Wynalazek
- Może chociaż gdy skończysz całość przetrzesz oczy swoim zabawkom aby zobaczyły jak się tworzy historię? – powiedział mężczyzna wchodząc do piwnicy Dąbrowskiego.
- Może któregoś dnia…
- Co jest Dąbrowski? Tak nie brzmi człowiek sukcesu. Spójrz na siebie, gdybyś się porządnie ogolił i w końcu coś zjadł to nie wiem czy bym się w tobie nie zakochał, ha ha! – zaśmiał się krążąc dookoła stołu - O co chodzi? Jeśli brakuje jeszcze jakichś materiałów to mówiłem ci żebyś od razu dawał znać.
- Nie… niczego nie brakuje. Myślę, że w ciągu tygodnia całość będzie skończona.
- To dlaczego widzę, że się nie cieszysz? Mów o co chodzi, nie lubię tajemnic.
- Chcę się wykupić. Oddam wynalazek na potrzeby nauki, środki jakie dostanę pozwolą mi wszystko spłacić. Nie mogę tego tobie oddać, świat musi to zobaczyć. Leczyć ludzi i dać im młodość, którą wszyscy pragną odzyskać. To co stworzyłem powinno służyć więcej niż jednej osobie…
- Ha ha… - zaśmiał się mężczyzna jednak uśmiech szybko zniknął z jego twarzy. – Jak na razie z tego co widzę to służy tylko tobie ale zapewne miałeś na myśli mnie. Wiesz że nie za bardzo mi się to podoba?
- Wiem… powinienem był powiedzieć to wcześniej ale bałem się, że przestaniesz finansować projekt.
- Ehh… Dąbrowski, myślałem że problemy z tobą już się skończyły a tu proszę. Faul przed samą metą… kontaktowałeś się już z kimś w tej sprawie?
- Nie, za tydzień powinienem skończyć całość i wtedy chciałem kogoś tu sprowadzić.
- Może cię zaskoczę ale zgadzam się… to nie jest coś co powinno trzymać się gdzieś w piwnicy. Bez względu na to czy będzie to twoja czy moja piwnica. Dokończ całość a ja za tydzień przyprowadzę tu ludzi ze światowych organizacji. Odpowiada ci taki układ?
- Naprawdę się zgadzasz?
- Tak. I nawet nie musisz tu sprzątać. To zajęłoby kolejny rok…
Tydzień później przez drzwi piwnicy wszedł mężczyzna prowadząc ze sobą cztery osoby. Dwójkę z nich Dąbrowski rozpoznał od razu, gdyż przez ostatni rok często widywał ich gdy spoglądał na obraz z kamery przed wejściem. Oprócz ochroniarzy po schodach szło dwóch elegancko ubranych mężczyzn a obaj trzymali w dłoniach walizki.
- Panowie, oto nasz geniusz! A to jego dzieło. – prowadzący grupę mężczyzna wskazał najpierw na Dąbrowskiego a później na model leżący na stole. Wspomniana dwójka nie zwracając większej uwagi na twórcę zaczęła oglądać wynalazek. Analizowali układ połączeń kombinezonu oraz drogę jaką przemierzały przewody niknące pod blatem a także do czego są podłączone. Zapisywali coś w notatnikach a także robili zdjęcia bardziej skomplikowanych elementów. Po blisko godzinie naradzili się, spojrzeli w stronę człowieka, który ich przyprowadził a jeden z nich skinął lekko głową.
- Na pewno dacie radę złożyć? – zapytał.
- Tak.
- Więc zaczynajcie.
W jednej chwili ochroniarze powalili Dąbrowskiego na ziemię związując mu ręce i kneblując usta. Dwójka naukowców, która przez ostatnią godzinę dokonywała analizy otworzyła swoje walizki, wyjęła narzędzia i zaczęła krok po kroku ostrożnie rozbierać model.