Zwyczajnie - miłość (VII) Zapoznanie
ę się. Pomodlisz się ze mną?
- Ja już się modliłam – skłamała. Trwało chwilę, nim wsunął się w pościel obok niej. Blask latarni ustawionych za oknem rozświetlał pomieszczenie. Położył się na wznak, przykrył się do pasa i leżeli tak przez chwilę w milczeniu. Bliskość sprawiała, że feromony w ciałach zaczęły szaleć, a sen odchodził gdzieś w nieznane. Dotknął jej dłoni i nie odsunęła się. Właściwie tęskniła już za bliskością, za dotykiem, a ta sytuacja sprawiła, że we wspomnieniach zaczęły majaczyć się chwile przeżyte w Las Vegas. Biologia to jest jednak potężna siła, której nie należy lekceważyć. Siła życia tkwiąca w organizmach i przyciąganie przeciwnych płci osobników tego samego gatunku od tysięcy lat nie zawiodły mimo przedziwnych, filozoficznych pomysłów człowieków na wyplenienie powyższej zarazy.
- Możesz mi to wytłumaczyć? – spytał w końcu Dawid – Nie rozumiem. Jesteśmy małżeństwem. Jesteś w ciąży i drugi raz nie zajdziesz. Seks jest fajny. Dlaczego nie?
- Bo związek między ludźmi nie powinien opierać się tylko na biologii. Człowiek to coś więcej.
- A czy ja twierdzę, że to tylko biologia? Pewnie, że coś więcej, ale biologia też. Ja się czuję biologicznie trochę. Mam ciało… i ty też… Fajne masz ciało. – objął jej dłoń.
- Dziękuję za uznanie, ale masz mnie nie dotykać – zabrała rękę i obróciła się do ściany.
- A jeżeli zasnę i przekręcając się dotknę cię przypadkiem? – pytając wsparł się na łokciu.
- To będzie przypadkiem. Śpimy.
- No dobrze, ale najpierw chcę powiedzieć dobranoc mojemu synkowi. To chyba mogę. Co?
- Nie wiadomo czy to chłopiec.
- Ale są szanse pół na pół. – obejmując jej ramię przekręcił ją na wznak i zsunął z niej kołdrę. Następnie podciągnął jej koszulkę.
- Przestań w tej chwili – nakazała kategorycznie, szeptem tak głośnym na jaki mogła się zdobyć i chciała go odepchnąć, ale on odsunął jej dłonie. Schylił się, aby pocałować brzuch.
- Dobranoc syneczku – pocałował raz, potem drugi i trzeci, trzymając jej dłonie całował brzuch w różnych miejscach i zsuwał się niżej.
- Przestań natychmiast – wypowiedziała ponownie, a on uniósł głowę i szeptem odpowiedział
- Proszę mi tu nie przeszkadzać w rozmowie z własnym dzieckiem. Śpij, a my tu sobie pogadamy.
- Dawid – prawie krzyknęła.
- Cicho, bo obudzisz siostrzeńców. – skarcił ją znowu, a potem… (Tylko, żeby mnie tu nikt źle nie zrozumiał. To nie znaczy, że jak kobieta mówi -nie- to znaczy -tak-. Czasami zdecydowanie znaczy -nie, ale bywa, że znaczy - Nie jestem pewna. Przekonaj mnie.- To była właśnie taka sytuacja) Jeszcze dwa razy próbowała go odepchnąć, nim przestała. Mięśnie, zaczęły wiotczeć, rozpłynęła się, zaczęła drżeć, a potem wbijać palce raz w łóżko, a raz
w jego ręce wędrujące po jej ciele. W końcu poddała się całkowicie i pozwoliła mu na wszystko czego chciał (i trudno powiedzieć kto większej w tym zażył przyjemności). Mimo świadomości, że jej westchnienia, jęki i nawet rytmiczne kołysanie łóżka musi być słychać w sąsiednim pokoju nie była w stanie tego powstrzymać. Dała się ponieść namiętności i już.