Wspomnienie cz II
- Ty coś do mnie czujesz? – zapytałam . Marcin spuścił głowę. Złapałam Go za twarz i krzyk łam, że ma patrzeć mi w oczy. A on spojrzał i po raz kolejny czułam Jego usta przy moich. I co ja mogłam sobie pomyśleć ,no co? Tylko jedno. Cisze, która nam towarzyszyła przerwał dźwięk telefonu Marcina. – muszę iść – oznajmił , po czym wyszedł. Miałam ochotę wstać i mu jebnąć.
Dni płynęły a ja zastanawiałam się nad tą całą chorą sytuacją. Znowu Jego pocałunek załatwił wszystko .Zniszczył to co próbowałam sobie wbić do głowy , że juz Go nie kocham , a on?.Wpierniczył sie nagle w moje życie i wszystko rozwalił. Jednym jebanym pocałunkiem, którego brakowało mi tyle miesięcy .
Nie wytrzymałam musiałam do Niego napisać.
Pocałunek to tylko pocałunek tak mam teraz sobie wmawiać?....
Przyszedł czas świąt miałam dylemat czego by tu sobie życzyć pod choinkę. I żaden prezent nie zastąpi mi słów dziadka, który pierwszy raz zwrócił babci uwagę, żeby przestała się mnie czepiać. Tak , nawet przy wigilijnym stole słyszałam jak to jestem niedobra. No ale najbardziej mnie zaskoczyły życzenia , które usłyszałam od babci. A mianowicie słowa: ‘’mam nadzieję ,że za rok spotkamy się w większym gronie’’! Co to miało znaczyć i ten jej wzrok! Masakra! Nie lubię świąt! Na całe szczęście Andzia też nie . I tak pierwszy dzień świąt spędziłyśmy razem. Spacerek po legnickim rynku ido mnie na małe %. Pogadałyśmy i jakoś było lżej nam na sercu.
Po świętach doczekałam się odpowiedzi od Marcina. Niestety usłyszałam tylko ,że nie mam co robić w domu chyba. No szlag mnie trafiał. Co za dupek!- pomyślałam. Nie dość ,że odpisuje mi po tygodniu to jeszcze takie śmieci. Musiałam się z Nim zobaczyć. Chciałam tylko, żeby mi wszystko wyjaśnił. Dzień później dostałam sms-a od Krzysia , że Marcin chce się zobaczyć za 20 minut na parkingu niedaleko mojego domu. No i pech chciał ,że akurat miałam do załatwienia dużo ważniejszą sprawę. Następnego dnia napisałam do Marcina ,że mogę się z Nim spotkać wieczorem. A on złożył mi życzenia urodzinowe, ponieważ akurat miałam swoje kolejne urodziny i oznajmił ,że nie ma czasu. No ok , każdy ma prawo do własnego życia. Chwila przemyślenia i jakby coś mnie uderzyło w serce. Nagle zrozumiałam ,że kolejny raz to jakaś zwykła gierka. To był koniec. Nie pamiętam ile razy już do niego dochodziło , ale tym razem byłam pewna. Zrezygnowałam ze spotkania z Marcinem. Nie chciałam Go zmuszać do niczego. Gdyby chciał się spotkać naprawdę to by zadzwonił, napisał – a on milczał. Dwa dni z rzędu obiecywałam sobie ,że rano wstanę i pojadę do Niego odebrać swoje zdjęcie, które posiadał i powiedzieć mu kilka słów. Zakończyć tą znajomość. Gdy nadchodził poranek chęć na kłótnie z Marcinem mi przechodziły. Nie miałam siły na to, żeby wstać i załatwić to po swojemu. A może to nie był brak siły lecz odwagi? Ciężko mi stwierdzić.
Wolny czas wypełniały mi wiadomości jakie wymieniałam z Krzysiem. Naprawdę uwielbiam Go. I te Jego tekstyJ Za landrynę powinnam udusić ‘’bydle’’ , ale cóż . To on mi poprawiał humorek swoimi słodkimi wiadomościami. Było mi jednak głupio. Przecież to był jeden z najlepszych kumpli Marcina. Ale Madzia! Znowu ta jędza, z którą spędziłam kilka godzin dzisiaj na ploteczkach, grze w lotki (małpa wygrała) i oglądaniu starych świadectw. Jaka ona była mądra w podstawówce. Te celujące z zajęć muzycznych i ruchowych. No teraz z zajęć muzycznych po naszym wspólnym fałszowaniu niedostateczne oceny były by na bank, z zajęć ruchowych to nie wiem jak ale to już interes Tomeczka J Wracając do tematu powiedziała mi, że jestem głupia przejmując się Marcinem, bo ja też mam prawo być szczęśliwa i flirtować z kim mi się tylko podoba. Wzięłam jej słowa bardzo mocno schowałam na dnie tego mojego Serducha :)