Wyścig z czasem
. - Nie powiedziałem, że się z panem zgadzam – profesor spojrzał w oczy mężczyzny. Chciał spytać po co przyszedł, jeżeli nie zgadza się z nim. Jednak to co zobaczył w tych oczach odebrało mu mowę. xxx Kelner podszedł do ich stolika i podał Czarszewskiemu kartę. Starszy pan przerzucił kilka stron po czym zamówił podwójne espresso. - Przepraszam, czy możemy przerwać na moment? Muszę iść do toalety – Rafał podniósł się z miejsca. Nie miał zamiaru czekać na pozwolenie. Spojrzał odruchowo na profesora, uśmiechał się. Przez moment przebiegło chłopakowi przez myśl, że jego rozmówca potrafi czytać w myślach. Uznał to za niedorzeczny pomysł i szybko o nim zapomniał. Wracając z toalety zobaczył, że przy stoliku nikt na niego nie czeka. Rozejrzał się wokoło szukając wzrokiem postaci profesora. Nigdzie go jednak nie było. Rafał usiadł na swoim miejscu, na stoliku, naprzeciw niego, stał filiżanka czarnej kawy. Pod spodkiem znajdowała się serwetka. Wyciągnął ją, na środku widniał napis ZARAZ WRACAM. - Ale mnie wkurwiają tacy rozgorączkowani idioci – obok Rafała stał kelner, który przed kilkoma minutami przyjmował od nich zamówienie – Czego nie rozumiał kiedy mu powiedziałem, że odchodzę? - Przepraszam, czy pan mówi do mnie? Nie bardzo rozumiem o co panu chodzi? – chłopak zdziwił się nagłym spoufalaniem się kelnera z nim – Czy nie widział pan mojego przyjaciela? Wyszedłem do toalety, a on chyba wyszedł. - Nie wiedziałem, że już masz mnie za przyjaciela. Sądziłem, że nie zaprzyjaźniasz się tak szybko – kelner uśmiechnął się widząc zdziwioną twarz Rafała – Co? Pytań przybywa? – A więc przybrał postać kelnera. Tylko co będzie kiedy chłopak przyjdzie ponownie. - Dobra, wyjaśnię ci kilka rzeczy – kelner usiadł na miejscu zajmowanym wcześniej przez profesora i upił łyk stojącej przed nim czarnej kawy – Umiem czytać w myślach. Wiem, że na początku chciałeś mi przyłożyć, jestem jedną istotą w jednym ciele, a jak idziesz do toalety to wypada poczekać na pozwolenie, z grzeczności. Kultura, wiesz. Zaczekam za każdym razem kiedy będziesz miał potrzebę. Nawet ja rozumiem, że fizjologii nie oszukasz. Podpowiem ci również, że mogę przybierać postacie jedynie martwych osób, a więc prawdziwy kelner tu nie przyjdzie – osoba w kelnerze uśmiechnęła się. W jej wizerunku jedna rzecz się nie zmieniła, ciemne okulary. Jednak tym razem lepiej pasowały do młodego kelnera. - Czy ty go zabiłeś? – głupie pytanie, pomyślał – Czemu? - Bo rozpoznał starego. Studiował z tobą na roku i też miał wykłady z Czarszewskim. Nie mogłem pozwolić, żeby komuś o tym powiedział. Zrobiłaby się niepotrzebna wrzawa i nie dokończylibyśmy rozmowy. Potraktuj tę odpowiedź jako akt dobrej woli – kelner uśmiechnął się – Teraz skup się, opowiem ci o twojej koleżance i twoim współlokatorze. - Przecież Tomka potrącił samochód – zdziwił się Rafał. - A jak myślisz, kto prowadził? – uśmiechnął się ironicznie. xxx Ding-dong. Odezwał się dzwonek u drzwi mieszkania pani Zagrzelnej. Młoda dziewczyna, opiekująca się staruszką, podniosła się z fotela wyłączając telewizor. Spojrzała przez wizjer, po drugiej stronie stał jej wykładowca od filozofii, profesor Czarszewski. Otworzyła zdziwiona, nie wiedziała, że jej pracodawczyni znała się z profesorem. - Dzień dobry, niestety pani Zagrzelna śpi. Jeżeli to coś pilnego to mogę ją obudzić. - Nie trzeba, poczekam – mężczyzna wepchnął się do środka. Zdziwiło ją chamstwo i brutalność gościa. Zawsze uważała Czarszewskiego za staromodnego dżentelmena. Bardziej niezdarnego, płochliwego staruszka, niż brutala. Dziwiły ją również jego ciemne okulary. Nigdy nie widziała, żeby nosił coś takiego. Tym bardziej, że nie pasowały do niego, a zawsze dbał o wygląd. - Czy mogę zaproponować profesorowi kawę, bądź herbatę? – zachowywała się najuprzejmiej jak mogła. Starsza pani bardzo zwracała uwagę na etykietę. Starała się, choci