Złodziej Ch2
Prolog+Rozdział 1: http://www.granice.pl/opowiadania,zlodziej-prol-ch1,6234,1 Rozdział 2 Loke nie mógł uwierzyć w to co się działo, jeszcze kilka godzin temu nigdy nie pomyślałby że mógłby się znaleźć w takiej sytuacji. Nieznajomy razem z dziewczyną stali spokojnie, dziewczyna nawet na niego nie patrząc, w przeciwieństwie do chłopaka którego rozbawione spojrzenie nawet na chwilę nie schodziło z twarzy Loke’a, zupełnie jakby wyczytywał z niej jego następny ruch. Prawdę powiedziawszy nawet sam Loke nie wiedział co powinien teraz zrobić, został oszukany, był sam przeciwko dwójce napastników i mimo że jeden z nich był poważnie ranny, drugi z nich wyglądał na silniejszego od Loke’a co sprawiało że walka była najprawdopodobniej złym wyborem. Nagle szarowłosy wydał z siebie stłumiony śmiech i przewracając oczami splótł dłonie za głową. -Gdybyś widział się w tym momencie…- opadł na siedzisko sofy, wyzwalając serię skrzypnięć i jęków, a następnie przeciągnął się, ziewając.- …ktoś mógłby pomyśleć że jesteśmy tu żeby cię co najmniej obrabować.- Jego wypowiedź brzmiała jakby bardzo dziwiło go to że Loke mógł w ogóle tak pomyśleć, to jednak że zaczął rozmowę w ten sposób, oznaczało przynajmniej że nie ma zamiaru zabić Loke’a tu i teraz, a to zawsze coś. Loke miał coś odpowiedzieć, jednak zauważył że uwaga chłopaka nie jest już skupiona na nim, a na dziewczynie która usiadła obok niego i że ostrożnie sprawdza opatrunek które Loke dopiero co założył. Szarowłosy spokojnie przyglądał się zawinięciom bandaża, odginał je lekko, sprawdzał i naciągał, pozostając odwrócony plecami do Loke’a, najwyraźniej nie uznając go za zagrożenie. Ani dziewczyna, ani chłopak nie zwracali teraz na niego uwagi, gdyby więc tak udało mu się dostać w ręce telefon, który leżał sobie spokojnie na blacie w kuchni mógłby… Ostrożnie przeniósł ciężar ciała na prawą nogę, a następnie cofnął odrobinę lewą, tak aby nie zmienić zbytnio swojej pozycji. -Może zaparzyłbyś herbaty? Swoją drogą niezła pierwsza pomoc!- Chłopak powiedział, nawet nie odwracając się w jego stronę, była to jednak jeszcze lepsza okazja niż Loke mógł sobie teraz wyobrazić. Obrócił się na pięcie i wszedł do kuchni, napełnił czajnik wodą z kranu, a następnie nastawił ją. Następnie otworzył szafkę i sięgnął po stare, od dawna nieużywane pudełko z herbatą, drugą ręką sięgając po leżący centralnie na blacie pod szafką telefon. Gdy jego dłoń dotknęła chłodnego,szklanego wyświetlacza poczuł coś w rodzaju ulgi. Odblokował telefon, drugą ręką wyciągając trzy szklanki i wrzucając do nich po jednej torebce herbaty. Mimo że nie miał na nią ochoty, stwierdził że dziwnym byłoby gdyby przygotował tylko dwie. Otworzył kontakty, a następnie kliknął jeden z nich, podpisany dużą literą “X”. Nie mógł zadzwonić, nie ujawniając swojego planu przed gośćmi, ale właśnie dla takich okoliczności były sms’y, prawda? Szybko otworzył odpowiednie okno i pospiesznie wpisał swoją wiadomość “Przyjeżdżaj, problemy”. Już miał nacisnąć przycisk “wyślij” kiedy nagle telefon wyleciał mu z ręki i poszybował w górę, Loke powoli odwrócił się, przerażony. Za nim stał szeroko uśmiechnięty chłopak, wkładający zabrany telefon do kieszeni. Nagle wyraz jego twarzy się zmienił, zniknęło całe ciepło jakie dotąd w niej było, niczym z zamarzającej w jednej chwili tafli wody. Chłopak zrobił szybki krok do przodu, przyciskając Loke’a do szafek, uniemożliwiając mu ucieczkę i zbliżając się tak bardzo, że Loke mógł poczuć jego oddech na swojej twarzy. Drugą ręką chłopak nagle chwycił jego ramię, nie był to ani agresywny, ani bolesny chwyt, jednak wyraźnie miał wskazywać kto jest silniejszy.