Jest-Takie-Miejsce 30
Nie chcę wracać jeszcze do siebie, więc wchodzę do pokoju Mikołaja, Krzyśka, Franka, Rafała, Roberta i animatora Tomka, którego nie ma w środku. Wszyscy poza Rafałem śpią. Tylko on się podnosi i pyta :
- Co tam, Zuza?
- Cześć – mówię, bo nie wiem, jak odpowiedzieć na pytanie, , co tam?”.
- Też nie możesz spać?
- Mhm – odpowiadam. – Mogę na chwilę?
- Jasne, właź.
- A ty czemu nie śpisz?
- Głodny jestem – śmieje się, a ja uświadamiam sobie, że nie tylko on. Obiad mi nie smakował, a na kolacje zjadłam tylko jedną kanapkę.
- Ja teeeż.
- Masz coś?
- No właśnie nie. Skończyły nam się zapasy. Jutro rano idziemy do sklepu.
- No to ja mam podobnie. - Robimy smutne miny i zaczynamy się śmiać. - Krzysiek zawsze coś ma. Widziałem, jak dziś wracał ze sklepu. Myślisz, że się pogniewa, jak sobie coś pożyczymy?
- Nie mam pojęcia, ale możemy zaryzykować.
- Twój Superman chyba ci wybaczy co?
- Myślę, że tak. To, gdzie on to trzyma? – Rafał wychodzi spod śpiwora i oboje idziemy na palcach w stronę Krzyśka. Śpi. Śpi i chrapie. Rafał pokazuje mi foliową reklamówkę.
- Jest ciasto drożdżowe. Lubisz? – pyta.
- Dzisiaj wszystko lubię – odpowiadam.
- To co? Jemy?
- Jemy. – Rafał powoli wyciąga nierozpoczęte jeszcze ciasto, zapakowane w przezroczystą folię. Wracamy na materac Rafała i próbując opanować śmiech, zjadamy wszystko. Akurat kiedy kończymy jeść do pokoju wchodzi Tomek.
- Zuza, a ty co tu robisz? – pyta.
- Jem.
- O tej porze?
- Nooo. Strasznie głodna byłam i Rafał zaprosił mnie na ciasto – śmiejemy się.
- Skąd macie ciasto? – pyta zaciekawiony.
- Od Krzysia – mówię i przykładam palec do ust. – Ale ciiiiiii.
- Rozumiem, że on o tym nie wie.
- Jeszcze nie. Wiesz, nie chcieliśmy go budzić – tłumaczę, jednocześnie obawiając się, że zaraz się obudzi, bo śmiech Rafała jest coraz głośniejszy.
- A macie jeszcze? – Tomek też chyba jest głodny.
- Nie – mówię, z przykrością.
- Ale Krzysiek ma. Nowiuteńkie, jeszcze nie odpakowane. Chcesz?
- Nie. Jednego może się nie doliczy, ale jak zjemy mu wszystko, to na pewno zauważy.
- Ale on Zuzi wszystko wybaczy. To jest jej Superman – Rafał się śmieje, a Krzysiek przekręca na drugi bok.
- Nie wiedziałem. Myślałem Zuzka, że Ty coś świrujesz z Damianem. – Teraz to mnie rozłożył na łopatki.
- Z Damianem, z Kubą, Supermanem, Mikołajem, Frankiem… - wylicza rozbawiony Rafał.
- Rozumiem, wszyscy tutaj szaleją za Zuzką – Tomek ma podobne poczucie humoru.
- Nie wszyscy. – Wysilam się na uśmiech. – Dobra, ja się najadałam. Lecę spać. Jakby co to biorę Supermana na siebie. Dobranoc i dzięki.
- Dobranoc – odpowiadają, a ja zamykam za sobą drzwi.
Nie chcę wracać do pokoju. Muszę jeszcze chwilę pobyć sama. Patrzę na zegarek. Jest 2:46. Po raz kolejny siadam na schodach. Sama nie wiem, na co tym razem czekam. Już nie łudzę się, że otworzą się te cholerne drzwi i wyjdzie zza nich Kuba. Na pewno śpi. Jest trzecia w nocy. Czemu miałby nie spać? Biorę kilka głębokich oddechów i podnoszę się z zamiarem powrotu do siebie. Wtedy słyszę ten wyczekany dźwięk. Dźwięk otwierających się drzwi. Tych drzwi. Nie jest to jednak to, na co czekałam. Z pokoju wychodzi Igor. Wchodzi do łazienki i nawet mnie nie zauważa. Nie chcę żeby dostrzegł mnie w drodze powrotnej, więc w końcu wracam na górę.