraz po opuszczeniu lokalu pamięć o przystojnym barmanie zostanie zatarta w pamięci. Los jednak zadrwił z Ryann, ponieważ wystarczył krótki uścisk dłoni z tajemniczym mężczyzną, aby ten pozwolił sobie wtargnąć do jej życia.
Odwiedzający ją w snach „nieznajomy” próbuje przekazać przyszłej studentce ważną informację. Niestety ta ignoruje go, robiąc prawie wszystko, aby odpędzić go od swojego umysłu. Miarka się przebiera, kiedy mężczyzna pojawia się ponownie, w realnym świecie, i stara się do niej zbliżyć. Zaniepokojona Ryann postanawia przerwać milczenie i powiadomić o tym niecodziennym incydencie swoich rodziców, których reakcja na te wieści niezmiernie ją zaskakuje. Przerażeni tą sytuacją dorośli postanawiają zrobić jedno – ukryć swoją córkę, byle tylko odciągnąć ją od nadchodzącego niebezpieczeństwa.
I od tego momentu kurz okrywający prawdę powoli opada, odsłaniając jej prawdziwą twarz.
Czy Ryann da radę przyswoić sobie tę sytuację? A może jej umysł nie zdoła nadążyć za tym wszystkim i dziewczyna postanowi się zbuntować?
Jedno jest pewne – wyścig o bezpieczeństwo Ryann może nie zostać ukończony.
Muszę przyznać, że w jakimś stopniu czuję się oszukana. Praktycznie każda rekomendacja trąbiła wszem i wobec, że będę miała do czynienia z dobrze skrojoną fantastyką. Niestety z ogromnym bólem serca odkryłam, iż w tym wszystkim jest niewiele prawdy. Owszem, natknęłam się na elementy wyraźnie wskazujące na ten gatunek, ale są one – moim zdaniem – niedopracowane, przez co nie posiadają one aż tak olbrzymiej siły przebicia. Przez cały czas liczyłam na to, że autorka rozwinie ten wątek, ukaże mi to cudowne Nesbero w całej okazałości. Pragnęłam poznać historię tego świata, odkryć prawdziwą twarz zamieszkujących tam istot, poobserwować ich wzajemne relacje... I co otrzymałam? Wprowadzenie do wielu wątków pobudzających ciekawość, które – w jakimś stopniu są już tak często odgrzewane, że aż prawie trącą spalenizną – i zostawienie mnie w samym środku lasu, z wieloma istotnymi pytaniami formującymi się w głowie. A na odpowiedzi niestety nie mogłam liczyć. Nie powiem, całe to szaleństwo panoszące się w życiu Ryann, ten zbiór niedopowiedzeń i skrywanych przez lata sekretów nakręcało mnie. Stopniowo wprowadzana w ten fabularny chaos starałam się delikatnie rozeznać w terenie, podejmując próby zrozumienia, co tutaj właściwie się dzieje. Przewracałam strony, jak szalona, chłonąc każdą linijkę tekstu, przez co prawie nie byłam w stanie odłożyć książki. Właśnie – prawie, bo nie tylko ten fantastyczny aspekt powodował, że moje odczucia, co do „Córki lasu” miewały wahania niczym marcowa pogoda. Dopiero końcówce udało się co nieco rozpędzić ciemne chmury. Zwrot akcji, jaki tam nastąpił, pozostawił mnie z lekko rozdziawionymi od zaskoczenia ustami i gdybym się nie opamiętała, to zapewne siedziałabym tak przez dobrą godzinę. Za ten zabieg gratuluję autorce, bo okazał się on strzałem w dziesiątkę!
„Uda się. Może nie będzie łatwo, ale wierzę, że ją ochronisz. Wywalczysz dla niej szczęśliwe życie. Czy to w naszym świecie, czy też w świecie ludzi. Ty też musisz w to uwierzyć, a wtedy to się stanie...”
Sama kreacja tytułowej Córki lasu nie powaliła mnie na kolana. Ryann wydawała mi się... nijaka. No, nie jestem w stanie inaczej określić osoby, która – oprócz jakiejś pozycji w hierarchii – nie wyróżniała się na tle pozostałych bohaterów. Dziewczyna przez prawie cały czas dawała się manipulować przez innych, co powodowało, że praktycznie nie posiadała własnego zdania. Przypominała przy tym kawałek plasteliny, który zmienia swe kształty pod wpływem nacisku przeróżnych rąk. Na palcach jednej dłoni mogę policzyć momenty, kiedy to postanowiła zbuntować się i zrobić coś po swojemu (co skutkowało wieloma przykrymi konsekwencjami). To i tak nie zmienia faktu, że pomimo szczerej chęci polubienia jej, nie potrafiłam tego zrobić. Jedynie co udało mi się oswoić z jej obecnością, bo dzięki temu poznałam znacznie ciekawiej zarysowane postaci.
Moją uwagę zdołał przykuć tajemniczy Veik, którego obecność od samego początku nie dawała mi spokoju. Te jego umiejętności wnikania do pewnej sfery, ta aura sprawiająca, że Ryann nie umiała normalnie funkcjonować w pobliżu tego mężczyzny... Coś z nim było nie tak i koniecznie pragnęłam dociec, kim on tak właściwie jest. A kiedy tylko otrzymałam szansę bliższego poznania tego pana... Nie powiem – zauroczyłam się! Veik – jak dla mnie – robi całą robotę i to właśnie on bryluje na kartach „Córki lasu”. Zaraz tuż po nim pragnę wyróżnić postać Thomasa. Chociaż wielu mogłoby go wrzucić do tego samego worka, co Ryann, uznając tego bohatera za nijakiego, ja nie potrafię przejść obok niego obojętnie. Całkowicie zdobył moje uznanie oraz szacunek swoją determinacją. Uparcie dążący do upragnionego celu mężczyzna swoją postawą udowadnia, że choćbyśmy nawet walczyli o własne szczęście latami, to nie warto się poddawać, bo nigdy nie wiemy, czy czasem nie stoimy już ociupinkę na linii mety. Natomiast pozostali bohaterowie wydawali mi się papierowi. Rozróżniałam ich jedynie za pomocą imion, co raczej nie jest wspaniałym akcentem. Przecież każdy człowiek ma w sobie to coś, co pozwala mu na wyróżnienie się w tłumie z pozoru podobnych do niego ludzi. A tutaj nawet elfy nie zostały wykreowane tak, aby ukazać ich słynną majestatyczność...
Pomimo przykrej niespodzianki związanej z niedopracowanym wątkiem fantastycznym, nie jestem w stanie zarzucić pani Justynie Chrobak braku talentu pisarskiego. Autorka ma lekkie pióro i wystarczy dosłownie niewiele, aby dać się obezwładnić barwnym opisom, jakimi raczy nas ta pani. Także podobał mi się sposób, w jaki zostały opisywane odczucia poniektórych postaci, dzięki czemu lepiej rozumiałam ich stanowisko w danej sprawie. Jednakże mam nadzieję, że wraz z dalszymi częściami pani Justyna zadba o poszerzenie swej wiedzy na temat nadnaturalnych istot oraz krain, dodając temu wszystkiemu coś od siebie tak, aby całość zapierała dech w piersi!
Zanim przejdę do podsumowania, pragnę zwrócić uwagę na pewne niedociągnięcia, jakie mają miejsce w „Córce lasu”. Sama nie jestem wybitną mistrzynią, jeżeli chodzi o używanie przecinków w prawidłowych miejscach, jednakże w tej książce aż roi się od ich braku lub wciśnięcia ich tam, gdzie nie powinny grzać swoich zaokrąglonych pośladków, co odrobinę mnie smuci. Wyraźnie to widać w dialogach, gdzie bohaterowie zwracają się do kogoś. „Tak kochanie” – oto jeden z licznych przykładów tej zbrodni, za które – mam nadzieję – ludzie odpowiedzialni za nie zostaną postawieni przed sądem i otrzymają wyrok w postaci nakazu natychmiastowej poprawy.
Podsumowując:
Chociaż wypisano mi na recepcie, zwanej „Córką lasu”, sporą dawkę fantastyki, a w książkowej aptece otrzymałam zamiennik w postaci obyczajówki z drobną dozą nadnaturalności, w jakimś stopniu przypadło mi to do gustu. Koniec końców odbyłam przyjemną przygodę w towarzystwie Ryann, która pozwoliła mi oderwać się od rzeczywistości i poznać coś zupełnie nowego. Niestety ogromni fani tego gatunku mogą poczuć się rozczarowani, dlatego musicie się zastanowić, czy aby na pewno pragniecie poznać smak zawodu.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2018-03-19
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 240
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Dodał/a opinię:
Aleksandra Bienio
On uciekł lata temu z piekła, jakim był dom, w którym dojrzewał. Szczęście mu dopisało i rozpoczął nowe życie na mazurskiej wsi, gdzie odnalazł swoje miejsce...
Czy pozwolisz, by twoim życiem kierowało pożądanie? Podczas spędzanego samotnie w barze wieczoru andrzejkowego Natalia poznaje Mateusza. Wzajemna fascynacja...