WIELBICIEL
- Wiem, że tam jesteś – usłyszała. – Obserwuję cię… – dodał mężczyzna i się rozłączył.
Matylda szybko wyłączyła gaz, zostawiła warzywa na stole i zadzwoniła po taksówkę. Kiedy przyjechała, złapała torebkę i szybko wybiegła z domu. Resztę soboty i całą niedzielę spędziła u Anny. Razem postanowiły, że w poniedziałek po pracy pójdą na policję.
W poniedziałek rano Matylda przyjechała taksówką do domu, przebrała się, sprzątnęła już nadpsute warzywa do gulaszu, a potem posprawdzała, czy wszystkie okna w domu są zamknięte. Następnie zamknęła drzwi i wsiadła do taksówki, która na nią cały czas czekała. W pracy w ogóle nie mogła się na niczym skupić, a kiedy pracowała nad projektem przyszedł do niej sms z zastrzeżonego numeru:
„Wyjdź na dwór i spójrz w górę!”. To ja Zakochany Wielbiciel ♥
- Właśnie dostałam od niego wiadomość – powiedziała głośno.
- Co napisał? – zapytał Michał i podszedł do niej.
- Żebym wyszła na dwór i spojrzała w górę. No i podpisał się, że jest Zakochanym Wielbicielem i dodał serduszko. Co mam zrobić? – Spojrzała na nich pytająco.
- Może lepiej idź sprawdzić, o co mu chodzi – podpowiedziała Anna.
- Pójdziecie ze mną?
- Oczywiście – odpowiedzieli jednocześnie i wstali do wyjścia.
Matylda, Anna i Michał zjechali windą na dół i wyszli przed budynek. Jednak na dworze nie było nikogo widać, tylko jakaś kobieta szła z dzieckiem w wózku. Dokładnie się rozejrzeli, a następnie spojrzeli w górę. Na dachu biura, przy samej krawędzi stał mężczyzna.
- Matylda! Kocham cię! – krzyknął, gdy tylko ją ujrzał. – Dzisiaj nie przyszłaś po gazetę, a ja nie wiedziałem, co się z tobą dzieje.
- Paweł, co ty tam robisz?
- Kim jest Paweł? – zapytała Anka Matyldę.
- To Paweł Pietrasiński, pracuje w kiosku, a ja kupowałam każdego dnia od niego gazetę „Codzienną”.
- Paweł zejdź! – krzyknęła Matylda. – To ty pisałeś listy, dzwoniłeś i wysyłałeś
e-maile? – zapytała go, chociaż już wiedziała, że to była jego sprawka.
- Tak, to ja. Ale musisz mnie wysłuchać.
- Najpierw zejdź!
- Nie! Przyjdź teraz do mnie, bo skoczę! Każdego dnia kupowałaś gazetę i mogłem na ciebie patrzeć chociaż przez jedną minutę i to mi wystarczało na cały dzień, tylko nie dzisiaj. Czekałem na ciebie i myślałem, że miałaś wypadek, ale facet z portierni powiedział mi, że już jesteś w pracy.