Wyścig z czasem
Czas mu bardzo szybko minął na bezowocnych rozmyślaniach. Zmoczył twarz wodą i spojrzał w lustro. Zdawało mu się, że w odbiciu widzi twarz chłopaka z marketu. Teraz już rozpoznał te oczy, miał takie same. Dziewczyna z jego snu miała identyczne spojrzenie. Ale czy możliwe, żeby miał takie szczęście, żeby spotkać trzeciego ducha czasu, żeby mieszkali praktycznie obok siebie. Długo się nad tym nie zastanawiał. Po ostatnich wydarzeniach zabrnął już za daleko, żeby się teraz zastanawiać, czy wierzy w to wszystko, czy nie. Przyjął za pewniaka to, że ten chłopak jest osobą, której szuka. Z samego rana Rafał poszedł na przystanek autobusowy i wypatrywał widzianego w markecie chłopaka. Pojawił się dopiero około dziewiątej rano. Wybiegł spomiędzy bloków i wskoczył do stojącego na przystanku autobusu. Niewiele to pomogło Rafałowi. Wrócił do akademika. Doszedł do wniosku, że będzie go wypatrywał wieczorek, żeby z nim porozmawiać. Tak też zrobił. Około siedemnastej spakował plecak i poszedł na przystanek. Dopóki słońce świeciło czytał książkę, obserwował wszystkie osoby wsiadające i wysiadające. Im było później tym mniej osób wysiadało. Pierwszego wieczora nie udało mu się spotkać chłopaka, drugiego również. Pomyślał, że albo chłopak był tu przypadkiem, u kogoś albo jest strasznym domownikiem i nie wychodzi wieczorami. Trzeciego wieczoru, kiedy już zwątpił i zabrał się powrotem z akademika zobaczył, że poszukiwany przez niego osobnik wysiada po drugiej stronie ulicy. Początkowo stał chwilę z jakimiś ludźmi, zapewne znajomymi, którzy wysiedli z nim. Po chwili podjechał inny autobus i przesłonił widok Rafałowi. Kiedy odjechał na przystanku pozostał chłopak z marketu z jakimś kolegą. Podali sobie ręce i rozeszli się. Rafał czekał, chłopak przeszedł niemal koło niego, nie zwracając uwagi na stojącą nieopodal postać. Chłopak zszedł na ścieżkę prowadzącą między bloki, nie odwrócił się, nie zdawał sobie sprawy, że ktoś idzie za nim. - Zaczekaj – powiedział Rafał łapiąc go za ramię. - Co jest? Czego kurwa chcesz? – chłopak wyrwał się, nie zatrzymywał się, ale nie przyspieszył. - Spotkaliśmy się w markecie przed kilkoma dniami. Przeze mnie upuściłeś koszyk. - Aha, spoko. Przeprosiny przyjęte – dopiero teraz chłopak lekko przyspieszył kroków. Rafał jednak nie dawał za wygraną. - Zaczekaj. Nic ci nie zrobię. Powiedz mi tylko czy urodziłeś się trzynastego marca 1987 roku? – słysząc to chłopak się zatrzymał. Spojrzał na Rafała. Zdał sobie sprawę, że jest od niego niemal dwa razy potężniejszy. - Może, o co ci kurwa chodzi? – teraz on zaczynał przejmować inicjatywę. - Nic tylko tyle chcę wiedzieć. Powiedz to i dam ci spokój – Rafał wolno zaczął się cofać widząc, że karty się odwróciły, i że to on jest na straconej pozycji. - Tak, urodziłem się trzynastego marca, a teraz odpierdol się koleś – chłopak odwrócił się i zaczął odchodzić, nie odwracał się, z każdym krokiem jednak przyspieszał. Usłyszał, że za plecami ten dziwny gość co go zaczepiał zaczyna czegoś szukać w plecaku. Najwyższa pora była wziąć nogi za pas. Nie oglądając się za siebie pobiegł między bloki. Od tego wieczora chłopaka stał się o wiele bardziej uważny. Starał się sam nie chodzić wieczorami, a przynajmniej nie bez gazu. Minął ponad tydzień od spotkania z tym dziwakiem. Z czasem zaczął ponownie wracać do swojego standardowego rozkładu dnia. Po kolejnych kilku dniach sam siebie przekonał, że nawet gaz mu jest niepotrzebny, chociaż z niego nie zrezygnował. xxx Minęły dwa tygodnie od spotkania z chłopakiem z marketu. Rafał zdawał sobie sprawę, że zastraszył trochę chłopaka, chociaż ten był większy i silniejszy od niego. Tamto spotkanie pozwoliło mu się upewnić, że obserwowany przez niego chłopak na pewno jest tym za kogo go miał. Kiedy tamtego wieczoru złapał go za ramię poczuł dokładnie wstrząs podobny to tego co poczuł przy pierwszym ich przypadkowym spotkaniu. Na moment jego ciało stało się lekkie i zdawał się unosić ponad zi