WYZNANIE. Monodram.

Autor: wolfhorse
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

 

Recytuje na tle muzyki

 

Jeszcze szaro, ledwie świta,

A tu leć już, leć z kopyta,

 Nieczesana, nieumyta,

 Do fabryki grzmij,

 Bo inaczej będzie piekło,

 Stary, jakby go urzekło,

 Na twych plecach z miną wściekłą

 Wnet połamie kij.

Lecz gdy wieczorem wracam z fabryki,

Zakręcam grzywkę, wdziewam trzewiki,

I wtedy idę sobie do kina,

I patrzę, patrzę na Możuchina.

Jakże się oni cudnie kochają

Ten mój Możuchin z tą Mią Mają.

I zawsze wtedy już nie wiem prawie,

Czy to jest we śnie, czy też na jawie.

I że śliczności te widzę z bliska,

Łzy z oczu jakaś rzewność wyciska.

Gdyby mi było, choć w niebie dano

Przez Możuchina tak być kochaną!

 

Z tą fabryką czysta męka,

Furczą koła, łeb aż pęka,

Z głodu człek zębami szczęka

Przez calutki dzień.

Majster wrzeszczy, Felek szczypie,

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
wolfhorse
Użytkownik - wolfhorse

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2018-06-01 12:41:34