Zwyczajnie - miłość (XIV) Krok w nieznane
ls, rozszalałe neurony. Zanim z niej zszedł jęczała wgryzając się w jego ramię i zaciskając palce na jego plecach. Kiedy się położył obok, zaplotła się jego ramieniem i wciąż jeszcze drżąc, wtuliła się i zasnęła.
O poranku nie będę opowiadać szczegółowo, bo chciałabym zostawić młodym trochę intymności, ale wspomnę jak się zaczął. Magdę obudziły jego pocałunki i delikatny dotyk rąk. Gładził jej ramię, włosy, zanurzał w nie twarz wchłaniając zapach. Kiedy obróciła się w jego stronę wsparty na ramieniu patrzył i uśmiechał się. Ciepłą dłonią delikatnie dotknął policzka. Patrzył wciąż z niezmiennym uśmiechem.
- Co? – spytała.
- Nic – zaśmiał się – Tak tylko – patrzył jak zaczarowany.
- No co? – powtórzyła pytanie.
- Cieszę się tylko, że tu jesteś. – uśmiechał się niezmiennie. - Możesz mnie pocałować? – spytał.
- Pocałować? Przecież bierzesz co chcesz, kiedy chcesz, bez pytania o zgodę i nie protestuję.
- Możesz mnie pocałować? – powtórzył wciąż na nią patrząc i zaplatając na palce jej włosy. Przez chwilę się wahała. Pocałunek z własnej woli to było jednak coś innego niż uleganie. On to wiedział i ona to teraz poczuła. Skoro jednak już do tego stopnia uległa wydawało jej się hipokryzją wzbraniać się przed pocałunkiem. Uniosła się zatem, przechyliła się w jego stronę i pocałowała. Zebrał wargami smak jej pocałunku z warg, a gdy położyła się już na swej poduszce odezwał się znowu.
- Magda popatrz na mnie. – Kiedy spojrzała uśmiechnął się znowu i przez chwilę trwali w milczeniu, tylko patrząc, zanim zniecierpliwiona spytała ponownie.
- No co?
- Nic – znów się zaśmiał i pochylił się nad nią prosząc znowu – Pocałuj mnie jeszcze raz – Po krótkim wahaniu pocałowała, a potem znowu i znowu. W końcu oplotła ramionami jego głowę i kark. Całowali się coraz namiętniej.
Co było potem to już między nimi. Na pewno same pyszności i delicje dla zmysłów. Nie wnikamy.
Zderzenie z ekonomiczno – społeczną prozą życia przyjdzie za chwilę.