Wieczorna rozmowa - czwartek
- Co to znaczy, że jak żona, to się tak nie robi ? – w jej głosie zadrgały niedobre nutki.
- No, tak tylko mi się powiedziało – bronił się niezdarnie. - Wiadomo, że z żonami jesteśmy bardziej śmielsi...
- I mniej grzeczni – wtrąciła
- No, ale to nie było ładne z jego strony – dodał bardzo żałośnie, wiedząc, że zabrnął w ślepą uliczkę.
- Teraz jak ci powiem – przeszła pozornie nad jego wpadką obojętnie – co podobno jest prawdziwym powodem jego ucieczki z domu, to się przewrócisz – nie wiadomo dlaczego przyciszyła głos.
- Co takiego ?
- Podobno Ania jest w ciąży - zakomunikowała scenicznym szeptem.
- O rany, to ci nowina. Co na to Janusz ? Głupio się pytam ! Przecież się wyprowadził. A pamiętam nasze rozmowy na temat związków przedmałżeńskich. Jak to się zapalał w dyskusjach, że wszystko zależy od wychowania, zaszczepienia w dziecku bożych przykazań i wartości moralnych, Hi, hi – zaśmiał się – gadkę to on miał zawsze, zresztą Janka wcale nie zostawała za nim w tyle. Popatrz, popatrz jak im się trafiło. Wiadomo chociaż kto jest ojcem dziecka ?
- Wiadomo, wiadomo. Ale Janusz go nie lubi i to jeszcze pogarsza całą sprawę. Wścieka się, bo Ania zaszarga mu opinię.
- Acha ! Opinia jest dla niego ważna, a co z dziewczyną, co z jej opinią, co ja gadam, kogo obchodzi opinia, po prostu co będzie z Anią ?
- A co ma być ? Urodzi dziecko i tyle. Przecież jest dorosła. Ten jej chłopak chce się nawet z nią żenić, ale ona nie chce.