Żywot parszywy
coś jednak jest nie tak. Uświadomił sobie, iż odgłos powtarza się z zadziwiająca regularnością, lecz postanowił to zignorować - jest już przecież dużym facetem. Zdjął w pośpiechu buty i zapalił światło. Oczy przodków spoglądały nań surowo z pożółkłych obrazów. Wbiegł po skrzypiących stopniach na piętro i Skierował się wprost do łazienki - wiedział, że trzeba wykorzystać te chwile samotności by doprowadzić się do porządku po imprezce. Niedbale wyszorował zęby aby zabić zapach fajek i gorzałki, dla lepszego efektu przepłukał usta płynem antybakteryjnym. Długo mydlił dłonie; starzy strasznie się o to palenie czepiali. Usłyszał kolejne, tym razem wyraźniejsze, zgrzytnięcie. Postanowił sprawdzić skąd dobiega ten dźwięk - zaczynał już działać mu na nerwy; za każdym razem miał wrażenie, że któreś z rodziców właśnie wróciło do domu. Wyszedł i zaczął nasłuchiwać. Cisza nieznośnie dłużyła się przez parę sekund. Kolejne zgrzytnięcie - to z biura ojca - pewnie zapomniał zamknąć okno. Pomieszczenie, w którym ojciec zwykł najczęściej rezydować, przypominało małą bibliotekę - po bokach stały ogromne regały wypełnione księgozbiorem, między nimi okazałe mahoniowe biurko. Gdy wkroczył do środka ujrzał obraz, który będzie mu się latami pojawiać w koszmarach sennych: przewróconekrzesło i wisielec...jego tata! Wpatrujące się z niemym wyrzutem nabiegłe krwią oczy, wystający z ust siny język i zwisająca zastygła stróżka śliny. obraz pociemniał niczym gasnący w ciemnym pomieszczeniu telewizor. Siergiej zemdlał. Przebudził się w szpitalu z obandażowaną głową; założono dziewięć szwów. Początkowo niewiele pamiętał i nie do końca wiedział dlaczego się tu znalazł lecz z minuty na minutę pamięć w okrutny sposób przywoływała skrawki wydarzeń sprzed paru godzin, wyświetlając je niczym makabryczne slajdy. Wypisany został jeszcze tego samego dnia - odebrał go wuj, brat matki. Dwa dni później był pogrzeb. Do tej pory oboje jakoś się trzymali. Mieli na głowie mnóstwo formalności do załatwienia lecz w nocy i on i matka dali upust długo powstrzymywanym emocjom. Leżąc nocą w łóżku słyszał szloch dobiegający zza ściany, czuł się taki bezsilny, przepełniało go poczucie winy. Gdyby tamtego dnia wrócił normalnie do domu... To właśnie wtedy pierwszy raz w swe czułe objęcia wzięła go siostrzyczka Depresja. Niepozorny zbuntowany nastolatek w ciągu jednej nocy przemienił się w odpowiedzialnego, przygniecionego ciężarem życia, mężczyznę. Cierpienie matki sprawiło iż z dnia na dzień stał się wzorowym uczniem, jednym z tych grzecznych kujonków, którymi tak zawsze pogardzał. Wszystko to po to by nie przysparzać matce dodatkowych zmartwień. Prosto ze szkoły gnał do domu i wyręczał ją w czym się tylko dało. W dupie miał, że dawni kumple odwrócili się od niego po tej metamorfozie, że się śmieją. Miał gdzieś durne zaczepki, jedynie Oleg go wspierał. Najważniejsze było by matka odzyskała chęć do życia. A niestety było z nią coraz gorzej. Twarz kiedyś pełna życia teraz była blada. oczy podkrążone i opuchnięte straciły cały blask. Spojrzenie nieobecne - nie było nawet śladu po błyskających dawniej wesołych iskierkach. Skryta, przygarbiona, milcząca a przecież kiedyś bywała duszą towarzystwa. Nieukojony smutek odcisnął się na zdrowiu matki ponurym piętnem. Nie upłynął nawet rok od śmierci ojca jak wykryto u niej raka, niestety w fazie terminalnej, kilka miesięcy później umierała w okropnych męczarniach. Nie mógł nic zrobić; znowu tak cholernie bezsilny z przerastającym jego wytrzymałość poczuciem winy. Nie był na to przygotowany. Musiał wziąć sprawy w swoje ręce. Samodzielnie zadecydować co dalej, z czego będzie żył i co będzie robił. z ciężkim sercem sprzedał dom rodzinny a wraz z nim okruchy wspomnień z dzieciństwa. Od teraz był na świecie sam jak palec. Nie miał nikogo, nie miał nawet małego królestwa - jak nazywał swój pokój gdy był dzieckiem. Miał jeszcze wujka, który okazał się fagasem i po śmierci matki zerwał z nim całkowicie wszelkie kontakty, traktując jak kogoś ob