Wprowadzenie, spis treści, część pierwsza
Telefon. Beata. Mówi, że Cykni, bo tak mówili na nią wszyscy oprócz niego, chce z nim rozmawiać. Dzwoni do niej bez zastanowienia. Nie ma dzieci. Są w domu dziecka do wyjaśnienia całej sprawy. Zaprasza go do mieszkania, z którego rzekomo wynieśli się Robert i jej siostra, a ona z Beatą doprowadziły ten burdel do względnego porządku.
W drodze zastanawiał się jak się wytłumaczyć z zerwania kontaktu. Wita go pocałunkiem i bierze za rękę. Od tej chwili zaczyna się właściwa historia miłości.
Aklimatyzacja w norze Jurka zazdrosnego o trzy młode kobiety. Między wierszami organizacyjnych rozmów niecierpliwe oznajmienie, że chce się z nim przespać. Całowali się i pieścili tak intensywnie, że z trudem się od siebie odrywali, gdy ktoś wchodził. Pytała go retorycznie, co on jej robi, że zaraz od tego oszaleje. W intymnym kontakcie okazało się, że ma boskie ciało. Gdy urządziła mu pokaz tańca i gibkości oraz strzelania jej kręgów szyjnych przy rozgrzewce, odezwała się samcza chęć posiadania i budzenia zazdrości, postanowił, że skoro trafiło się ślepej kurze ziarnko, nie wypuści takiego skarbu z rąk. Spali w pięcioro, bo Robert wrócił do Mondrucy. Zaczęła się do niego dobierać, ale speszył się oszołomiony nieogolonym łonem dwudziestopięciolatki, nie dowierzał delikatności śniadej skóry oblekającej ciało filigranowej modelki z odstającą zniewalająco pupą. Nad ranem to on rozpoczął zaloty. Do dziś ma lukę w pamięci, co do złożenia nasienia w jej płodnym łonie. Rano znów potrzebował czasu, którego nie przyspieszyły zabiegi chodzącej po pokoju nago. Nie zdążyli zanim wróciła reszta lokatorów. Udali się zrobić pranie. Ona zaczęła myć włosy nad zlewem. Długie czarne włosy. Cała ociekała wodą i pianą. W pękniętym i zachlapanym lustrze ujrzał spełniające się w tej scenie jak z hiszpańskiego filmu marzenie. Przez chwilę miał przeczucie, że nie uda mu się tego utrzymać, ale chociaż tą chwilą się nacieszy. Zaskoczył ją od tyłu, robili to na stojąco, a on zapewniał się w myślach, że to prawda. Ona ma już dość, bo ma obniżoną szyjkę macicy i wystarczy jej tylko troszkę, zwłaszcza, że dawno już nic, a młodszy chłopak ją strasznie podnieca, w dodatku go kocha, a to pomaga. Ale jak nie uda się szybciutko to zaczyna boleć. Dlatego on kończył z użyciem ich dłoni. Zdyszany spojrzał w lustro z dumą, że skończyła przed nim. Odgarnął spocone włosy z czoła i oczu. Stwierdziła z podnieceniem, że podoba jej się to spojrzenie, które określiła, jako agresywne.
Spędzali czas jak na parę zakochanych przystało, wspólne spacery, wspólne zmartwienia, wspólne ciało. Co jakiś czas musiał wyjeżdżać do rodzinnego domu. Zawsze żegnała go łzami. C.D.N....