Złodziej Ch3
-No, nareszcie…- westchnął Thar.- Możesz mi powiedzieć czy kradzież to nawyk czy hobby?- Loke poczuł jakby temperatura pomieszczenia nagle podskoczyła o dodatkowe kilka stopni.
-Nie wiem o czym ty mówisz.- Odpowiedział, uznając że Thar po prostu go sprawdza.- Poza tym, gdzie można coś zamówić? Trochę tu gorąco i chciałbym się napić…- Spróbował zmienić temat.
-Oj daj spokój, jeżeli wiesz czego szukać to rozpoznanie niektórych sposobów z perspektywy trzeciej osoby nie jest takie trudne! Ktoś zaraz przyjdzie.- Odpowiedział Thar.- Swoją drogą nie musisz udawać, muzyka skutecznie wszystko zagłusza, a obsługa jest bezpieczna, to dlatego tutaj weszliśmy.- Napomknął, sięgając po leżące na stoliku menu, którego Loke wcześniej nie zauważył. Ciemność uniemożliwia mu zobaczenie twarzy Thar’a, który odchylił się od źródła światła. Loke postanowił więc zrobić to samo ignorując jego komentarz. Okazało się że tak jak przypuszczał, kafejka oferowała szeroki wachlarz ciepłych, mlecznych napojów oraz kilka ciast o fantazyjnych nazwach, lecz Loke nie mógł nigdzie zauważyć niczego co nie byłoby podawane na ciepło, z wyjątkiem alkoholu, którego oczywiście nie mógł zamówić. Zanim się spostrzegł, zza rogu parawanu wysunęła się postać kelnerki. Śnieżnobiała bluzka pozwalały wyłowić ją spośród ciemnego wystroju lokalu, twarz i reszta ciała dziewczyny jednak pozostawały ukryte w cieniu rozmazującym jej kontury i sprawiającym że niemożliwym było dokładniej stwierdzić kto obsługuje stolik.
-Mogę prosić o zamówienie?- jej głos był beznamiętny i niezdradzający żadnych emocji, tak bardzo różniący się od tego którego zwykle kelnerki w restauracjach używały aby przekonać klientów do pozostawienia więcej pieniędzy niż zamierzali, że aż dziwny. Thar wykorzystał chwilę zawahania Loke’a, który nie zdążył się jeszcze nawet zdecydować.