Wzięty przez zaskoczenie
rów. Napięcie niemal emanowało z ekranu monitora.
– Jutro o ósmej chłopcy. – Evette klasnęła w dłonie i wyrwała ich z otępienia, w którym nadal przyglądali się zdjęciu.
Nie czekała na ich odpowiedź tylko zabrała się za tysiąc rzeczy na raz, jak burza biegając po całym studio.
Blake jak automat poszedł po koszulkę i założył ją, z roztargnieniem rozglądając się za swoimi butami. Cała sesja minęła dla niego jakby we śnie. No i o wiele szybciej niż by mógł podejrzewać. Zerknął na zegarek i jęknął z niedowierzaniem. Mimo że tego nie odczuł, nie było to tak szybko jakby się spodziewał. Cztery bite godziny na zrobienie kilku zdjęć, których i tak więcej niż połowa była bez skrupułów skasowana przez Evettetę. Nie mógł pojąć jak niektórzy żyli z tego. Przecież nie dość, że było to bezsensowne, to na dodatek nudne jak cholera. Okej, partnerując do zdjęć Harry’emu nie będzie się nudził, nie był jednak pewien czy właśnie nie tego się obawiał najbardziej.
– Cześć wam i do jutra! – Harry rzucił przez ramię chwytając z podłogi plecak i znikając za drzwiami studia, zanim Blake czy Ev nawet zdołali odezwać się na pożegnanie. Żadne z nich wręcz nie zauważyło, kiedy tamten ubrał się i zebrał do wyjścia. Zaskoczony mężczyzna spojrzał na swoją przyjaciółkę też stojącą ze wzrokiem wbitym w drzwi, które właśnie się zamknęły za znikającą sylwetką. Z równie zdumioną miną popatrzyła na niego.
– Pewnie się śpieszył – rzekła ostatecznie, wzruszając ramionami.
– Jesteś pewna, że… – Blake odchrząknął. – Jesteśmy odpowiedni do tej pracy?
Kobieta potrząsnęła głową podminowana.
– Nie, wiesz. Mam ochotę po prostu pooglądać twoją naga klatę – parsknęła. – A swoją drogą, widzę, że ci twoja praca służy. Piękny kaloryfer. – Wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
– Bardzo śmieszne. – Blake nerwowo obciągnął koszulkę, przygładzając ją speszony do swojego płaskiego brzucha. – A jak to się stało, że Harry już jest wybrany? Wydawało mi się, że jeszcze nie masz nikogo konkretnego.
– Bo nie byłam pewna, dopóki nie zobaczyłam go w moim obiektywie. Teraz już mam pewność, że mam to, czego potrzebowałam. – Systematycznie zaczęła wyłączać lampy i aparaty. Rozłączając wtyczki i kable. Blake nawet nie udawał, że wie, co robi jego przyjaciółka.
– Czemu mi nie powiedziałaś? – zapytał z pretensją.
– Żeby właśnie nie musieć prowadzić tej rozmowy, kochaniutki. – Podeszła do niego i poklepała lekko po policzku, mrugając do niego okiem. – Zaufaj mi, kiedy mówię, że wiem co robię. Harry jest idealny i ty też. Musisz tylko trochę wyluzować. Zachowujesz się jakby to był, co najmniej koniec świata.
– To po prostu trochę dziwne, nie uważasz? – zapytał z przekąsem wkładając swoje adidasy.
– A co konkretnie? – Evette wrzuciła swój mniejszy aparat do specjalnej torby i dołożyła po chwili zastanowienia pęk kabli i dodatkowe obiektywy. Na sam koniec wcisnęła mały pilot. Miała jeszcze dziś małe zlecenie.
Blake spojrzał na nią z niedowierzaniem. Nie bardzo wiedząc jednak jak ująć swoje wątpliwości. Przecież to powinno być oczywiste, prawda? Evetta spojrzała na niego ze zmarszczonymi brwiami.
– Kochaniutki, za dużo myślisz. Ja wiem, że w firmie, z którą współpracujesz, testosteron jest podawany na śniadanie, obiad i jeszcze łykają go w między czasie, ale to są idioci. Prawdziwy facet nie musi się dowartościowywać udając macho. Być twardzielem nawet we śnie.
– Przecież nie o to mi chodzi. – Blake zirytowała się w końcu. Na siebie samego najbardziej, bo nie wiedział, o co mu chodzi tak n
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora