Żywot parszywy
u; pocił się spirytusem, szczał spirytusem, nawet we łzach były procenty. Czuł się wyprany z uczuć i chęci do życia. To wtedy postanowił po raz pierwszy przydragować. Może lepiej byłoby im tam gardła popodrzynać jak prosiakom a potem palnąć sobie w łeb? ------------------------- "Piekiełko", różowy, tandetny neon rzucał się w oczy z dużej odległości, przyzywając utrudzonych nocnych wędrowców. I pomyśleć, że to kultowa, znana na całą Moskwę dyskoteka, i że dostanie się do środka w piątkowy wieczór graniczyło z cudem. Przy wejściu stało dwóch łysych, mocno przysterydowanych, ubranych w skóry bramkarzy. - Sie masz Siergiej - Wycedził przez zęby ten bardziej przypakowany, przygryzając jednocześnie zapałkę. - dawno cię tu nie było, wskakuj. Taaa, zawsze miał tu wjazd za friko; dyskrecja i kultura dwie bardzo rzadko spotykane u dilujących cechy sprawiały, że mógł się tu czuć jak w domu - lubiany zarówno przez klientów jak i obsługę. Aby dojść do pulsującego jednostajnym, dudniącym dźwiękiem serca dyskoteki musiał pokonać, przeciskając się między ludźmi, strome wąskie schody następnie należało tylko przeprawić się przez długi słabo oświetlony (i jeszcze bardziej zatłoczony) tunel - podobny do tych w bunkrach - i przedsionek z ogromnym półokrągłym barkiem. Dotarcie do tego miejsca zajmowało mniej więcej dziesięć minut. Po drodze robił częste przystanki by sprzedawać towar stałym klientom. Jak zawsze gdy tam dotarł, uboższy o jakąś jedną trzecią prochów, robił sobie przerwę na drynia. Przebicie się przez tłum do którejkolwiek z mocno wymalowanych barmanek graniczyło z cudem, lecz nie miał z tym problemów, wszystkie go znały. Wystarczyło że stanął w dobrze widocznym miejscu a momentalnie pojawiała się jedna z nich z jego ulubionym dryniem. Dziwnym trafem zawsze znajdywało się też wygodne miejsce do siedzenia. Sącząc bez pośpiechu obserwował podrygujące na parkiecie dziewczyny. Jak sprzeda cały towar, jak zwykle wyrwie jakąś pannę i trochę się zabawią. Po zdradzie Sonii wszystkie kobiety stały się dla niego tylko pustymi suczkami, które należało wyrwać, przelecieć i spławić. Już nigdy nie będzie tak durny aby się zakochać. Snujące się leniwie myśli przerwał kolejny stały klient. Strasznie go wkurzało gdy mu przerywano sączenie drynia, ale co poradzić, taka robota. Zmusił się do przyjaznego uśmiechu i sprzedał kolejny foliowy woreczek, niezbędnik tej imprezy. Dopił. Ruszył na parkiet. Po drodze zaczepiła go dupcia z którą niedawno się zabawiał. Chwilę z nią pogadał, wpadli w ślinkę i spławił niunię. Im szybciej zejdzie cały towar tym prędzej wróci do domu. Wyrósł już z całonocnego imprezowania. Coraz częściej jednostajny mechaniczny łomot wywoływał ból głowy i podenerwowanie. Ktoś odpalił ultrafiolet i stroboskop. Gibającysię rytmicznie ludzie sprawiali wrażenie nakręcanych automatów. Zastygali w dziwacznych pozach jak na obrazach szalonego artysty. Ciemność. Chłopak podrzynający dziewczynie gardło. Ciemność. Siergiej wydał ochrypły, pełen niedowierzania okrzyk. Z gardła wytryskuje krew. Ciemność. Poczuł jak serce załomotało arytmicznie niczym jazzowy perkusista. Dziewczyna wyłupuje chłopakowi oczy. Ciemność. Rozbryzgujące się gałki oczne. Ciemność. Czuł jak nogi zaczynają się pod nim uginać. Dwa czarne otwory i szklista posoka spływająca po twarzy. Ciemność. Kurwa! Dosypali mi coś. - olśniło go jedyne racjonalne wyjaśnienie dla rozgrywającej się przed nim masakry. Większość tańczących wywija nożami, tnąc i dźgając każdego kto się znajdzie w zasięgu ostrza. Ciemność. - Boże jestem naćpany! - Wymamrotał sam do siebie - Mam przejebane. Miganie stroboskopu znacznie przyspieszyło i miał wrażenie, że wszyscy zaczęli się poruszać w zwolnionym tempie. Wyglądało to jak makabryczny balet. Mimo ran ludzie nadal tańczyli dźgając się nożami. Połyskliwe śliskie bebechy wypływając z powłok brzusznych podskakiwały w rytm szaleńczej muzyki. Przetarł mocno oczy mając nadzieję, że ohydne majaki znikną. Niestety. Tuż przed nim m