Zimowit jesienny cz.5
Nagle zza drzwi wyłoniła się pulchna kobieta w szarawej sukni z bufiastymi rękawami. Ujrzawszy rodzinę Zimmermann pomachała gwałtownie i prędko zeszła po schodach.
- Witam! - Uśmiechnęła się Stefanie. W powietrzu uniósł się delikatny zapach papierosów i brudu.
Elza machnęła lekko głową na przywitanie. Pani Bieler już dawno wzięła w niepamięć wybuch jej gniewu na rynku. Od tamtego czasu kilkakrotnie widywały się w herbaciarni, czy na mieście.
- Podobał się spektakl?- Spytała rozmówczyni.
- Ależ naturalnie. - Odparła Elza pewnie. - Dzisiaj i Rachel miała możliwość obejrzenia sztuki Szekspira - Spojrzała uważnie na Stefanie, ciekawa jak zareaguje na te słowa.
- W tak młodym wieku? - Zaśmiała się głośno znajoma. - Musiałaś się wynudzić na śmierć!- zwróciła się do dziewczynki - Zrozumiałaś cokolwiek z tego?
- Nie martw się o to, Stefanie - Elza odpowiedziała za Rachel. Zapewne o wiele więcej, niż ty.
Rachel nie mogła wtrącać się, gdy rozmawiali dorośli, więc stała i wpatrywała się w starą twarz Pani Bieler. Pod jej nosem znajdował się ogromny pryszcz. Ohyda!- pomyślała dziewczynka i złapała matkę za suknię. Jej oczy mówiły błagalnie: pozwól mi iść pobiegać i pobawić się z innymi. Elza ujrzawszy to, kiwnęła głową, mówiąc:
- Idź, ale nie odchodź za daleko. Zaraz jedziemy.
Uradowana Rachel pobiegła, a wiatr podążył za nią. Szkoda, że nie ma Anny- pomyślała i dokończyła wesoło recytować wierszyk. - „A myszki nie można?- zapyta koteczek-
Lub z ptaszka małego choć z parę udeczek?"- „Broń Boże! Pijawki i dyjeta ścisła! Od tego pomyślność w leczeniu zawisła”…
Gdy oczy Elzy nie były już w stanie podążać za Rachel, zwróciły się ku Stefanie, która mówiła cicho:
- Elzo, widzisz go? - Wskazała dyskretnie palcem na mężczyznę w czarnym ubraniu. - Jest nowy w Bytomiu! Przeprowadził się znad morza. Nie dość, że taki przystojny i bogaty, to jeszcze morze widział!
- Ten, co zmierza w naszym kierunku? - Spytała Elza ciekawie.
Stefanie rozszerzyła oczy ze zdziwienia. Przystojny młodzieniec kierował się w stronę dam. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a głosy w głowie Elzy podpowiadały, że już wiedzą, kto ją obserwował w teatrze.
- Witam piękne panie! - Nieznajomy ukłonił się dostojnie i ucałował dłonie obu kobiet. Stefanie cicho westchnęła- nazywam się Dymitr Fiodorow i pochodzę z małego miasta znajdującego się nad Bałtykiem - Jego bursztynowe oczy spojrzały na Elzę, a w jej głowie zawirowały słowa: to on, to on!- czy zechciałyby panie oprowadzić mnie po tym pięknym mieście?
Elza spojrzała na niego. Zalotnik o nieczystych myślach, zbyt pewny siebie…- spostrzegła i zaczęła wypatrywać córki.
- Ależ oczywiście! - Uradowała się Pani Bieler, jej lica zarumieniły się - Bytom jest pełen pięknych miejsc…- Stefanie chciała ciągnąć dalej, lecz przerwała jej Elza. Ta baba nie narobi wstydu naszemu miastu!
- Szczycimy się tutaj niedawno powstałymi hutami cynku, czy żelaza. Klara oraz Magdalena pięknie o tym świadczą. W dodatku, iż Beuthen[6] jest miastem typowo przemysłowym posiadamy kilka kopalń węgla kamiennego. Zapraszamy również do przepięknego lasu Miechowickiego oraz Pałacu Thiele-Wincklerów. Jeżeli chodzi o jakąś lekturę, to zachowało się bardzo dużo egzemplarzy „Dziennika Górnośląskiego” z lat czterdziestych. - Elza uważnie prezentowała Dymitrowi swoje miasto. Nagle jej wzrok powędrował w stronę budki z kwiatami. Stała tam Rachel i rozmawiała z jakąś osobą w czarnym okryciu. Uśmiechała się. - Naszą dumą są także kościoły, a w szczególności Kościół Maria-Himmelfahrt, St. Trinitatis[7]… - Ciemna postać odeszła od Rachel. Elza wyczuła niepokój. – N iezmiernie mi przykro, ale muszę przerwać dalsze opowiadanie… Pani Bieler oprowadzi pana po naszych pięknych uliczkach.